Śmierć Piotra Pawłowskiego. Zniknął lekarz, który miał usłyszeć zarzuty
Przypomnijmy, prokuratura regionalna w Warszawie już 9 października chciała postawić lekarzowi Jerzemu M. zarzuty, ale nie pojawił się wówczas na przesłuchaniu.
– W świetle analizy całokształtu danych uzyskanych w śledztwie, prokurator sporządził postanowienie o przedstawieniu zarzutów lekarzowi z zespołu ratownictwa medycznego, które do tej pory nie zostały ogłoszone. Mogę potwierdzić, że od miesiąca sytuacja nie uległa zmianie. Jerzy M. nie stawił się do tej pory w prokuraturze – mówi Wirtualnej Polsce Agnieszka Zabłocka – Konopka, rzecznik prokuratury regionalnej w Warszawie.
Jak nieoficjalnie ustaliliśmy, już w październiku lekarz usprawiedliwiał swoją nieobecność wyjazdem za granicę. Był prawdopodobnie w Indiach i niewykluczone, że nadal w nich przebywa. Już wtedy mówiło się, że jego zagraniczny wyjazd mógł być celowy. Lekarz miał usłyszeć dwa zarzuty: sfałszowania dokumentacji medycznej i popełnienia błędu medycznego. Grozi za to do 5 lat więzienia.
Aktorka przez lata milczała o molestowaniu w jej profesji: byłam naga, dyrektor związał mnie liną
Z naszych ustaleń wynika, że 5 listopada było uzupełniające przesłuchanie biegłej. Miało na celu dokładne ustalenie jak powinno przebiegać postępowanie lekarza wobec Piotra Pawłowskiego.
Przypomnijmy, Piotr Pawłowski zmarł 8 października ubiegłego roku. Pięć dni po tym, jak doszło do tragicznych zdarzeń. Kiedy Pawłowski stracił przytomność, reanimację podjęła jego żona. Wezwała również pogotowie. Na miejscu pojawiło się dwóch ratowników medycznych i lekarz Jerzy M. Zdaniem Ewy Pawłowskiej, jej mąż został za późno zaintubowany. - Dopiero po 85 minutach od przyjazdu karetki udało się udrożnić jego drogi oddechowe - twierdziła Ewa Pawłowska.
- Lekarz, który miał nie pomóc Piotrowi Pawłowskiemu, stał z tabletem przy oknie, nie badał, nie uczestniczył w żadnych czynnościach, nawet nie podszedł do pacjenta ani nie pytał ratowników, czy potrzebują pomocy. Do tego stopnia był bierny, że żona pomagała przenosić pana Piotra na nosze. Jeden z ratowników podniósł głos i zapytał, czy lekarz pomoże, dopiero wtedy zareagował. To była jedyna czynność, którą wykonał – mówiła w rozmowie z WP Beata Bosak-Kruczek, pełnomocnik rodziny Piotra Pawłowskiego.
Sekcja zwłok Piotra Pawłowskiego wykazała, że wystąpił u niego nasilony, obustronny obrzęk mózgu, co potwierdza fakt niedotlenienia i niewłaściwej akcji reanimacyjnej. W sprawie wszczęto śledztwo.
Pawłowski miał 52 lata. Przez większość życia działał na rzecz niepełnosprawnych. Był twórcą i prezesem Fundacji Integracja. W ciepłych słowach żegnali go prezydent Andrzej Duda i premier Mateusz Morawiecki.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl