Słońce na receptę
Z prof. Jadwigą Charzewską z Instytutu Żywności i Żywienia rozmawia Hanna Lewandowska.
07.02.2005 | aktual.: 07.02.2005 11:32
Pani Profesor, od dawien dawna niemowlętom podaje się witaminę D, by zapobiec powstawaniu krzywicy. Teraz coraz częściej się słyszy, że niedobory witaminy D występować mogą także u dorosłych oraz u osób w starszym wieku. W jaki sposób braki te niwelować?
– Niedobór witaminy D (25 OHD3) we krwi stwierdzono w sezonie zimowym w naszym klimacie u 9 kobiet na każde 10 zbadanych w ramach projektu „OPTIFORD”, przeprowadzanego w pięciu krajach europejskich. Uzupełnianie niedoboru witaminy D na własną rekę może być jednak ryzykowne, gdyż witaminę tę można łatwo przedawkować. Podawana w nadmiernych ilościach może spowodować hiperwitaminozę D i hiperkalcemię. Jednorazowe spożycie dawki większej niż 10 µg /dzień nie spowoduje przedawkowania, lecz przy dłuższym suplementowaniu diety nie należy przekraczać 50 µg/ dzień (2000 j.m.). Jest to bezpieczne maksymalne dzienne spożycie ustalone przez Komisję Europejską.
Dotyczy to preparatów farmaceutycznych, czy także witaminy D zawartej w codziennej diecie?
– Codziennej diety nie musimy się obawiać. Najlepszym naturalnym źródłem witaminy D są tran i ryby – zwłaszcza ryby tłuste. Ile my ich zjadamy? O wiele za mało, a dzieci nie jedzą ich niemal wcale. Pozostają produkty mleczne, ale ilość witaminy D w nich zawarta jest zbyt mała, by pokryć zapotrzebowanie organizmu. Generalnie rzecz biorąc, w dziennej diecie osób dorosłych jest zaledwie 2-4 µg witaminy D, a współczesne normy żywienia zalecają 10 µg! Aż 90% dzieci w Polsce nie spożywa zalecanej ilości witaminy D, a duży odsetek młodzieży nie spożywa nawet 50% ilości zalecanych w normach. Dzieci i młodzież spożywają za mało produktów mlecznych i ryb, a także zbyt mało czasu spędzają aktywnie na powietrzu. W konsekwencji obserwujemy u nich częste niedobory witaminy D, zwłaszcza zimą i wczesną wiosną.
Przeważającą ilość witaminy D syntezuje nasz organizm pod wpływem słońca. Czy to nie wystarcza?
– Większość witaminy D organizm człowieka może sam wytworzyć w skórze pod wpływem promieni słonecznych w paśmie UVB, w zakresie fal od 290 do 315 nm. Jednakże ilość tak wytworzonej witaminy zależy od pory roku, szerokości geograficznej i związanego z nimi nasłonecznienia w danym rejonie. Duży wpływ na wielkość syntezy skórnej mają również cechy osobnicze, a więc pigmentacja skóry, stan zdrowia, tryb życia, a przede wszystkim czas przebywania na słońcu i pora dnia, w jakiej pozostajemy pod jego wpływem. Podczas, gdy nasi dalecy przodkowie eksponowali całe ciało na słońce, współczesny człowiek pozostawia odkryte zaledwie jego 5% powierzchni. A dodatkowo brać musimy pod uwagę jeszcze jeden czynnik. Otóż aby doszło do syntezy skórnej witaminy D, promieniowanie słoneczne powinno działać na skórę odkrytą, bez warstwy ochronnych kremów z filtrami UV. Mają one chronić nas przed niebezpiecznym nowotworem skóry – czerniakiem. Z drugiej strony jednak, pozbawiają dopływu czynnika warunkującego fotokonwersję witaminy D.
Wnioski są oczywiste: producenci kosmetyków zacierają ręce, bo kremy z filtrem robią furorę, a tymczasem niedobory witaminy D w naszych organizmach stają się coraz większe. Jakie są skutki tego stanu rzeczy?
– Skutki niedoboru witaminy D odczuwają przede wszystkim dzieci, młodzież w wieku pokwitania oraz osoby w starszym wieku. U znacznej części populacji badania wykazują osteopenię, bądź osteoporozę. Niedobory witaminy D wpływają nie tylko na jakość tkanki kostnej, osłabiają także funkcję mięśni. Badania epidemiologiczne wskazują na współwystępowanie niedoborów witaminy D w takich chorobach, jak gruźlica, cukrzyca typu 1, choroba reumatyczna, stwardnienie rozsiane oraz w schorzeniach jelitowych, nadciśnieniu tętniczym i niektórych nowotworach.
Lista chorób mających związek z niedostatkiem witaminy D jest długa. Może po prostu jesteśmy dziećmi słońca i źle tolerujemy jego niedostatek? Odgradzamy się od słońca nie tylko filtrami kremów ochronnych, ale także murami domów i karoseriami samochodów?
– Niewłaściwy styl życia to jeden z naszych grzechów głównych. Ten styl połączony z nieodpowiednią dietą jest podstawową przyczyną wielu powszechnie występujących chronicznych schorzeń. Prowadzone w Europie, w tym także w Polsce, badania wykazują, że tylko niewielki odsetek osób spożywa w posiłkach zalecaną ilość witaminy D. Jak wykazano w Projekcie „OPTIFORD”, każda godzina spędzona latem na powietrzu powodowała wzrost stężenia witaminy D (25OHD3 ) o 5-7% we krwi dziewcząt i starszych kobiet. Nadmierne opalanie niesie poważne zagrożenia, lecz unikanie słońca prowadzi z kolei do niedoborów witaminy D.
Jak więc postępować? Sięgać po preparaty farmaceutyczne, czy może powrócić do wypróbowanego przez pokolenia naszych przodków tranu?
– Ilość witaminy D w tranie jest zmienna i zależna od wielu czynników. Z tego względu do końca nie wiadomo, ile się jej z tranem spożywa, dlatego trzeba podchodzić do takiej suplementacji diety ostrożnie.
Niedobory witaminy D stanowią poważne zagrożenie dla zdrowia publicznego w wielu krajach leżących w regionach powyżej 400 szerokości geograficznej, a w tym i w Polsce. Czy sięgać po farmaceutyki? Uzupełnianie diety tymi preparatami jest skuteczne w przypadku konieczności szybkiego zwiększenia stężenia tej witaminy w organizmie, ale nieskuteczne w likwidacji niedoborów w skali społecznej. Jak wykazano, pomimo prowadzonych kampanii edukacyjnych, zbyt duży odsetek populacji nie stosuje suplementacji. Wyniki Projektu „OPTIFORD” wskazują, że zwiększenie spożycia witaminy D może zminimalizować sezonowe, zimowe ubytki tej witaminy we krwi. Zatem najbardziej efektywnym i najkorzystniejszym rozwiązaniem społecznym byłoby dodawanie małych ilości witaminy D do wybranych produktów spożywczych. Powinny być to produkty często spożywane. Wzbogacanie żywności w witaminę D jest przy tym stosunkowo tanie.
Czy takie produkty dostępne są na naszym rynku?
– Oferta jest więcej niż skromna. Właściwie obejmuje tylko serki Danonki zawierające 50% więcej wapnia niż mleko oraz dodatek witaminy D. Połączenie tych dwóch składników ułatwia wchłanianie wapnia niezbędnego do budowy zdrowych kości. Danonki przeznaczone są dla małych dzieci, choć dorosłemu, a zwłaszcza starszym osobom, też się przydadzą. Na naszym rynku dla dorosłych są również margaryny do smarowania pieczywa wzbogacone w tę witaminę. Niestety, są to jedynie nieliczne przykłady. Prawdę mówiąc, producenci niezbyt spieszą się do podejmowania produkcji wzbogaconych w witaminę D produktów żywnościowych.
Czy placówki naukowo-badawcze mają dla nich jakieś propozycje?
– W wielu krajach już wprowadzono do obrotu – oprócz margaryn – także mleko lub inne produkty mleczne wzbogacone w witaminę D. We wspomnianym projekcie „OPTIFORD” w 5. PR opracowano technologię wzbogacania w witaminę D produktów nietłuszczowych, np. różne rodzaje pieczywa. Prace nad zwiększeniem asortymentu produktów z dodatkiem witaminy D są w dalszym ciągu prowadzone.
Dziękuję za rozmowę.