Śledztwo w sprawie 16‑latka konającego w szpitalu
Prokuratura Rejonowa w Kutnie prowadzi śledztwo
w sprawie nieumyślnego spowodowania śmierci 16-letniego Marcina z
Żychlina w Łódzkiem. Według rodziców, chłopiec zmarł, bo pogotowie
zbyt późno do niego przyjechało, a w szpitalu ich syn nie otrzymał
natychmiastowej pomocy.
27.03.2008 | aktual.: 27.03.2008 17:27
Badane są okoliczności związane z udzielaniem chłopcu pomocy medycznej i czy można mówić o nieprawidłowościach w postępowaniu służb medycznych, a jeżeli tak, to czy skutkowały one śmiercią nastolatka - poinformował rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi Krzysztof Kopania.
Przeprowadzona została sekcja zwłok 16-latka; wstępnie ustalono przyczynę zgonu, ale prokuratura nie chce jej ujawniać.
Według Kopani, w tej sprawie niezbędne będzie również powołanie biegłych, którym zlecona zostanie kompleksowa opinia. Pozwoli ona ocenić prawidłowość działań personelu medycznego i pomoże w ustaleniu czy można mówić o błędzie w sztuce lekarskiej - wyjaśnił rzecznik prokuratury.
Za nieumyślne spowodowanie śmierci grozi kara do 5 lat pozbawienia wolności.
Zawiadomienie w tej sprawie złożyli kilka tygodni temu w prokuraturze rodzice zmarłego nastolatka. Do zdarzenia doszło 29 lutego. Sprawę opisała gazeta "Polska - Dziennik Łódzki".
Według relacji rodziców, chłopiec nad ranem uskarżał się na silne bóle brzucha i kręgosłupa. Po pierwszej wizycie karetki stan chłopca się pogorszył. Kolejne wezwania - zdaniem rodziców - były ignorowane przez dyspozytorkę pogotowia. Dopiero po dłuższym czasie karetka zabrała go na szpitalny oddział ratunkowy.
Tam - według rodziców dziecka - dopiero po 40 minutach krzyczącego z bólu nastolatka zbadał internista, po upływie kolejnych kilkudziesięciu minut przeprowadzono dopiero prześwietlenie. Według relacji ojca, konieczna była reanimacja chłopca, który w około dwie godziny po przewiezieniu do szpitala zmarł.
Starostwo Powiatowe w Kutnie, któremu podlega placówka, wydało komunikat, w którym napisano, że w nieco ponad godzinę od chwili przywiezienia do szpitala przez karetkę pogotowia pacjenta nastąpił nagle jego zgon.
"Młody człowiek przywieziony w dość dobrym stanie, zemdlał w izbie przyjęć i nagle nastąpiło znaczne pogorszenie jego stanu zdrowia. Po przywiezieniu do szpitala natychmiast otrzymał pomoc medyczną. Rozpoczęto intensywną diagnostykę i włączono odpowiednie leczenie. Pomimo tych działań nastąpiło nagłe zatrzymanie krążenia, podjęto akcję reanimacyjną, która niestety była nieskuteczna" - głosi komunikat na stronie internetowej starostwa.