PolskaSłużby z odsieczą Wałęsie

Służby z odsieczą Wałęsie

Książka Sławomira Cenckiewicza i Piotra Gontarczyka jeszcze przed publikacją wywołała ogromną burzę. Jednym z powodów ataków na książkę i jej autorów są zawarte w niej informacje dotyczące działań służb po 1992 roku w sprawie teczki Lecha Wałęsy. W książce pojawiają się m.in. nazwiska obecnego posła PO Konstantego Miodowicza – szefa kontrwywiadu UOP w latach dziewięćdziesiątych, oraz Leszka Elasa – byłego funkcjonariusza UOP, obecnie szefa Straży Granicznej.

17.06.2008 | aktual.: 17.06.2008 10:33

Nazwisko Lecha Wałęsy jako tajnego współpracownika służb specjalnych PRL pojawiło się na liście, którą 4 czerwca 1992 r. przedstawił w Sejmie Antoni Macierewicz, ówczesny minister spraw wewnętrznych. Oprócz Wałęsy na liście tajnych współpracowników znalazło się 63 posłów, senatorów i wysokich urzędników państwowych. Antoniego Macierewicza do przedstawienia listy zobowiązywała uchwała lustracyjna, złożona przez posła Janusza Korwin-Mikkego i przyjęta przez Sejm 28 maja 1992 r. Po ogłoszeniu, że na liście figuruje Lech Wałęsa jako tajny współpracownik „Bolek”, rozpętała się burza. Wałęsa wydał oświadczenie zamieszczone w Polskiej Agencji Prasowej, że w grudniu 1970 r. „podpisał trzy czy cztery dokumenty”. Oświadczenie to jednak zostało wycofane z PAP, a koalicja ze strachu przed lustracją, przy wybitnym wsparciu Wałęsy obaliła rząd premiera Jana Olszewskiego.

Umorzone śledztwo

Po tzw. prowokacji uranowej i przekazaniu dokumentów Lechowi Wałęsie sprawa miała dalszy ciąg. Okazało się, że po zakończeniu prezydenckiej kadencji Wałęsy dokumenty te zostały zwrócone do UOP. Na kopercie widniał napis „Nie otwierać bez zgody prezydenta”. Po objęciu urzędu prezydenta przez Aleksandra Kwaśniewskiego kopertę otwarto i stwierdzono w niej brak kilkudziesięciu dokumentów, m.in. zobowiązań do zachowania w tajemnicy rozmów z oficerami SB i pokwitowań odbioru pieniędzy.

W grudniu 1996 r. UOP powiadomił warszawską prokuraturę wojewódzką o podejrzeniu popełnienia przestępstwa. Zostało wszczęte tajne śledztwo w sprawie o przekroczenie uprawnień i niedopełnienie obowiązków służbowych przez funkcjonariuszy MSW i UOP przy przekazywaniu tajnych dokumentów do Urzędu Prezydenta RP, w następstwie czego doszło do utraty części tych dokumentów. Zarzuty postawiono wyłącznie dwóm kolejnym szefom UOP (którzy dokumenty Wałęsie przekazali) oraz szefowi MSW, który wyraził na to zgodę. Lech Wałęsa oświadczył wówczas, że nie posiada żadnych dokumentów z teczki TW „Bolka”, a sprawę uznał za prowokację wobec jego osoby.

Ostatecznie śledztwo umorzono ze względu na zmianę przepisów kodeksu karnego. Po przegranych wyborach prezydenckich przez Lecha Wałęsę okazało się także, że UOP przeprowadził ekspertyzę zgodności pisma Lecha Wałęsy z raportami podpisanymi przez TW „Bolek”. Centralne Laboratorium Kryminalistyki, które wykonywało ekspertyzę, uchyliło się od wydania jednoznacznej oceny, ponieważ dostarczono mu jedynie kserokopie raportów, a nie oryginały. Wśród dokumentów związanych z Lechem Wałęsą znajduje się notatka służbowa z 1992 r., podpisana przez dyrektora Zarządu Kontrwywiadu UOP Konstantego Miodowicza: „[...] 1. Podług kpt. [pracownika merytorycznego byłego przedstawicielstwa KGB] oraz mjra [rezydenta warszawskiej KGB], służba, którą reprezentują jest w posiadaniu materiałów świadczących o fakcie współpracy Lecha Wałęsy z b. SB, MSW i PRL. Zdaniem mjra, grafolodzy nie mieliby trudności z potwierdzeniem ich autentyczności. Informacje agenturalne uzyskane w ostatniej dekadzie, w okolicznościach czyniących mało
prawdopodobną tezę, iż stanowiły element zaplanowanych działań o charakterze inspirująco-dezinformującym [...]”.

Dorota Kania

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)