Słabe europejskie siły szybkiego reagowania
Europejskie siły szybkiego reagowania nie będą zdolne do operacji bojowych przez co najmniej 10 lat - wynika z danych brytyjskiego MSZ, przygotowanych dla szefa resortu Jacka Straw, na które powołuje się "Sunday Telegraph".
W liście do parlamentarnej komisji ds. polityki zagranicznej Straw miał przyznać, że siłom brak ponad 1/3 zaplanowanych bojowych zdolności operacyjnych.
Z tabel dołączonych do listu wynika, że dopiero w 2012 roku europejskie siły szybkiego reagowania osiągną niektóre zdolności wymagane przy operacjach wojskowych lub utrzymywaniu pokoju.
Zdaniem profesora Michaela Clarke'a z Ośrodka Badań nad Obronnością King's College w Londynie oznacza to, że siły europejskie nie będą mogły sprostać wymogom dłuższej i intensywnej operacji na średnią skalę. Nie ma też pewności, czy nawet po tej dacie będą mogły realizować operację wojskową w skali porównywalnej z wojną w Zatoce Perskiej z 1991 roku.
Wśród zaległości MSZ wskazał m.in. na brak pocisków samosterujących, samolotów transportowych, sprzętu do monitoringu satelitarnego i nasłuchu, lekkiej piechoty, jednostek specjalnych i wywiadu. (ej)