Susza na Śląsku daje się we znaki
W woj. śląskim susza nie odpuszcza, co widać m.in. po statystykach straży pożarnej – tylko w jeden dzień strażacy musieli gasić 169 pożarów na całym Śląsku. Ale straty widać nie tylko w pogorzeliskach. Jeśli pogoda się nie poprawi, czekają nas spore podwyżki.
Susza, która od kilku tygodni panuje nad woj. śląskim, dała mocno się we znaki rolnikom.
- Takiej klęski dawno nie było. U mnie prawie nie ma zboża, cierpi kukurydza, a sąsiad nie ma czym bydła karmić. Przecież w takiej sytuacji, nie da się żyć – mówi Wirtualnej Polsce Bogdan, rolnik z Zawiercia. - Ziemia jest sucha jak pieprz i twarda jak kamień – dodaje.
Niestety, na szybką poprawę pogody nie ma co liczyć. Synoptycy prognozują, że pierwsze opady mogą pojawić się dopiero we wrześniu.
- Jeśli w czasie zasiewów nie będzie deszczu, a w studniach wody, to cały przyszły rok będzie tragedia. Zboże nie wstanie, trzeba będzie szukać sposobów, żeby karmić bydło. W przyszłym roku czekają nas naprawdę wielkie podwyżki. – kontynuuje pan Bogdan z Zawiercia.
Jednak skutki tegorocznej suszy, już odbijają się na cenach warzyw i owoców, co widać na targowiskach.
- W hurtowni nie da się kupić dobrego pomidora, ogórka. Wszystko powysychane. Jeśli jest już coś fajnego, to kosztuje majątek. A jak zapowiadają pogodę to widać, że lepiej nie będzie - mówi Mariola Krawiec, sprzedawca warzyw na tyskim targu.
Równie trudno jest na północy województwa. Od kilku dni w Koniecpolu ludzie skarżą się na brak wody pitnej.
- W studni sucho, a trzeba coś pić. Zwierzęta też muszą, a nawet zielonej trawy nie ma. Dobrze, że dowożą wodę, bo przecież tak źle to jeszcze nie było - mówi Wirtualnej Polsce pani Bogusława, mieszkanka Koniecpola.
Byłeś świadkiem lub uczestnikiem zdarzenia? .