Słodkie życie wyrzuconych z WSI
Jak wygląda pozbycie się byłych żołnierzy
Wojskowych Służb Informacyjnych, którzy nie przeszli weryfikacji?
Według "Metra" żołnierze ci mają emerytury sięgające 5 tys. zł
albo biorą pensję jako bezczynni rezerwiści.
27.10.2006 | aktual.: 27.10.2006 04:02
Grupa powołana przez ministra Antoniego Macierewicza załatwiła już sprawę niepożądanych żołnierzy w wywiadzie i w kontrwywiadzie. Jak? Ci, którzy nie przeszli weryfikacji, albo przeszli na wysokie emerytury, albo zostali przeniesieni do rezerwy MON i co miesiąc inkasują pensję.
Niektórzy byli szybsi niż ich likwidatorzy. Blisko 200 żołnierzy nie czekało na zakończenie weryfikacji i postanowiło przejść na emeryturę. Kolejnych tylu zostało emerytami po odrzuceniu przez ekipę Macierewicza. Inkasują średnio miesięcznie od 2,8 do 3,5 tys. zł na rękę, niektórzy nawet 5 tys.
Sami członkowie rządu zauważają, że to może budzić kontrowersje. Widełki w świadczeniach mogą być znaczne- mówi gazecie rzecznik prasowy ministra koordynatora ds. służb specjalnych Krzysztof Łapiński. To urąga poczuciu sprawiedliwości społecznej. Tak wysokie emerytury budzą wiele wątpliwości z etycznego punktu widzenia. Bo jak można inaczej powiedzieć, porównując ich emerytury z niewielkimi kwotami, jakie otrzymują emeryci, którzy bohatersko walczyli za wolność kraju w czasach ucisku komunistycznego - dodaje.
Świeżo upieczeni emeryci uważają, że na pieniądze po prostu zapracowali._ Wszystko jest zgodne z prawem_ - mówi emerytowany wysoki rangą oficer WSI. Ja mam 4 tys. zł, które mi się normalnie należą za ponad dwudziestoletnią służbę w wojsku. Nie mogłem sobie pozwolić na upokorzenie przez tych ludzi, dlatego poszedłem na emeryturę. Uczciwie pracowaliśmy dla kraju, a oni tak nas zmarginalizowali. Teraz nikt nas nie chce w armii, więc o nic nie chciałem prosić- podkreśla.
Ponad tysiąc żołnierzy przeszło jako rezerwiści pod kuratelę Ministerstwa Obrony Narodowej. Nic nie robią. Siedzą w domach, pobierając comiesięczną równowartość pensji. MON tłumaczy, że ma dwa lata, żeby przydzielić im nowe zajęcia lub też odesłać na emerytury. Choć utrzymanie tych ludzi kosztuje co miesiąc ok. 5 mln zł, to wojsko nie spieszy się z przydziałem nowych zadań i wysłaniem ich do pracy - uważa "Metro". Nieoficjalnie mówi się, że żaden szef jednostki nie chce mieć u siebie tych żołnierzy. (PAP)