Śląsk. Rozbił się na drzewie, ale pomocy nie chciał
Kierowca volkswagena w Ziemięcicach uderzył w przydrożne drzewo. Świadek zdarzenia chciał mu pomóc, ale mężczyzna nie chciał wysiąść z auta. Powodem były trzy promile alkoholu w jego organizmie.
Około godziny 22:00 w czwartek (14 stycznia) dyżurny komendy w Tarnowskich Górach otrzymał zgłoszenie, że w Ziemięcicach na ulicy Mikulczyckiej, kierowca volkswagena uderzył w przydrożne drzewo. Po uderzeniu golf odbił się i zatrzymał na środku drogi. Zgłaszający ruszył na pomoc, lecz ku jego zdziwieniu kierowca nie chciał pomocy. Świadek podejrzewał, że kierowca volkswagena mógł być pijany.
Śląsk. Pijany skończył jazdę na drzewie
Na miejsce natychmiast pojechali policjanci z drogówki oraz z komisariatu w Zbrosławicach. Okazało się, że zgłaszający miał rację. 44-letni kierowca volkswagena golfa był pijany. Badanie alkomatem wykazało, że w jego organizmie znajdowały się trzy promile alkoholu.
Mężczyzna wkrótce stanie przed sądem. Za jazdę w stanie nietrzeźwości mieszkańcowi powiatu tarnogórskiego grozi wysoka grzywna, zakaz prowadzenia pojazdów oraz kara nawet dwa lat więzienia.
Jak fatalne w skutkach może być prowadzenie po pijanemu przekonała się też 39-letnia mieszkanka Mikołowa, która wjechała wprost pod nadjeżdżający pociąg. Zupełnie zignorowała sygnalizację świetlną i doprowadziła do zderzenia z potężną maszyną. Miała mnóstwo szczęścia, bo z wypadku wyszła bez szwanku. Badanie stanu trzeźwości wykazało u niej ponad promil alkoholu w organizmie. Ponadto kobieta nigdy nie miała uprawnień do kierowania pojazdami, a samochód nie miał ubezpieczenia OC.