Katowice. Była wszędzie, bo kochała ludzi. Teraz będzie na nich spoglądać z muralu
Była skromna, więc o żadnych pomnikach nie chciałaby słyszeć. Wszystko co zostawiła, jest najlepszym pomnikiem jej codziennych działań. Wkrótce będzie spoglądać na każdego, kto pojawi się w pobliżu jednego z katowickich budynków.
Niebawem minie 11 lat. To sporo czasu, choć wydaje się że to zaledwie chwila. Chwila, która zmieniła los wielu ludzi. Bliskich i nieco dalszych tych, którym tragedia odebrała nagle życie. Życie, które wciąż istnieje w pamięci wielu osób.
Mówi się, że nie ma ludzi niezastąpionych. W tym jednak przypadku nie można się z tym zgodzić. Na pewno nie godzą się z tym imienniczki tragicznie zmarłej w katastrofie smoleńskiej Krystyny Bochenek. Bo od 1997 roku spotykają się cyklicznie w dniu swojego święta…i nie tylko. Jak wspominają, dla dziennikarski i polityk nie było rzeczy niemożliwych. Jeśli coś uznawała za ciekawe, od razu to realizowała.
Pierwsze imieniny odbyły się w Filharmonii Śląskiej. Podczas koncertu ktoś poinformował, że w budynku jest bomba. Służby ewakuowały wszystkich na zewnątrz. Panie zatem postanowiły tam świętować. Były rozmowy, śpiewy i żarty, że to pewnie sprawka zazdrosnych Bożenek, którego także 13 marca obchodzą swe imieniny. I tak się zaczęło…
Krystyna Pawłowicz w hotelu. Polityk wyrozumiały dla sędzi TK
Wiele z nich zaryzykowała, opuszczając swych bliskich i gości, by spędzić ten czas z zupełnie obcymi kobietami. Okazało się, że myślą podobnie. W tym dniu chcą zrobić coś dla siebie. I tak od wielu lat podróżują w różne strony. W ciągu kilku dni są wycieczki, koncerty, spotkania.
Krystyna Bochenek zawsze znajdowała na to czas, mimo natłoku obowiązków. Co więcej, szukała sponsorów i sama organizowała wszystko. Pragnęła, by kobiety się jednoczyły i były dla siebie wsparciem. I tak się stało, szybko nawiązały się przyjaźnie które trwają do dzisiaj.
Prócz spotkań, pomagały też innym. Chętnie angażowały się w akcje charytatywne. Wspierały, m.in. Hospicjum Cordis czy akcję w Lublinie ”Pomóż dzieciom przetrwać zimę”. Dla Krystyny Bochenek niemożliwe nie istniało. Udało jej się m.in. nakłonić znane osoby do udziału w spektaklu charytatywnym
” Królewna Śnieżka i siedmiu krasnoludków” w reżyserii Magdaleny Piekorz. W przedstawieniu zagrali m.in. Kazimierz Kutz, Krystyna Doktorowicz, Jan Rzymełka, Genowefa Grabowska czy Jerzy Buzek.
Ostatni raz wszystkie widziały się 13 marca na zjeździe Krystyn w Szczecinie. 10 kwietnia wszystko się zmieniło…wiele z nich zastanawiało się, czy to dalej ma sens. Bez niej, pomysłodawczyni i głównej organizatorki. Jednak rok później spotkały się na kolejnym zjeździe, w który bardzo zaangażowała się córka Krystyny – Magda. Panie spotkały się w Katowicach, odwiedziły grób dziennikarki, powspominały. Jednak czuły ogromną pustkę. Obiecały sobie wtedy, że będą spotykać się co rok. Bo ich imieniny to żywa pamięć o Krysi.
W zeszłym roku nie mogły niestety tego zrobić osobiście ze względu na pandemię koronawirusa. Zjazd został odwołany, w tym roku postanowiono że odbędzie się online. Wszystkie mają nadzieję, że w przyszłym roku z okazji 25-lecia istnienia, będą mogły urządzić huczne imieniny.
10 kwietnia, w rocznicę śmierci Krystyny Bochenek, na ścianie budynku przy ul. Wojewódzkiej 46 zostanie odsłonięty mural z jej wizerunkiem. To kadr z akcji ”Krzesła do nauki”, której pomysłodawczynią była także Krystyna Bochenek. Meble od znanych osób odnawiali znani artyści, a dochód z ich sprzedaży trafiał do zdolnych, ale ubogich studentów.