Śmierć Piotra Pawłowskiego. Zniknął lekarz, który miał usłyszeć zarzuty
Jak ustaliła Wirtualna Polska, prokuratura od miesiąca nie może postawić zarzutów lekarzowi, który miał przyczynić się do śmierci Piotra Pawłowskiego, założyciela Fundacji Integracja. Nieoficjalnie Jerzy M. przebywa nadal za granicą.
08.11.2019 | aktual.: 08.11.2019 15:55
Przypomnijmy, prokuratura regionalna w Warszawie już 9 października chciała postawić lekarzowi Jerzemu M. zarzuty, ale nie pojawił się wówczas na przesłuchaniu.
– W świetle analizy całokształtu danych uzyskanych w śledztwie, prokurator sporządził postanowienie o przedstawieniu zarzutów lekarzowi z zespołu ratownictwa medycznego, które do tej pory nie zostały ogłoszone. Mogę potwierdzić, że od miesiąca sytuacja nie uległa zmianie. Jerzy M. nie stawił się do tej pory w prokuraturze – mówi Wirtualnej Polsce Agnieszka Zabłocka – Konopka, rzecznik prokuratury regionalnej w Warszawie.
Jak nieoficjalnie ustaliliśmy, już w październiku lekarz usprawiedliwiał swoją nieobecność wyjazdem za granicę. Był prawdopodobnie w Indiach i niewykluczone, że nadal w nich przebywa. Już wtedy mówiło się, że jego zagraniczny wyjazd mógł być celowy. Lekarz miał usłyszeć dwa zarzuty: sfałszowania dokumentacji medycznej i popełnienia błędu medycznego. Grozi za to do 5 lat więzienia.
Z naszych ustaleń wynika, że 5 listopada było uzupełniające przesłuchanie biegłej. Miało na celu dokładne ustalenie jak powinno przebiegać postępowanie lekarza wobec Piotra Pawłowskiego.
Przypomnijmy, Piotr Pawłowski zmarł 8 października ubiegłego roku. Pięć dni po tym, jak doszło do tragicznych zdarzeń. Kiedy Pawłowski stracił przytomność, reanimację podjęła jego żona. Wezwała również pogotowie. Na miejscu pojawiło się dwóch ratowników medycznych i lekarz Jerzy M. Zdaniem Ewy Pawłowskiej, jej mąż został za późno zaintubowany. - Dopiero po 85 minutach od przyjazdu karetki udało się udrożnić jego drogi oddechowe - twierdziła Ewa Pawłowska.
- Lekarz, który miał nie pomóc Piotrowi Pawłowskiemu, stał z tabletem przy oknie, nie badał, nie uczestniczył w żadnych czynnościach, nawet nie podszedł do pacjenta ani nie pytał ratowników, czy potrzebują pomocy. Do tego stopnia był bierny, że żona pomagała przenosić pana Piotra na nosze. Jeden z ratowników podniósł głos i zapytał, czy lekarz pomoże, dopiero wtedy zareagował. To była jedyna czynność, którą wykonał – mówiła w rozmowie z WP Beata Bosak-Kruczek, pełnomocnik rodziny Piotra Pawłowskiego.
Sekcja zwłok Piotra Pawłowskiego wykazała, że wystąpił u niego nasilony, obustronny obrzęk mózgu, co potwierdza fakt niedotlenienia i niewłaściwej akcji reanimacyjnej. W sprawie wszczęto śledztwo.
Pawłowski miał 52 lata. Przez większość życia działał na rzecz niepełnosprawnych. Był twórcą i prezesem Fundacji Integracja. W ciepłych słowach żegnali go prezydent Andrzej Duda i premier Mateusz Morawiecki.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl