Śląsk. Chcieli pomóc rannemu. Ten "odwdzięczył" się wyzwiskami i kopniakiem
20-letni mężczyzna w trakcie udzielanej mu pomocy w Świętochłowicach zaatakował jedną z ratowniczek pogotowia. Okazało się, że był pijany, a wcześniej przekroczył przepisy związane z epidemią. Odpowie za znieważenie i naruszenie nietykalności cielesnej.
03.11.2020 | aktual.: 01.03.2022 14:37
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Do zdarzenia doszło w miniony weekend. Policjanci ze świętochłowickiej komendy zauważyli na ulicy Chorzowskiej leżącego na chodniku młodego mężczyznę.
Mężczyzna miał krwawiącą ranę na brodzie, w związku z czym mundurowi natychmiast udzielili mu pomocy przedmedycznej. Na miejsce wezwano pogotowie ratunkowe. W międzyczasie policjanci ustalili przebieg wydarzeń.
Jak się okazało, 20-latek został wyproszony z autobusu. Podróżował bez maseczki, pomimo obowiązku zakrywania ust i nosa w związku z epidemią koronawirusa oraz pił alkohol podczas przejazdu transportem publicznym. Mężczyzna, wychodząc z autobusu, potknął się o krawężnik, po czym upadł na ziemię i nie był w stanie podnieść się o własnych siłach.
W trakcie czynności mundurowych zabrzanin wielokrotnie używał słów wulgarnych oraz był agresywny. W czasie, gdy ratownicy medyczni udzielali pomocy 20-latkowi, agresor zaczął wulgarnie wyzywać jedną z kobiet, a w pewnym momencie zaczął ją kopać.
Będący na miejscu policjanci obezwładnili, a następnie zatrzymali agresora. Badanie alkomatem wykazało w jego organizmie blisko 2,5 promila alkoholu. Po nocy spędzonej w policyjnym areszcie, mieszkaniec Zabrza usłyszał zarzuty.
Za popełnione wykroczenia został ukarany mandatem karnym. Ale na tym nie koniec - za znieważenie oraz naruszenie nietykalności cielesnej funkcjonariusza pogotowia ratunkowego w więzieniu może spędzić nawet 3 lata. O jego dalszym losie wkrótce zdecyduje sąd.