Polak potrafi, czyli jak pan Andrzej i jego "Nochal" walczą ze smogiem
Poziom stężenia szkodliwych pyłów jest w ostatnim czasie w Rybniku tak wysoki, że wielu rodziców boi się o zdrowie swoich dzieci. Do tej pory miastu brakowało również odpowiedniego systemu powiadamiania o zagrożeniu, ale na szczęście z pomocą przyszedł Andrzej Michnik i jego "Nochal".
Walka ze smogiem nie należy do najłatwiejszych. Wiedzą o tym m.in. władze Rybnika, w którym poziom stężenia pyłów jest jednym z najwyższych w Polsce. Tradycyjny system pomiarów zlokalizowany jest tam tylko w jednej części miasta.
Istnieje więc zagrożenie, że nawet, gdy urządzenia informują o nieszkodliwym poziomie smogu, w innej dzielnicy może być on niebezpieczny. Jak zwykle, w takich sytuacjach szczególnie narażone są dzieci.
Pojawia się więc potrzeba stosowania takich urządzeń również w innych miejscach, gdzie zbierają się większe grupy ludzi, a w szczególności dzieci.
- Właśnie dlatego pomysł na urządzenie bardziej dostępne, które ma służyć mieszkańcom. Które umieszczane może być wszędzie tam, gdzie znajdują się boiska, czy place zabaw - mówi Wirtualnej Polsce Andrzej Michnik, twórca innowacyjnego urządzenia.
Dostępny i intuicyjny
Pracownik Instytutu Techniki i Aparatury w Zabrzu dodaje, że chciał, aby "w odróżnieniu od innych tego typu maszyn, ta była jak najprostsza do odczytania". - W zależności od stężenia pyłów, "Nochal" podaje więc wartość w kolorze zielonym, pomarańczowym, lub czerwonym - informuje.
Jak mówi, mieszka obok stadionu lekkoatletycznego, gdzie często zdarza mu się biegać. Po pewnym czasie zauważył, że po każdym z takich treningów, jego ubranie "śmierdzi dymem".
- Zrozumiałem, że zanieczyszczone powietrze wchłania nie tylko mój strój, ale także moje płuca - stwierdza. Właśnie dlatego postanowił, by na stadionie zamontować urządzenie, które na bieżąco informować będzie o jakości powietrza. "Nochal" działa tam już od prawie dwóch tygodni.
Jak przyznaje Michnik, inspiracją do pracy nad urządzeniem był również moment, gdy zauważył, jak przy wysokich stężeniach pyłów, jego 5-letni syn zaczynał kaszleć. - Większość urządzeń jest bardzo skomplikowana. Mi zależało na tym, aby o zagrożeniu informować w sposób prosty i intuicyjny - mówi.
Kilkukrotnie tańszy od konkurencji
Wynalazca podkreśla, że starał się, "by nie przeciążać ludzi tysiącem szczegółów i danych". - Właśnie dlatego "Nochal" prezentuje tylko wyniki pomiaru PM10 i oczywiste jest, że gdy pomiar jest zbyt wysoki, trzeba uciekać do domu - zaznacza.
Co ciekawe, wart około 4 tys. złotych "Nochal", uzyskuje dane bardzo zbliżone do tych, odczytywanych ze znacznie droższych urządzeń. Funkcjonująca w mieście stacja monitoringu powietrza, to koszt ok. 200 tys. złotych, a porównywalne urządzenie Krakowskiego Alarmu Smogowego sprowadzane częściowo z USA ok. 40 tys. złotych.
Oczywistym jest, że samorządów nie stać na zakup kilku, czy kilkunastu tak drogich urządzeń. Właśnie dlatego, "Nochal" może okazać się rewolucyjny. Jest więc szansa, że już niebawem, "Nochale" zagoszczą na ulicach polskich miast i będą nas informować o nadchodzącym niebezpieczeństwie.