Sławomir Sierakowski: Wojnę Dudy z Macierewiczem przegra Kaczyński
W jednym z felietonów napisałem, że spory ministra obrony Antoniego Macierewicza i prezydenta Andrzeja Dudy to wojna o bycie numerem dwa w państwie. Jak wiadomo, pierwsze miejsce jest wyłączone z gry, bo zajmuje je nadpolityk Jarosław Kaczyński, który jest zbyt ważny, żeby zajmować stanowisko premiera czy prezydenta.
Skoro tak, to polityka ogranicza się do walki o bycie numerem dwa. Podobnie jak pozycja Kaczyńskiego nie wynika ze sprawowania jakiejkolwiek funkcji w państwie, tak samo pozycja Dudy czy Macierewicza nie wynika z funkcji przez nich sprawowanych. Trudno więc przewidzieć, co wyniknie z rywalizacji Macierewicza z Dudą. Mimo to spróbujmy.
Wpływy u przywódcy
Siła Macierewicza i to, że może sobie jako jedyny w Polsce pozwolić na stawianie się Kaczyńskiemu nie jest konsekwencją tego, że sprawuje on urząd szefa MON ani jakikolwiek inny. Z kolei bycie nominalnie głową państwa nie stawia Dudy ani ponad Jarosławem Kaczyńskim, ani ponad premier Beatą Szydło, ani ponad Macierewiczem. Hierarchia polityczna nie pokrywa się z hierarchią państwową. Podobnie jest niemal w każdym niedemokratycznym reżimie, gdzie rządzi monopartia. O sile politycznej decydują wpływy u przywódcy. Stąd analizujący politykę, zmuszeni się badać ją inaczej niż poprzez formalne zależności i przejrzyste procedury.
Brać więc pod uwagę trzeba to, co jest na zewnątrz polityki partyjnej. W przypadku Macierewicza są to przede wszystkim ujawniane przez dziennikarzy polskich i zagranicznych pośrednie lub bezpośrednie powiązania naszego ministra obrony z Rosją, które opisywałem w kilku poprzednich felietonach. I to, jakie Macierewicz ma atuty (czytaj haki, bo to jest podstawowy instrument w walce politycznej na prawicy) w grze z Kaczyńskim. I czy wyjaśnień szukać należy tylko w Polsce.
Kto korzysta na zmianach w armii?
Zasada jest stara jak świat. Jeśli nie wiesz, dlaczego coś się dzieje w polityce, patrz kto na tym korzysta. Najbardziej na zmianach w polskiej armii korzysta Rosja, główny rywal NATO. Nie inaczej było, gdy Macierewicz paraliżował polski wywiad wojskowy, rozwiązując WSI. Nie inaczej było też, gdy zatruwał polską politykę lustracją, na której tak bardzo mu zależało, że sam ją zablokował na początku lat 90. O wpływie Smoleńska na naszą politykę i kto na tym korzysta, powiedzieć można to samo. Dopóty należy przypominać te fakty paradoksalne z punktu widzenia naszego bezpieczeństwa, dopóki Macierewicz ich wreszcie nie wyjaśni.
Tymczasem jak podał "Fakt": "Prezydent jasno zakomunikował premier, że oczekiwałby dymisji Macierewicza". Informacje te potwierdziła "Gazeta Wyborcza". Przed ogłoszeniem decyzji prezydenta o odwołaniu nominacji generalskich, które powinny się odbyć 15 sierpnia Andrzej Duda miał wprost wyrazić takie oczekiwanie wobec Beaty Szydło. Gazety cytują opinie z wewnątrz kancelarii prezydenta: "Macierewicz jest człowiekiem, z którym nie da się rozmawiać i to jest podstawowy problem" – powiedział polityk bliski prezydentowi. Kancelaria prezydencka zauważa więc to, co zauważają wszyscy poza samym Macierewiczem, który nie tylko nie dostrzega problemów, ale sam je gorliwie prowokuje. Minister dziesiątkuje przywództwo, rozbraja armię, buduje niepotrzebną – bo amatorską – nową, czyli tzw. obronę terytorialną.
Akcja izolacja
Od początku też Macierewicz próbuje odizolować prezydenta, czyli zwierzchnika sił zbrojnych, od armii. Do prasy od dawna dochodziły przecieki, że minister zakazuje generałom kontaktu z prezydentem. A już ostentacyjną próbą odcięcia Dudy od armii było odebranie generałowi Jarosławowi Kraszewskiemu dostępu do informacji niejawnych, co uniemożliwia mu wykonywanie swoich obowiązków dyrektora departamentu zwierzchnictwa nad Siłami Zbrojnymi w Biurze Bezpieczeństwa Narodowego. Kraszewski to faktyczny łącznik prezydenta z armią. Uderzając w niego, Macierewicz zdecydował się na otwartą wojnę z prezydentem. Tak jak wcześniej przez promowanie z niewyjaśnionych powodów Bartłomieja Misiewicza Macierewicz grał na nosie premier Beacie Szydło i prezesowi Kaczyńskiemu, tak tym razem gra na nosie prezydentowi.
Duda, wzmocniony wetami do ustaw niszczących niezależne sądownictwo, podjął wyzwanie i odpowiedział Macierewiczowi wstrzymaniem nominacji generalskich. Po to, żeby nominować 46 nowych generałów, Macierewicz wyrzucił 36, czyli jedną trzecią korpusu, w tym praktycznie całe przywództwo. Na razie Duda to zablokował.
Prywatna armia
Prezydent obawia się zapowiedzianej przez rząd reformy przywództwa, która ma iść w kierunku wzmocnienia ministra obrony. Duda zareagował podczas obchodów Święta Wojska Polskiego słowami: "to jest armia Rzeczypospolitej Polskiej, to nie jest niczyja armia prywatna". Prezydent nie mówiłby tego, gdyby nie miał na myśli Macierewicza. Co na to premier?
Nic. A właściwie nic z dodatkiem niechęci wobec Dudy: – Swoimi działaniami [Macierewicz] naraził się wielu wpływowym grupom interesów, więc ma wrogów. Powtórzę to, co mówiłam: nie widzę powodu, żeby ministra Macierewicza dymisjonować – mówiła szefowa rządu. Spór będzie się więc nasilał. Co z tego wyniknie?
Rozsypana układanka
Konflikt Dudy z Macierewiczem w połączeniu z konfliktem Dudy z Ziobrą, może dać konflikt Dudy z Kaczyńskim. Nie dlatego, żeby Duda tego od początku chciał. Gdyby chciał, to nie zachowywałby się tak upokarzająco podlegle przez dwa lata. Bieg wypadków sprawił raczej, że zaczęła się eskalacja. A to może rozsypać całą układankę Kaczyńskiemu. I nagle to, co nie miało znaczenia, nabierze go.
Dotąd nominalna władza wynikająca z funkcji państwowych podobnie jak nominalne prawo wynikające z konstytucji ustępowało znaczeniem woli politycznej w ramach monopartii. Jeśli Duda się zbiesi Kaczyńskiemu, to zacznie korzystać ze swoich praw. A właściwie już zaczął. Stąd weta i stąd wstrzymanie nominacji generalskich. Może się wtedy okazać, że Macierewicz zniszczy nie tylko polską armię, ale także cały plan Kaczyńskiemu, bo wetujący prezydent może łatwo go zablokować.
Ciekawe tylko komu wtedy Macierewicz zamelduje wykonanie zadania.
Sławomir Sierakowski dla WP Opinie