Śledztwo ws. narażenia zdrowia pensjonariuszy prywatnego domu pomocy
Prokuratura w Piotrkowie Trybunalskim
wszczęła śledztwo w sprawie narażenia zdrowia i życia
pensjonariuszy prywatnego domu pomocy we Wronikowie (Łódzkie).
21.03.2008 | aktual.: 21.03.2008 14:09
Jak poinformował rzecznik piotrkowskiej prokuratury okręgowej Witold Błaszczyk, zawiadomienie w tej sprawie, po kontroli w placówce, skierował w tym tygodniu do prokuratury wydział polityki społecznej Urzędu Wojewódzkiego w Łodzi. Wszczęto też procedurę cofnięcia zezwolenia na prowadzenie domu; podjęto też działania, aby w najbliższym czasie pensjonariusze trafili do innych placówek - poinformował zastępca dyrektora wydziału Ryszard Szubański.
Według kontrolerów z urzędu, prywatny dom pomocy społecznej dla osób przewlekle somatycznie chorych we Wronikowie nie spełnia standardów dla tego typu placówek. Ich zdaniem, przede wszystkim brakuje personelu terapeutyczno-opiekuńczego.
Kiedy urzędnicy kilka dni temu kontrolowali placówkę, po niepokojących informacjach od rodziny jednej z pensjonariuszek, 29 przewlekle chorymi starszymi osobami zajmowały się tam jedynie trzy osoby, w tym kucharka, opiekunka i pielęgniarka, a na noc zostawała w domu tylko jedna osoba.
Okazało się też, że właściciel domu wyjechał za granicę, a kierownik placówki jest na zwolnieniu lekarskim. Nikt nie był upoważniony do kierowania placówką, w domu był zapas żywności na jeden dzień, a leków - na miesiąc.
W zawiadomieniu do prokuratury poinformowano, że istniał stan zagrożenia dla zdrowia pensjonariuszy tego ośrodka. W tym kierunku prokuratura rejonowa w Piotrkowie będzie prowadzić śledztwo - wyjaśnił prokurator Błaszczyk. Dodał, że śledczy zapoznają się z informacjami z wyników kontroli. Nie chciał na razie mówić o szczegółach postępowania.
Pod żadnym względem placówka ta nie wypełnia standardów. Mimo wielokrotnych zaleceń pokontrolnych to sytuacja zamiast ulec poprawie, pogarsza się - wyjaśnił Szubański.
Przypomniał, że zgodnie z przepisami zespół terapeutyczno-opiekuńczy w tej placówce powinien liczyć 18 osób, natomiast jest w niej zatrudnionych - często w niejasnej formie - w sumie jedynie 9 osób. Według niego, kontrolerzy nie mają natomiast sygnału, żeby dochodziło do przypadków przemocy wobec mieszkańców domu, ani żeby byli oni głodzeni.
Dopiero po kontroli szef placówki wydał pracownikom upoważnienie do kierowania nią. Placówka ma podpisaną umowę z lekarzem, który w razie potrzeby przyjeżdża do pensjonariuszy. Kontrolerzy poprosili także policję, aby na bieżąco sprawdzała jak placówka funkcjonuje.
Prawdopodobnie po świętach cofnięte zostanie zezwolenie na jej prowadzenie, a mieszkańcy domu trafią do innych placówek.
Skontaktowaliśmy się ze wszystkimi rodzinami i gminnymi ośrodkami pomocy społecznej, które kierowały do tej placówki swoich mieszkańców z wnioskiem, aby szukali innych miejsc dla tych osób. Sami będziemy pomagać w znalezieniu takich miejsc. Zobowiązaliśmy ośrodki gminne, aby pomagały także rodzinom w ich znalezieniu - dodał Szubański.
Według gazety "Polska-Dziennik Łódzki", która w piątek napisała o tej sprawie, pierwsze kontrole przeprowadzono w placówce we Wronikowie już jesienią ub. roku, po tym jak jedna z pensjonariuszek złamała rękę, a pogotowie wezwano do niej dopiero dzień później. Wcześniej pojawiały się informacje o stosowaniu wobec pensjonariuszy przemocy, które jednak nie potwierdziły się.
W regionie łódzkim jest w sumie 66 domów pomocy społecznej. Większości z nich posiada warunkowe zezwolenia na działalność do grudniu 2010 roku.