"Misiek" zeznawał przed sądem. "W takich sprawach nie ma koleżeństwa"
Paweł M. ps. "Misiek", przywódca kiboli Wisły Kraków, zeznawał w czwartek przed sądem w Katowicach w procesie bojówki Psycho Fans. Najsłynniejszy polski kibol pogrążył swoimi zeznaniami byłych kolegów z Ruchu Chorzów. Obciążył też Damiana D., byłego wiceprezesa Wisły Kraków.
Proces osób oskarżonych o udział w zorganizowanej grupie przestępczej Psycho Fans, czyli bojówki Ruchu Chorzów, toczy się przed katowickim Sądem Okręgowym od 2019 r. Na ławie oskarżonych zasiadły 53 osoby, kilkanaście z nich na rozprawy nadal doprowadzanych jest z aresztów.
Psycho Fansi są oskarżeni o to, że byli najlepiej zorganizowaną i jedną z najbrutalniejszych grup przestępczych w Polsce. Kibole oprócz kibicowania Ruchowi Chorzów mieli zajmować się rozbojami, kradzieżami, pobiciami oraz handlem narkotykami. W wyniku pobicia przez chorzowskich kiboli życie miała stracić przynajmniej jedna osoba – Dariusz P., pseudokibic Górnika Zabrze zakatowany jesienią 2017 r. w Rudzie Śląskiej.
Skruszeni zaczęli mówić
Grupę udało się rozbić dzięki zeznaniom skruszonych kiboli, którzy poszli na współpracę z policją. Jednym z nich był Paweł M. ps. "Misiek". Do niedawna rządził on Wisłą Kraków. Nie tylko bojówką Wisła Sharks, ale i klubem piłkarskim występującym w Ekstraklasie. W latach 2016 – 2018 na czele Wisły stali ludzie powiązani z Sharksami. Dziś ówczesna prezes Marzena S. i wiceprezes Damian D. siedzą w areszcie, podejrzani o wyprowadzanie z klubowej kasy poważnych kwot, którymi musieli się dzielić m.in. z "Miśkiem". A od 2016 r. kibole Wisły nawiązali ścisłą współpracę z kibolami Ruchu Chorzów.
Zobacz też: Andrzej Duda oceniony bez litości. "Miałkość prezydentury jest gigantyczna"
Sam "Misiek", gdy śledczy zabrali się za ściganie kiboli, najpierw przez kilka miesięcy ukrywał się przed policją we Włoszech. Został namierzony jesienią 2018 r. i ściągnięty do kraju. Niemal natychmiast poszedł na współpracę i zaczął obciążać zarówno byłych kolegów z Wisły, jak i z Ruchu.
Wyjątkowe środki dla "Miśka”
W katowickim sądzie "Misiek" pojawił się w czwartek w południe. Jego doprowadzeniu towarzyszyły wyjątkowe środki bezpieczeństwa. Rozprawy odbywają się w dawnym policyjnym kasynie, na terenie koszar oddziałów prewencji Komendy Wojewódzkiej Policji. Na salę można dostać się tylko po uzyskaniu przepustki. Na ich uzyskanie nie mają szans przypadkowi gapie ani rodziny. W czwartek rozprawie przysłuchiwało się tylko dwóch przedstawicieli mediów. W momencie pojawienia się "Miśka" najpierw oczyszczono korytarze ze wszystkich przypadkowych osób, a następnie sąd zdecydował o usunięciu z sali wszystkich oskarżonych. Wniosek o to złożył sam Paweł M., poparł go prokurator. - Zachodzą okoliczności, żeby przesłuchać świadka bez obecności oskarżonych. To miałoby zapewnić mu swobodę wypowiedzi – mówił prokurator Jacek Otola.
Zaprotestowali oskarżeni kibole Ruchu. - Siedzimy za szybą, dookoła mamy policjantów. Nie mamy szans, żeby coś mu zrobić. Jak świadek będzie mówił prawdę, to nie ma czego się obawiać – próbował przekonywać lider Psycho Fans Łukasz L. ps. "Lucky". Sąd nie przychylił się do tego wniosku.
Po opróżnieniu ławy oskarżonych w sali pojawił się "Misiek". Prowadzony przez dwóch policjantów, w tym jednego z bronią maszynową, ze skutymi rękami i nogami powoli doszedł do barierki dla świadków. Ubrany w czarny sweter i jeansy 42-letni mężczyzna składał zeznania przez ponad dwie godziny.
Tu świadek, tu oskarżony
Sytuacja procesowa "Miśka" jest o tyle skomplikowana, że jego sprawa, początkowo prowadzona przez śląski wydział zamiejscowy Prokuratury Krajowej, po jego zatrzymaniu została przekazana do krakowskiego wydziału PK, który prowadził śledztwo w sprawie kiboli Wisły. Tym samym w katowickim procesie występował on jako świadek, mimo że za czyny, które obejmuje proces na Śląsku, "Misiek" ma zarzuty w krakowskim śledztwie. Przy tej okazji pojawiła się wątpliwość podnoszona przez adwokatów – bo ze względu na tajemnicę krakowskiego śledztwa sąd odczytywał zeznania Pawła M. w wersji mocno ocenzurowanej – wycięto z nich niemal wszystkie nazwiska i pseudonimy kiboli Wisły.
Ostatecznie sąd zdecydował, że odczyta wyciągi z przesłuchań "Miśka", a kibol będzie się do nich ustosunkowywał. Paweł M. przyznał się do trzech czynów, które miał popełnić razem z kibolami z Chorzowa: napadu na siedzibę klubu GKS Katowice i kradzież flag z klubowego budynku oraz napadów na kibica GKS-u Daniela Dz. oraz kibica Górnika Zabrze Jarosława P. ps. "Lotek".
Wiceprezes Wisły miał pomagać przy kradzieży
Co ciekawe – z zeznań "Miśka" wynika, że flagi skradzione w Katowicach pomagał ukrywać w siedzibie Wisły Kraków jej ówczesny wiceprezes Damian D. Mężczyzna miał wskazać miejsce, gdzie kradzione fanty będą bezpieczne. Przy okazji Paweł M. wyznał, że w tym napadzie nie brał udziału Grzegorz Z. ps. "Zielak", czyli prawa ręka "Miśka", bo tuż przed akcją "Zielak" poszedł coś zjeść…
Ale rola Grzegorza Z. w sojuszu kiboli Wisły i Ruchu była wyjątkowa. Sojusz dwóch zwaśnionych wcześniej klubów wywołał ogromne zaskoczenie wśród kibiców. A skąd się wziął? Według "Miśka" ze wspólnych interesów i żądzy zarobków. Grzegorz Z. miał prowadzić wspólne interesy z jednym z przywódców Psycho Fans Maciejem M. ps. "Maślak" i panowie mieli uznać, że nawiązanie porozumienia między klubami ułatwi im m.in. handel narkotykami. Sam "Zielak" został w wyjątkowy sposób doceniony przez fanów Ruchu – jako jedyny z ekipy Wisły Kraków został zaproszony na ślub Macieja S. ps. "Maciuś", innego z liderów Psycho Fans. - To ważne w naszym środowisku, kto kogo zaprasza na wesela, urodziny czy inne tego typu imprezy. To oznaka zaufania i docenienia – tłumaczył sądowi "Misiek".
Kolega czy nie – ciąć trzeba
Przerażająco wybrzmiał w sądzie fragment zeznań Pawła M. dotyczący napadu na Daniela Dz. Jesienią 2017 r. "Misiek" razem z Łukaszem B. ps. "Baluś" (też poszedł na współpracę z policją) oraz Danielem U. zaczaili się pod domem szefa kiboli GKS Katowice, a gdy mężczyzna wyszedł z mieszkania zaatakowali go maczetami i gazem. W sumie Daniel Dz. dostał 40 ciosów maczetami. Z poważnymi obrażeniami trafił do szpitala. W czwartek w sądzie "Misiek" przyznał, że pociął Dz. maczetą, mimo że ten był jego kolegą. – Znaliśmy się z Danielem Dz., znałem się też z kilkoma osobami z ekipy Górnika Zabrze. Poznaliśmy się parę lat temu, umawialiśmy się wtedy na ustawkę pomiędzy ich klubami a Wisłą i Śląskiem Wrocław. Mieliśmy się bić po 120 osób. Ale wpadła policja i nic z tego nie wyszło – opowiadał w sądzie "Misiek". Za co pociął zatem swojego kolegę? – Dz. afiszował się w internecie ze "sprzętem”, czyli nożami i maczetami. I kibice GKS i Górnika zaczęli używać "sprzętu". A kibice Ruchu chcieli się z nimi bić na gołe pięści. Uznaliśmy, że jak potniemy kogoś od nich, to im się odechce "sprzętu" - tłumaczył Paweł M. I dodał, że "kolega czy nie, ale w takich sprawach nie ma koleżeństwa".
Kasa ponad wszystko
Bez skrupułów kibole zachowywali się też w kwestii zarabiania na symbolach swoich grup. Jeden z adwokatów zapytał, czy członkowie Psycho Fans dostawali po wejściu do grupy odzież lub inne gadżety z emblematami grupy. "Misiek" stwierdził, że mogli je dostać, ale musieli za nie zapłacić. Zresztą i tu z czasem nastąpiła dewaluacja kibolskich wartości. - Kiedyś zamawialiśmy 30 koszulek i dostawali je tylko ludzie z ekipy. Potem już liczyła się tylko kasa. I robiło się te gadżety dla pieniędzy. Zamawialiśmy np. tysiąc smyczy Wisła Sharks i sprzedawaliśmy je po zawyżonych cenach, chociaż Sharksów było tak naprawdę 50. A kasa szła na samochody wykorzystywane na akcjach przeciw innym kibolom albo na wsparcie kumpli w więzieniach. Więc potem już dużo przypadkowych osób biegało w ciuchach Psycho Fans albo Wisła Sharks – przyznawał Paweł M.
Z zeznań kibola wynika, że wiódł on całkiem wygodne życie. I tak od grudnia 2016 do kwietnia 2017 r. "Misiek" mieszkał w Tajlandii. Od grudnia 2017 do lutego 2018 r. mieszkał w Stanach Zjednoczonych. W 2017 r. dwukrotnie wyjeżdżał na kilkutygodniowe wakacje do Grecji. Był też na finale Pucharu UEFA w 2018 r. oraz dwóch meczach Mistrzostw Europy w 2016 r.
Być może z powodu ciągłych wyjazdów nie udało mu się utrzymać dyscypliny we własnej ekipie. "Misiek" przyznał, że ekipa Psycho Fans była świetnie przygotowana do bójek dzięki regularnym treningom sportów walki. – Chciałem wprowadzić obowiązek trenowania sztuk walki w Sharksach, ale Kraków jest zbyt rozrywkowym miastem i nie udało mi się tego wprowadzić – przyznał Paweł M.
Podczas kolejnych rozpraw sąd ma kontynuować przesłuchania "Miśka". Tym razem będzie on odpowiadał na pytania oskarżonych kiboli Ruchu Chorzów.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl