SLD poprze tylko swój wniosek o samorozwiązanie Sejmu
PiS zagłosuje za wszystkimi trzema wnioskami o samorozwiązanie Sejmu, w tym za wnioskiem SLD, mimo że jego uzasadnienie "jest haniebne" - zapowiedział sekretarz generalny PiS Joachim Brudziński. Również PO deklaruje, że poprze każdy wniosek. Z kolei SLD zamierza głosować tylko za swoim.
31.08.2007 | aktual.: 31.08.2007 15:18
Za skróceniem kadencji parlamentu opowiada się także PSL. Wydaje się zatem, że niezależnie od wariantu w Sejmie znajdzie się większość - co najmniej 307 głosów - potrzebna do podjęcia decyzji o samorozwiązaniu. Z arytmetyki sejmowej wynika bowiem, że wniosek SLD w tej sprawie może liczyć na poparcie 365 posłów, a wnioski PiS i PO - 310 posłów.
Głosowanie w sprawie skrócenia kadencji parlamentu zaplanowane jest w Sejmie na 7 września. Pod głosowanie zostaną poddane trzy projekty uchwał - autorstwa PiS, PO i SLD. Jeśli Sejm podejmie decyzję o samorozwiązaniu tego dnia, to wcześniejsze wybory parlamentarne mogłyby się odbyć 21 października.
"Liczy się cel" - podkreślił Brudziński, pytany podczas piątkowej konferencji prasowej w Szczecinie, czy PiS poprze wniosek SLD o skrócenie kadencji parlamentu. W tym paskudnym bałaganie jest jedno światełko - wcześniejsze wybory - mówił zaś w czwartek lider PO Donald Tusk, zapowiadając, że posłowie Platformy zagłosują za każdym wnioskiem, bez względu na to, w jakiej kolejności będą głosowane.
Z kolei szef klubu SLD Jerzy Szmajdziński powiedział w czwartek dziennikarzom, że pod głosowanie jako pierwszy zostanie poddany wniosek Sojuszu i posłowie SLD właśnie ten poprą.
W uzasadnieniach do swoich wniosków PO i SLD krytycznie wyrażają się o niedawnej koalicji PiS-Samoobrona-LPR. PiS mówi z kolei o awanturniczej opozycji, która utrudnia prace Sejmu.
"Od dwóch lat, od chwili objęcia władzy przez PiS, Polską wstrząsają narastające kryzysy polityczne, mające swe źródła w jakości koalicji rządzącej i sposobie sprawowania przez nią rządów" - napisali posłowie Sojuszu w uzasadnieniu do projektu uchwały o samorozwiązaniu Sejmu, złożonej w lipcu.
SLD przypomina w nim dymisje wicepremiera i ministra rolnictwa Andrzeja Leppera oraz ministra sportu Tomasza Lipca, które miały związek z podejrzeniami o korupcję. Zwraca także uwagę na ujawnione przez media nagrania z wykładów dyrektora Radia Maryja o. Tadeusza Rydzyka. "Jego media są swoistym konfesjonałem dla polskiego premiera i ministrów, a on sam - rodzajem guru dla partii rządzących. Nie spotkało się to z żadną reakcją pierwszych osób w państwie" - podkreślono w uzasadnieniu.
W ocenie posłów Sojuszu, również czerwcowy szczyt Unii Europejskiej w Brukseli dostarczył "dowodów na niekompetencję polskich władz i fałszywe pojmowanie interesu państwowego". "Autorytet Polski wystawiono na szwank i kompromitację" - napisali parlamentarzyści SLD.
"Bez mała rok temu Sejm stał się miejscem bezprzykładnej korupcji politycznej, ujawnionej przez media, która nie spotkała się z żadnymi konsekwencjami politycznymi czy karnymi" - przypomina Sojusz, nawiązując do nagrań z rozmów polityków PiS z posłanką Samoobrony Renatą Beger na temat jej przejścia do Prawa i Sprawiedliwości. W uzasadnieniu do wniosku SLD negatywnie ocenia również sytuację w służbie zdrowia i edukacji. "Państwo zostało politycznie zawłaszczone i przestało mieć charakter obywatelski" - ocenili posłowie Sojuszu.
PO w uzasadnieniu do swojego wniosku o skrócenie kadencji parlamentu argumentuje, że Sejm stanął "w obliczu ogromnego kryzysu politycznego". "Dalsze wyczekiwanie na pozytywne rozwiązanie tego kryzysu jest szkodliwe dla Polski. (...) Dalsze trwanie Sejmu RP w stanie wszechogarniającego konfliktu politycznego nie daje szans na racjonalną i efektywną pracę ustawodawczą" - napisali posłowie PO.
"Po kolejnym pęknięciu nękanej ciągłymi, wewnętrznymi sporami koalicji w naturalny sposób wyczerpała się zdolność sił wchodzących w skład obecnego parlamentu do zawarcia trwałego porozumienia zdolnego zagwarantować stabilne oparcie dla rządu" - czytamy we wniosku PO, złożonym w lipcu - po tym jak z rządu odwołany został Andrzej Lepper w związku z podejrzeniem korupcji w kierowanym przez niego resorcie rolnictwa.
W ocenie PO, jedynym środkiem na przerwanie i zakończenie obecnego kryzysu parlamentarnego jest rozpisanie wyborów i oddanie decyzji o dalszych losach rządu w ręce wyborców.
Z kolei PiS podkreśla w swoim uzasadnieniu, że do lipca istniała w Sejmie większość parlamentarna pozwalająca na stabilne sprawowanie rządów i realizację programu wyborczego PiS. "Od miesiąca w związku z utratą przez rząd większości parlamentarnej oraz prowadzoną przez opozycję destrukcyjną polityką, polegającą na uniemożliwianiu normalnej pracy parlamentu, nie jest i nie będzie możliwe prowadzenie prac parlamentarnych" - czytamy w uzasadnieniu do wniosku złożonego w Sejmie pod koniec sierpnia.
Zdaniem posłów PiS, w związku z awanturniczymi zachowaniami opozycji "Sejm nie podjął prac nad bardzo ważnymi z punktu widzenia interesu społecznego i gospodarczego projektami ustaw, dotyczącymi takich kwestii jak: reforma finansów publicznych, reforma prawa karnego, zmiana w ustawie o PIT wprowadzająca ulgę prorodzinną".
"W imię obrony dobrego imienia parlamentu, którego powagę umniejszają (...) spory oraz z uwagi na brak woli porozumienia ze strony opozycji co do dalszego właściwego funkcjonowania parlamentu" jedynym wyjściem z sytuacji są - zdaniem PiS - wcześniejsze wybory parlamentarne.
Posłowie PiS postulują jednocześnie, by przed skróceniem kadencji Sejmu posłowie uchwalili jeszcze "pakiet ustaw istotnych dla Polaków", w tym m.in. ustawę związaną z przystąpieniem Polski do strefy Schengen, przepisy tzw. dezubekizacyjne, niektóre zmiany w podatkach, w Kodeksie karnym i ustawie o systemie oświaty.