Głodówka w kopalni w "Zimniku"?
Czwarty tydzień trwa strajk w Kopalni Granitu "Zimnik", na Dolnym Śląsku.
Strajkuje 70 osób. Niektórzy grożą podjęciem głodówki - poinformował w poniedziałek Romuald Dobek, przedstawiciel strajkujących.
Zarząd firmy uznał strajk za nielegalny i wręczył 60 osobom wypowiedzenia z pracy. Odciął okupującym budynek dopływ energii i wodę.
To nie strajk, ale blokowanie zakładu. Zwracaliśmy się do policji z wnioskiem o interwencję, ale nam odmówiono. Składam w tej sprawie skargę do Komendanta Głównego Policji - powiedział Krzysztof Jarzębski, dyrektor ds. rozwoju i handlu w kopalni. Jego zdaniem, niektórzy strajkujący stają się agresywni i utrudniają pracę w zakładzie.
To bzdury. Gdybyśmy zachowywali się nie tak jak trzeba, to policja rzeczywiście miałaby powód do usunięcia nas z terenu zakładu. Teraz prowadzimy strajk w jeszcze większej grupie niż go rozpoczynaliśmy, bo dołączyli do nas pracownicy, którzy wrócili z urlopów - powiedział Romuald Dobek, szef zakładowej "Solidarności".
Strajkujący nie respektują nielegalnych - ich zdaniem - zwolnień z pracy. Złożyli w prokuraturze doniesienie o popełnieniu przestępstwa przez zarząd firmy. Sytuację w kopalni bada Państwowa Inspekcja Pracy.
Zwolnienia dyscyplinarne za niepodjęcie pracy wręczono nie tylko strajkującym, ale także związkowcom, którzy w czasie trwania kadencji są pod szczególną ochroną. To łamanie praw pracowniczych - uważa Dobek.
Strajkujący domagają się respektowania porozumień podpisanych w marcu z zarządem spółki. Chodzi o zaprzestanie podpisywania umów z podmiotami zewnętrznymi, które - według strajkujących - przejmują ich pracę. (aw)