Śmiercionośny wirus trawi potężną armię
Demontaż systemu apartheidu sprawił, że armia Republiki Południowej Afryki, podobnie jak cały kraj, musiała się kształtować na nowo - pisze "Polska Zbrojna". Mimo to wciąż pozostaje jedną z najpotężniejszych w regionie, choć trawi ją afrykańska plaga - nieoficjalnie nawet 40% jej żołnierzy może być zakażonych wirusem HIV.
20.02.2012 12:30
W RPA, inaczej niż w licznych poddanych dekolonizacji państwach afrykańskich, nie było mowy o całkowitym oddaniu instytucji państwowych czarnej większości. Z zachowaniem zasady demokracji i unikając brutalnych rozliczeń z przeszłością, starano się nadać państwu nowy kształt, odzwierciedlający skomplikowaną strukturę społeczną. Podobne przekształcenia dotyczyły armii południowoafrykańskiej.
Czas przewartościowań
Do końca epoki apartheidu siły zbrojne RPA (South African Defence Force – SADF) w większości składały się z białych. Murzyni, tak zwani kolorowi, czyli potomkowie białych i czarnych oraz nieliczni Azjaci służyli na niższych stanowiskach. Biała ludność podlegała powszechnemu poborowi, a powinności mobilizacyjne stale absorbowały dużą część męskiej populacji. W kraju obowiązywał tak zwany narodowy system zarządzania bezpieczeństwem, który miał chronić apartheid. Kluczową rolę odgrywali w nim wysocy oficerowie SADF. Wydatki obronne w latach osiemdziesiątych pochłaniały około 4,4% PKB tego najbogatszego państwa Afryki, a stutysięczna armia czynna pozostawała poza parlamentarną kontrolą.
Jak na warunki afrykańskie, była to armia świetnie wyszkolona, zorganizowana i wyposażona, o wysokim morale i specyficznym etosie służby, konsolidowana wewnętrznym i zewnętrznym zagrożeniem. W jej operacjach przeważały działania ofensywne, a strategia polegała na likwidowaniu przeciwnika na jego terytorium, z dala od granic własnego państwa. Upadek apartheidu spowodował konieczność przewartościowania tych założeń.
Wojsko bez agresji
Reformę armii rozpoczęto w 1994 roku, po pierwszych wolnych wyborach, wygranych przez Afrykański Kongres Narodowy Nelsona Mandeli. Nowe południowoafrykańskie siły zbrojne miały odzwierciedlać strukturę społeczeństwa. Drugą zasadą było nadanie im defensywnego charakteru i pozbawienie agresywnego ducha. Tymczasowa konstytucja z 1993 roku gwarantowała również włączenie do nowej armii bojowników z ugrupowań walczących z apartheidem.
To ostatnie zadanie wydawało się proste. Na wcielenie do armii i zajęcie wysokich stanowisk czekały tysiące kombatantów z Włóczni Narodu (Umkhonto we Sizwe, MK) zbrojnego ramienia Afrykańskiego Kongresu Narodowego, Ludowej Armii Wyzwolenia Azanii (APLA), Sił Samoobrony KwaZulu-Natal. Kombatanci MK i APLA mieli duże doświadczenie bojowe zdobyte w walkach partyzanckich. Dowódcom brakowało jednak wprawy w kierowaniu większymi jednostkami i w regularnej walce, żołnierze zaś mieli spore kłopoty z utrzymaniem dyscypliny i podporządkowaniem się wojskowemu drylowi.
Nieco lepiej sprawa miała się z tak zwanymi siłami obronnymi formalnie niepodległych bantustanów, czyli Transkei, Bophuthatswany, Vendy i Ciskei, które posiadały własne siły zbrojne. Szkolone przez SADF i całkowicie jej podporządkowane, przypominały bardziej policję do tłumienia rozruchów niż regularne wojsko. W odróżnieniu od partyzantów z pozostałych organizacji stanowiły cenne źródło kadry dla nowo powstających sił zbrojnych.
Jedyną siłą mającą doświadczenia z regularnej armii, zarówno w czasie wojny, jak i pokoju, byli oficerowie i podoficerowie wywodzący się z SADF. To właśnie oni, przy cichej aprobacie polityków z ANC, przejęli główny ciężar wprowadzania zmian. Tworzenie nowej armii oparto na zasadach i regulaminach SADF, co osłabiło pozycję żołnierzy spoza dawnego wojska południowoafrykańskiego. Ważne było również zagospodarowanie doświadczonych białych żołnierzy, aby nie przyłączali się do przeciwników nowych rządów, chcących zdestabilizować sytuację w powstającym państwie. Oficjalnie nowe siły zbrojne powstały w 1994 roku pod nazwą SANDF (South African National Defence Force). Zapewnienie właściwej struktury etnicznej armii było procesem długotrwałym i skomplikowanym. Jeszcze cztery lata po utworzeniu SANDF ponad połowa żołnierzy wywodziła się z SADF. Ostatecznie udało się ten proces zakończyć po dziesięciu latach. W 2005 roku 63% armii stanowili czarni, 23% - biali, 13% - kolorowi. Odpowiadało to z grubsza strukturze
społeczeństwa w RPA. Planowane proporcje dosyć łatwo udało się osiągnąć na wyższych szczeblach dowódczych - często tworzono wysokie stanowiska dla zasłużonych bojowników. W ten sposób w 2009 roku generałów było 218, jeden przypadał na 282 żołnierzy. Wielu dawnych bojowników, słabo wykształconych i nieprzygotowanych do cywilnego życia, za wszelką cenę trzymało się armii, co powodowało jej nadmierne starzenie się.
W korpusie podoficerów nadal większość stanowisk, bo około 65%, była zajęta przez białych. W roku 1994 mniej niż jeden procent oficerów było czarnych, podczas gdy w 1999 stanowili oni już 31%. Wśród szeregowych zdecydowaną większość stanowili Murzyni.
Dla białych oficerów i podoficerów najważniejszy był proces szkolenia i zgrywania pododdziałów, aby jak najszybciej osiągnąć gotowość do wykonywania zadań oraz utrzymać w szeregach dyscyplinę. Dużym problemem było postępujące zużycie sprzętu na skutek działań zbrojnych.
Rozliczenie z apartheidem
Oprócz przełamywania uprzedzeń spowodowanych kolorem skóry żołnierze musieli radzić sobie również z wrogością czy wręcz nienawiścią między potomkami Burów i Anglików oraz z waśniami między członkami poszczególnych organizacji murzyńskich.
Przyjęta w RPA forma rozliczeń z poprzednim systemem miała skutki również dla armii. Za nielegalne uznawano jedynie działania sprzeczne z prawem apartheidu. Przyjęto też generalną klauzulę, uznającą działania wojska za motywowane względami operacyjnymi i jako takie niepodlegające ocenie prawnokarnej. W odróżnieniu od funkcjonariuszy policji niewielu żołnierzy stanęło przed Komisją Prawdy i Pojednania czy też zostało objętych prokuratorskimi śledztwami. Pomimo nadreprezentacji białych preferowano zwolnienia na własną prośbę i z wysokimi odprawami, a nie rozliczanie przeszłości i usuwanie żołnierzy siłą.
Zasady te spowodowały, że tworzenie SANDF przypominało raczej wchłanianie przez dawną armię południowoafrykańską pozostałych organizacji murzyńskich niż ich łączenie. Było to też po części wynikiem postawy polityków rządzącego krajem Afrykańskiego Kongresu Narodowego. SANDF od początku była zaplanowana jako niewielka armia kadrowa, powołana do działań obronnych i odpierania ataków z zewnątrz. W odróżnieniu od SADF nie miała wykonywać zadań w kraju i mieszać się do polityki. W niespokojnych warunkach afrykańskich musiało to być wojsko sprawne i gotowe do szybkiego działania.
Przyjęcie parytetów przy doborze do służby, aczkolwiek konieczne do budowania nowych sił zbrojnych, przyniosło istotne negatywne konsekwencje. Część etatów, zwłaszcza wymagających długiego albo zaawansowanego technicznie szkolenia, pozostawała nieobsadzona. Członkowie wykwalifikowanego białego personelu często woleli zwolnić się z wojska i szukać lepiej płatnej pracy w innych armiach albo w służbie najemniczej, niż służyć pod komendą czarnych dowódców. Szczególnie dotknęło to lotnictwo. W latach 2001-2009 z wojska odeszło prawie 300 pilotów i ponad 1,6 tysiąca techników lotnictwa. Mniej niż połowa stanowisk była w tym czasie obsadzona. Z drugiej strony, promowano żołnierzy bez kwalifikacji i doświadczenia.
Wychodziły na jaw liczne przypadki nieprawidłowości i zwykłych oszustw przy egzaminowaniu i wyznaczaniu kandydatów na wyższe stanowiska. Wiele stanowisk pozostawało nieobsadzonych, gdyż nie można było znaleźć fachowców o kolorze skóry "przypisanym" do etatu. Stopniowo jednak uzupełniano wakujące stanowiska, a czarnoskórzy żołnierze znaleźli się na wszystkich szczeblach i z powodzeniem wykonywali swoje obowiązki.
Sporna dyscyplina
Od początku pojawiły się kłopoty z dyscypliną. Byli bojownicy murzyńskich organizacji partyzanckich nigdy nie przywiązywali do niej zbytniej wagi. Z kolei dla byłych oficerów i podoficerów SADF była to kwestia zasadnicza.
Próby wymuszania dyscypliny przez białych podoficerów metodami z armii poborowej (SADF słynął z rygorystycznego jej przestrzegania) kończyły się często oskarżeniami o rasizm, a w kilku przypadkach doszło na tym tle do zabójstw białych przełożonych przez czarnych podwładnych. To z kolei powodowało zwykle zaniechanie wymuszania dyscypliny w obawie przed takimi oskarżeniami. Sztandarowym przykładem niezdyscyplinowania jest udział około trzech tysięcy żołnierzy w demonstracji w Pretorii, do której doszło w sierpniu 2009 roku. Żądali oni wyższych zarobków i lepszych warunków pracy. Protest zakończył się zamieszkami, w czasie których wielu żołnierzy zostało aresztowanych przez policję.
Problemem pozostaje szerząca się w armii przestępczość. Po zmianach ustrojowych RPA stała się jednym z najbardziej zagrożonych tym zjawiskiem państw świata. Dotyczy to również wojska. Regularnie dochodzi do kradzieży broni, w tym moździerzy, granatników i rakiet. Wartość skradzionego uzbrojenia sięga nawet kilku milionów randów rocznie. Wśród żołnierzy ujawnia się też corocznie kilkuset sprawców rozmaitych przestępstw.
Armii nie ominęła również inna afrykańska plaga. Znaczna liczba żołnierzy jest zarażonych wirusem HIV. Oficjalnie mówi się, że 23%, podczas gdy nieoficjalnie podaje się liczbę 40%. Z tego powodu traconych jest rocznie nie mniej niż 400 tysięcy dni roboczych.
Problemem pozostaje również utrzymywanie rezerw osobowych. Z ponad 400 tysięcy w latach 80. skurczyły się one do około 30 tysięcy. Zlikwidowano także tradycyjny południowoafrykański system obrony terytorialnej - commando.
Armia południowoafrykańska uczestniczyła w kilku misjach zagranicznych na kontynencie afrykańskim, między innymi w Burundi, Demokratycznej Republice Konga, Sudanie, Etiopii i Erytrei. W 2009 roku w misjach zagranicznych zaangażowanych było prawie trzy tysiące żołnierzy.
Równocześnie wycofywano ze służy przestarzały i wyeksploatowany sprzęt. Postępowała redukcja stanów osobowych i wydatków przeznaczanych na armię. SANDF stała się armią całkowicie uzawodowioną, liczącą około 60 tysięcy żołnierzy, na którą RPA w roku 2011 wydała zaledwie 1,1% PKB. Trzeba jednak przyznać, że sukcesywnie kupowano nowoczesny sprzęt, zwłaszcza w marynarce i lotnictwie. Do uzbrojenia weszły między innymi trzy nowe okręty podwodne i cztery fregaty oraz 28 samolotów myśliwskich Gripen, 24 samoloty treningowe Hawk oraz kilkadziesiąt śmigłowców. Wojska lądowe mają wzbogacić się o ponad 200 transporterów opancerzonych Patria.
Udany eksperyment
Pomimo trudności eksperci jednoznacznie oceniają, że SANDF okazała się eksperymentem udanym. Stworzono siłę lojalną wobec nowego, czarnego rządu, składającą się początkowo w większości z białych. Udało się również zbudować jednolite siły zbrojne, w których ramię w ramię służą czarni i biali żołnierze, jeszcze niedawno walczący ze sobą na śmierć i życie.
Nowe południowoafrykańskie siły zbrojne, aczkolwiek niesprawdzone w działaniach militarnych, na tle innych państw afrykańskich wyróżniają się organizacją, poziomem gotowości bojowej i możliwościami działania. Podobnie jak Republika Południowej Afryki, która pomimo wielu wad jest regionalną potęgą, również jej armia pozostaje najpotężniejszą w Afryce - po Egipcie - i niemającą sobie równych na południe od Sahary. Wojsko należy do nielicznych instytucji państwowych, z którymi identyfikuje się większość obywateli, a także jest jednym z czynników stabilizujących państwo, dzięki którym Afryka Południowa po upadku apartheidu nie pogrążyła się w przemocy i wojnie domowej, jak wielu jej sąsiadów.
Grzegorz Janiszewski, "Polska Zbrojna"
Casspir wzorem W RPA powstał słynny Casspir, transporter opancerzony charakteryzujący się wysoką odpornością na wybuchy min. Izolacja RPA na arenie międzynarodowej oraz wprowadzone przez ONZ w 1977 roku embargo na dostawy broni do tego kraju spowodowały, że stworzono tam wiele udanych własnych modeli uzbrojenia. Do najważniejszych należały rewolwerowy granatnik MGL-40, produkowany przez firmę Armscor (obecnie Milkor), będący rewolucyjnym rozwinięciem konstrukcji amerykańskich, czy bojowy wóz piechoty Ratel, uważany za pierwszy taki pojazd na podwoziu kołowym, będący później wzorem do naśladowania w innych krajach. W RPA zapoczątkowano budowę wozów minoodpornych. W RPA powstał słynny Casspir, transporter opancerzony charakteryzujący się wysoką odpornością na wybuchy min. Zastosowano w nim rozwiązania dzisiaj stanowiące kanon w pojazdach minoodpornych, jak kadłub w kształcie litery V, rozpraszający energię wybuchu, modułową konstrukcję zawieszenia, odrywanego podczas eksplozji, czy duże okna z pancernego
szkła, zapewniające dobrą widoczność. Casspir stał się wzorem dla produkowanych w USA MRAP-ów typu Buffalo i Cougar oraz indyjskiego Medak Stallion. Inspirujące commando Do sukcesu afrykanerów w I wojnie burskiej przyczyniła się w znacznym stopniu taktyka commando. System commando to forma samoobrony terytorialnej. Mieszkańcy na czas zagrożenia łączyli się w sekcje z wybieralnymi dowódcami. Swojej przydatności commando dowiodły w czasie wojen burskich, toczonych na przełomie XIX i XX wieku z Anglikami. Podstawową taktyką były działania niewielkich, przemieszczających się konno uzbrojonych grup, atakujących wrażliwe punkty przeciwnika i unikających bezpośredniego starcia. Doskonale znający teren i nierozstający się z bronią Burowie osiągnęli początkowo znaczącą przewagę nad nawykłymi do konwencjonalnej taktyki Anglikami, stanowiącymi w swoich czerwonych kurtkach doskonały cel dla strzelców przeciwnika. Taktyka commando w znacznym stopniu przyczyniła się do sukcesu afrykanerów w I wojnie burskiej oraz do
ustępstw na rzecz Burów poczynionych przez Anglików po wygranej przez nich II wojnie. Była też inspiracją do tworzenia przez Brytyjczyków w czasie II wojny światowej formacji komandosów.