Śmierć w kopalni "Szczygłowice"; nie żyje 54‑letni ślusarz
54-letni ślusarz górniczy zginął w kopalni "Szczygłowice", potrącony przez podziemną kolejkę. To czternasta w tym roku śmiertelna ofiara wypadków w polskim górnictwie węgla kamiennego.
O wypadku, do którego doszło 650 m pod ziemią - poinformował Zbigniew Madej, rzecznik Kompanii Węglowej, do której należy kopalnia "Knurów-Szczygłowice". Okoliczności wypadku wyjaśniają organa nadzoru górniczego.
Do wypadku doszło na skrzyżowaniu dwóch chodników. Ślusarz pracował przy obsłudze przenośnika, gdy potrąciła go kolejka spalinowa. Z danych nadzoru górniczego wynika, że wypadki na drogach podziemnego transportu należą do najczęstszych przyczyn tragedii w kopalniach.
Zmarły górnik miał żonę, osierocił dzieci. Był doświadczonym pracownikiem - w tej kopalni pracował od 18 lat.
Był to drugi w tym roku śmiertelny wypadek w kopalni Szczygłowice - 24 stycznia w tym samym zakładzie zginął pracownik firmy usługowej. W sumie w kopalniach Kompanii Węglowej zginęły w tym roku cztery osoby. Według nadzoru górniczego, kopalnia Knurów-Szczygłowice należy do najbardziej niebezpiecznych kopalń węgla w Polsce.
Do poprzednich śmiertelnych wypadków w górnictwie doszło 5 maja, kiedy w kopalni "Krupiński" w Suszcu zapalił się metan. Zginęły trzy osoby: górnik oraz dwaj ratownicy, którzy szli z pomocą poszkodowanym. Ciało jednego z ratowników znaleziono w zadymionym chodniku dopiero po tygodniu poszukiwań.
Według danych nadzoru górniczego, od początku roku do końca kwietnia w kopalniach węgla kamiennego doszło w sumie do 751 rozmaitych wypadków. 14 osób zginęło, a 13 doznało ciężkich obrażeń.