SLD poda Kaczmarka do sądu jeśli się nie opamięta
Były minister obrony narodowej, poseł SLD
Jerzy Szmajdziński zapowiedział w Radiu Zet, że jego
klub poda do sądu ministra SWiA Janusza Kaczmarka za jego
wypowiedzi dotyczące kont polityków lewicy w Szwajcarii, jeśli ten
"nie opamięta się". Szmajdziński powiedział, że SLD daje czas
Kaczmarkowi do pierwszego czerwca.
29.05.2007 | aktual.: 29.05.2007 11:29
Chodzi m.in. o poniedziałkową wypowiedź szefa MSWiA. Kaczmarek, pytany przez dziennikarzy o sprawę kont w Szwajcarii powiedział, że jeśli SLD wytoczy mu proces, podzieli się z sądem (jeśli dojdzie do procesu i zostanie zwolniony z tajemnicy służbowej - PAP) swoją wiedzą o tym - "jakie osoby miały konta, w jakich bankach i z kim są one powiązane".
Wszystkie moje wypowiedzi są wyważone i mają swe odzwierciedlenie w faktach - podkreślał minister. SLD nie zbije na mnie kapitału - dodał. W zeszły czwartek Kaczmarek mówił, że są politycy z SLD, którzy mają konta za granicą, a pieniądze na nich prawdopodobnie pochodzą ze źródeł przestępczych.
No to jest najbardziej taka - no chyba jednak obrzydliwa - metoda uprawiania polityki. Nie może funkcjonariusz państwowy, mając jakąś wiedzę, pochodzącą być może z jakichś przesłuchań, w taki sposób wykorzystywać i szkalować ludzi i formacje polityczną i środowisko polityczne - mówił Szmajdziński w radiu Zet.
Dodał, że w jego opinii minister Kaczmarek chce zbić kapitał w PiS-ie, "pokazując się jako ostry szeryf, twardy policjant, który po prostu wie i może oskarżać, może osądzać, może szkalować, może obrażać, może insynuować". Otóż my się na to nie zgodzimy - zaznaczył Szmajdzińdski.
Pytany czy jego formacja poda do sądu ministra powiedział - "Wszystko wskazuje na to, że tak się stanie. Czas ma pan Kaczmarek na opamiętanie się do 1 czerwca, do Dnia Dziecka". Zaznaczył równocześnie, że "SLD nie zajmuje się zastraszaniem Kaczmarka".
Były szef MON odniósł się także do wypowiedzi Kaczmarka, że materiał dowodowy w tej sprawie pozwolił już na wystawienie listu gończego za jedną osobą.
No jeśli jest to ta osoba, o której piszą inne gazety, to nigdy nie była członkiem Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Naprawdę nim się chce kogoś oskarżyć, a zwłaszcza jak się chce oskarżyć środowisko polityczne, trzeba ważyć słowa, bo w ten sposób niszczymy wszystko to, w czym bierzemy razem udział. Bo z panem Kaczmarkiem jesteśmy pewną klasą polityczną i powinniśmy mieć klasę. Pan Kaczmarek klasy nie ma - podkreślił.
Według zeznań oskarżonego m.in. o korupcję lobbysty Marka Dochnala, tajne konta mieli posiadać w Szwajcarii i Lichtensteinie byli prezydenccy ministrowie Marek Siwiec i Marek Ungier, b. minister gospodarki Jacek Piechota, b. minister skarbu Wiesław Kaczmarek, b. szef resortu zdrowia Mariusz Łapiński i b. szef NFZ Aleksander Nauman. Zaprzeczali oni od początku tym informacjom.
Szmajdziński pytany był także o wypowiedzi Wiesława Michalskiego. Ten ostatni w poniedziałek oddał się w ręce CBŚ (poszukiwano go listem gończym), a - według mediów - twierdzi, że na początku lat 90. wręczył łapówkę Ungierowi za sprzedaż po zaniżonej cenie hoteli należących do "Juventuru", którym Ungier wówczas kierował. Michalski powiedział m.in. "Naszemu Dziennikowi, że w jednym ze sprzedanych mu hoteli, Dworze Wazów we Wrocławiu, w latach 90. mafia integrowała się z działaczami lewicy. "Bywali tam Aleksander Kwaśniewski, Marek Ungier, Aleksandra Jakubowska, Józef Oleksy, Grzegorz Schetyna oraz Władysław Frasyniuk" - mówił "NDz" Michalski.
"Przestępca może opowiadać wszystko. Dożyliśmy takich czasów, gdzie osoba, która jest skazana często za składanie fałszywych zeznań, osoba za którą jest list gończy, broni się. I jak się broni, to może stosować w ramach tej obrony - to jest zgodne z prawem - może stosować każdą metodę" - skomentował Szmajdziński. Wszystko sobie można wymyślić, tylko czy tak było na pewno, to trzeba zweryfikować. I nim się do prasy poda wiadomości z dobrze poinformowanych źródeł, to nie tylko na prokuratorach ciąży obowiązek weryfikacji - dodał, zaznaczając, że sam otwierał Dwór Wazów.