SLD coraz głośniej o konieczności sierpniowych wyborów
Po przegłosowaniu przez Sejm wniosku mniejszości do sprawozdania komisji śledczej w wersji Zbigniewa Ziobry (PiS) politycy SLD tracą nadzieję także na uzyskanie większości dla rządu Marka Belki. W Sojuszu coraz głośniej mówi się o konieczności sierpniowych wyborów parlamentarnych. Dyskusja na ten temat na pewno odbędzie się podczas piątkowej Rady Krajowej partii.
Przewodniczący SLD Krzysztof Janik powiedział, że "wybory sierpniowe są coraz bliższe". "Na pewno nie są jeszcze zdecydowane, ale Sejm jest w stanie, w którym rozpoczęła się już kampania parlamentarna i prezydencka, bo tak trzeba interpretować, to co się stało w piątek i być może sierpniowe wybory są niezbędne" - ocenił.
Także wiceszefowa Sojuszu Katarzyna Piekarska powiedziała, że "po piątkowym festiwalu niekompetencji i hucpy politycznej" nie wierzy, że w tym Sejmie można jeszcze uchwalić coś poza "legislacyjnymi potworkami". Jej zdaniem, najlepszym rozwiązaniem są jak najszybsze wybory parlamentarne.
Zarówno Janik, jak i Piekarska są przekonani, że ocena bieżących wydarzeń politycznych zdominuje piątkowe posiedzenia Rady Krajowej, której tematem miała być "Polska wieś w UE". Według Piekarskiej, nie uniknie się bowiem najważniejszych pytań co dalej z rządem Belki, Sojuszem oraz kiedy powinny odbyć się wybory.
"Moim zdaniem, powinniśmy iść jak najszybciej do wyborów. Nie wierzę, że ten Sejm, jest w stanie przyjąć jakąkolwiek racjonalną ustawę. Obawiam się, że będziemy mieli festiwal niekompetencji, zgłaszania populistycznych poprawek, które będą służyły tylko doraźnym interesom politycznym, a to doprowadzi tylko do anarchii. Jestem temu przeciwna i to będę mówiła podczas Rady i do tego będę przekonywała kolegów" - podkreśliła.
Także szef podkarpackiego SLD Krzysztof Martens podkreślił, że od dłuższego czasu optuje za tym, aby SLD przestał forsować coś co jest nierealne. "Forsowanie rządu Belki w sytuacji, kiedy ma on minimalne szanse na poparcie, tylko wpycha SLD na przegrane pole" - ocenił.
Polityk zaznaczył jednak, że nie spodziewa się po piątkowej Radzie żadnego przełomu. Jego zdaniem, Sojusz nadal będzie bezskutecznie szukał poparcia dla rządu Belki, a wybory i tak odbędą się w sierpniu. "Dlatego powinniśmy się już przygotowywać do tych wyborów" - dodał.
Z kolei poseł Piotr Gadzinowski będzie chciał na posiedzeniu Rady Krajowej podjąć dyskusję o tym, jak Sojusz ma odzyskać inicjatywę polityczną. "Nauka jest taka, że nie możemy już mieć zaufania do opozycji, gdyż ta nie dotrzymuje słowa. Trzeba się więc przygotować do tego, że nie będzie już w tym Sejmie nawet minimalnej współpracy z opozycją" - zaznaczył.
Tymczasem marszałek Sejmu i wiceszef SLD Józef Oleksy ocenił, że wciąż realne jest powołanie rządu, który uzyska poparcie w Sejmie. Jego zdaniem, wyniki piątkowego głosowania w sprawie afery Rywina nie przekreślają takiej możliwości.
"Wbrew pozorom wydaje mi się, że można rozdzielić atmosferę w Sejmie od sprawy powołania rządu. Na dziś wszyscy posłowie się zgadzają, że Polska potrzebuje rządu: z powodu najpilniejszych krajowych spraw, i z powodu uczestnictwa Polski w wielu międzynarodowych i europejskich ustaleniach" - powiedział Oleksy w Toruniu.
"Zobaczymy, czy znajdzie się na tyle roztropności, żeby niezależnie od przesądzania terminu wyborów jednak ustanowić rząd Rzeczpospolitej. Gdyby ten rząd nie uzyskał wotum zaufania, to on nadal będzie rządem aż do wyborów. Będzie on powołany legalnie i konstytucyjnie przez prezydenta, ale chodzi o skuteczność rządu w kraju i za granicą" - dodał.
Marszałek zaznaczył, że jest zwolennikiem rozwiązania, w wyniku którego zostałby powołałoby rząd i dalej byłaby prowadzona dyskusja o terminie wyborów.