PolskaŚmierć pod zjeżdżalnią

Śmierć pod zjeżdżalnią

Pięcioletni Marcel, który w piątek został przygnieciony metalową zjeżdżalnią na placu zabaw w Czerwionce-Leszczynach, nie żyje. Lekarzom Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego nr 3 w Rybniku, mimo wysiłków, nie udało się uratować ciężko rannego chłopczyka.

Śmierć pod zjeżdżalnią

06.06.2006 | aktual.: 06.06.2006 08:57

- Dziecko trafiło do nas w stanie krytycznym. Miało poważne obrażenia klatki piersiowej i brzucha, które spowodowały śmierć - powiedział "Dziennikowi Zachodniemu" Rafał Woźnikowski, lekarz dyżurny rybnickiego szpitala.

- Nadal mam przed oczami jego drobne ciałko przygniecione kilkudziesięcioma kilogramami złomu - wspomina ze łzami w oczach Mirosław Michalik, który pierwszy przybiegł na miejsce wypadku i reanimował dziecko. - Siedziałem przed telewizorem, gdy usłyszałem krzyk. Spojrzałem przez okno i zobaczyłem Marcela przygniecionego przewróconą zjeżdżalnią. Pobiegłem tam i podniosłem to żelastwo. Było strasznie ciężkie, ale pomógł mi sąsiad - opowiada Michalik. Chłopczyk zrazu stracił przytomność. Gdy odzyskał świadomość, powiedział: Chcę do mamy.

Mieszkańcy osiedla przy ul. 3 Maja są wstrząśnięci tragedią. Opowiadają, że huśtawki i zjeżdżalnie na placu zabaw nie były remontowane od lat. - To wszystko musiało być już mocno zużyte. Przecież bawiła się na nich kiedyś moja córka, która dziś ma już własne dzieci! - mówi Kornelia Ścisłowska, mieszkanka bloku przy ul. 3 Maja.

Władze Czerwionki-Leszczyn jeszcze w piątek wydały nakaz natychmiastowej kontroli wszystkich placów zabaw, którymi zarządza gmina. Policja i prokuratura od piątku badają przyczyny tragedii. Jak wstępnie ustalono, zjeżdżalnia przewróciła się, bo jej podstawa zardzewiała. Placem zabaw zarządzała spółdzielnia mieszkaniowa.

Nocą z piątku na sobotę zmarł pięcioletni Marcel, który kilka godzin wcześniej został przygnieciony metalową zjeżdżalnią na placu zabaw w Czerwionce-Leszczynach. Sąsiedzi i znajomi rodziców dziecka są wstrząśnięci! - To był taki uroczy chłopczyk. Wesoły, roztropny. Czasami dokazywał, jak to dziecko. To dramat - mówiła wczoraj Jadwiga Michalik, sąsiadka mieszkająca w tym samym bloku, w którym mieszkają rodzice Marcela.

Mirosław Michalik wraz z żoną mieszka w bloku stojącym naprzeciwko placu zabaw przy ul. 3 Maja. W piątkowe popołudnie siedział na kanapie i oglądał telewizor. - Nagle usłyszeliśmy pisk i huk. Z początku nie wiedzieliśmy, co się dzieje - opowiada jego żona Katarzyna. - Mąż poderwał się z kanapy i wyjrzał przez okno na huśtawki. - Zobaczyłem dziecko przygniecione przewróconą zjeżdżalnią. Pobiegłem tam i podniosłem ślizgawkę. Była ciężka, ale pomógł mi sąsiad - opowiada Michalik. Zjeżdżalnia miała prawie dwa metry wysokości i cztery metry długości.

Chłopczyk, przygnieciony stertą żelastwa, na chwilę stracił przytomność. Gdy mężczyźni ściągnęli z niego ślizgawkę, Michalik, który jest ratownikiem wodnym i instruktorem pływania, rozpoczął reanimację dziecka. Po chwili Marcel odzyskał świadomość. - Pierwsze słowa, jakie powiedział, to: chcę do mamy - mówi Katarzyna Michalik, która natychmiast zadzwoniła po pogotowie ratunkowe. Pięciolatek do czasu przyjazdu karetki był przytomny. - Cały czas coś mówił, rozmawiał z nami i z policjantami. Nie było żadnych ran otwartych, które wskazywałyby na to, że chłopczyk doznał tak poważnych obrażeń wewnętrznych - mówi pani Katarzyna.

- Sama chodziłam na ten feralny plac. Huśtałam moją córeczkę Patrycję. Na szczęście na ślizgawkę jest jeszcze za mała - opowiada Wioletta Gudzik, mieszkająca niedaleko placu zabaw. Jak się dowiedzieliśmy, wyposażenie placu ma już około 30 lat. - Raz w roku malują huśtawki i tyle - mówi pan Tomasz, mieszkaniec domu przy ul. 3 Maja.

Władze Czerwionki-Leszczyn jeszcze w piątek wydały nakaz natychmiastowej kontroli wszystkich placów zabaw, którymi zarządza gmina. - Niestety, nie mamy wpływu na obiekty zarządzane przez spółdzielnię mieszkaniową - mówi Marek Kornas, burmistrz Czerwionki-Leszczyn.

Rybnicka policja i prokuratura od piątku badają przyczyny tragedii. Jak już wstępnie ustalili, ślizgawka przewróciła się, gdyż jej podstawy były mocno skorodowane. - Ślizgawkę przewieźliśmy na teren miejscowej spółdzielni mieszkaniowej, która zarządza placem zabaw przy ul. 3 Maja - wyjaśnia nadkom. Aleksandra Nowara, rzecznik prasowy rybnickiej policji. Powiatowy inspektor nadzoru budowlanego nakazał ogrodzić miejsce wypadku. Ustawił też tablice zakazujące korzystania z urządzeń, które się tam znajdują. Dzisiaj wraz z prokuraturą dokładnie przebada uszkodzoną zjeżdżalnię. Policja rozpocznie też przesłuchiwać świadków tragedii oraz zarządców spółdzielni mieszkaniowej.

Co na to prawo?

Zgodnie z art. 62 ust. 1 ustawy z 7 lipca 1994 z późn. zmianami Prawo budowlane, obiekty budowlane powinny być w czasie ich użytkowania poddawane przez właściciela lub zarządcę okresowej kontroli, co najmniej raz w roku, polegającej na sprawdzaniu stanu technicznej sprawności elementów budynku, budowli i instalacji narażonych na szkodliwe wpływy atmosferyczne i niszczące działania czynników występujących podczas użytkowania.

Alina Kucharzewska

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)