Polska"Śląski baron paliwowy" odwołuje zeznania

"Śląski baron paliwowy" odwołuje zeznania

Artur K., nazywany śląskim baronem paliwowym,
stanął przed krakowskim Sądem Okręgowym, przed którym
toczy się proces tzw. mafii paliwowej. Oskarżony o zorganizowanie
i kierowanie, wraz z innymi, tą mafią oświadczył, że nie przyznaje
się do winy i do żadnego z zarzutów.

15.06.2005 | aktual.: 15.06.2005 15:17

W procesie toczącym się przed krakowskim sądem, obok Artura K., za to samo przestępstwo odpowiadają także m.in. dwaj baronowie paliwowi ze szczecińskiej spółki BGM - Jan B. i Zdzisław M. W procesie oskarżonych jest w sumie 18 osób. Zarzuty dotyczą m.in. "wyprania" prawie 200 mln zł i oszustw podatkowych na kwotę blisko 280 mln zł.

Artur K. odwołał przed sądem swe zeznania składane w 2001 i 2002 roku w śledztwie toczącym się w Zielonej Górze. Jak wyjaśnił, są one nieprawdziwe. Potwierdził tylko część zeznań składanych w krakowskiej Prokuraturze Apelacyjnej, po przejęciu przez nią śledztwa. Wyjaśnił, że gdy składał pierwsze wyjaśnienia, "chciał jak najszybciej wyjść z aresztu". Opisywał wtedy głównie swoją działalność biznesową, przypisując zainteresowanie "blendowaniem" paliw, czyli ich mieszaniem, swoim wspólnikom.

Z podtrzymanych przez Artura K. wyjaśnień wynika, że nie miał nic wspólnego z tzw. mafią paliwową, a współoskarżonych, np. organizatora sieci spółek paliwowych Tomasza K. i Jana B. z BGM zna tylko z kontaktów handlowych, jako że posiadał hurtownię paliw i bazę paliwową. Zapytany przez sąd, jak wyjaśni w takim razie różnice w zeznaniach innych oskarżonych - odmówił odpowiedzi.

Artur K. w swoich äkrakowskichö zeznaniach, odczytywanych w środę przez sąd, podawał m.in., że przekazał 500 tys. zł na remont Jasnej Góry, że dzięki pośrednictwu paulinów miał zamiar otworzyć przedstawicielstwo szwedzkiej firmy samochodowej w Polsce - i przeszkodziło mu w tym aresztowanie, że znaleziony w zapiskach numer telefonu do äMietkaö oznacza telefon do ówczesnego śląskiego komendanta policji Mieczysława K., którego poznał na imieninach u rodziny.

Artur K. jest czternastym oskarżonym, którego wysłuchał sąd w procesie. Do słuchania pozostali jeszcze dwaj "baronowie" ze Szczecina, wrocławski policjant oraz księgowy spółek paliwowych.

Artur K. wyszedł z aresztu w lipcu zeszłego roku po wpłaceniu 2 mln zł poręczenia majątkowego. Pieniądze na poręczenie pożyczyli jego żonie paulini z Jasnej Góry. Generał zakonu Izydor Matuszewski w oświadczeniu na potrzeby sądu o pochodzeniu pieniędzy napisał, iż pożyczki udzielono na prośbę żony Artura K. i z powodu faktu, że sam Artur K. jest "powszechnie znany jako człowiek szczególnie zaangażowany w działalność charytatywną i społeczną, w której cechowała go wielkoduszność i hojność".

W połowie maja br. Artur K. został ponownie zatrzymany, a potem aresztowany, na potrzeby Prokuratury Apelacyjnej w Krakowie. Jego zatrzymanie spowodowane było ustaleniami prokuratury dotyczącymi jego roli w innych wątkach, dotyczących obrotu paliwami.

Postawiono mu zarzut nakłonienia funkcjonariusza publicznego do ujawnienia informacji zawierających tajemnicę służbową oraz dwa zarzuty dotyczące płatnej protekcji. Jeden z nich dotyczy podjęcia się pośrednictwa w przekazaniu ponad 2 mln zł funkcjonariuszom jednej z komend policji za usunięcie dokumentów zawierających tajemnicę służbową. Drugi - podjęcia się płatnej protekcji w sprawie niestosowania aresztu wobec innego podejrzanego w sprawie mafii paliwowej.

Do tego samego wątku śledztwa 12 maja zatrzymano byłego wojewódzkiego komendanta śląskiej policji Mieczysława K. Krakowska Prokuratura Apelacyjna zarzuciła mu ujawnienie tajemnicy państwowej i służbowej, korupcję oraz zmuszanie funkcjonariuszy do zaniechania czynności służbowych, za co grozi kara do 12 lat pozbawienia wolności.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)