"Słaba pamięć Polaków i Kościół pomogły Kaczyńskiemu"
Krótka pamięć Polaków i zaangażowanie polityczne Kościoła - to zdaniem socjologa prof. Jacka Wodza dwa elementy, które najbardziej wpłynęły na dobry wynik wyborczy Jarosława Kaczyńskiego.
21.06.2010 19:32
- Mamy do czynienia z bardzo dziwną kampanią, w dużej mierze opartą na falowaniu emocji. Na pewno ten zabieg sztabu pana Kaczyńskiego, żeby oderwać jego wizerunek od jego dokonań jako premiera - bo to głównie na tym się skupiała cała ta działalność - on się przynajmniej częściowo powiódł - powiedział prof. Wódz.
- Ci, którzy planowali tę akcję - w moim przekonaniu - skorzystali z bardzo ciekawego doświadczenia polskiego, że Polacy, jeśli chodzi o ocenę zjawisk politycznych, mają nieprawdopodobnie krótką pamięć. I można na tym bazować. Można zakładać, że po roku np. można już wmówić rzecz totalnie inną, bo wyborca nie będzie już pamiętać - dodał.
Według prof. Wodza na względnie dobry wynik Jarosława Kaczyńskiego wpływ miała też strategia jego sztabu, opierająca się na tym, że ludzie lepiej przyjmują wizerunek miły, spokojny. - Kiedy nagle, Kaczyński jest miły to jest tak, jak w tym żydowskim dowcipie o Kozie - ten Rabin, który radził najpierw wziąć kozę, a po jej wyprowadzeniu okazało się ile w domu jest miejsca - tu też jest troszeczkę taka ulga - przecież ten Kaczyński wcale nie jest taki straszny - powiedział socjolog.
- Dość konsekwentnie pan Kaczyński - z wyjątkiem jednej wypowiedzi, która załamywała tę logikę, kiedy powiedział, że katastrofa smoleńska wynikła z ataków na prezydenta - bardzo się pilnował i nie stosował żadnych tego typu ataków - powiedział prof. Wódz.
W zeszłym tygodniu w Olsztynie Kaczyński, prosząc o minutę ciszy w dniu 61. urodzin tragicznie zmarłego brata - Lecha Kaczyńskiego, zaapelował o porozumienie. Powiedział też, że katastrofa smoleńska nie wniknęła z przypadku. - Zła polityka - polityka napastowania politycznych konkurentów, polityka odmawiania im godności, polityka ich poniżania, kończy się źle, kończy się tragicznie - mówił.
- Poza tym trzeba głośno powiedzieć - nie oszukujmy się - wynik pana Kaczyńskiego jest w dużej mierze efektem zaangażowania politycznego Kościoła. Dlatego, że na poziomie parafii, tam gdzie wpływ parafii na głosowanie jest dość znaczny, tam w dość naturalny sposób te wskazania zostały jednak poczynione i swoje zrobiły - zaznaczył socjolog.
Dodał, że tak jest na terenach, gdzie "tradycyjnie wpływ parafii jest duży, czyli Podkarpacie, świętokrzyskie, siedleckie, lubelskie". - Bo on tam zrobił wynik - powiedział prof. Wódz.
Zdaniem socjologa Kościół przeformułował definicję wroga. - Jeszcze dziesięć lat temu wrogiem dla Kościoła była komuna, komuniści, ekskomuniści itd. W tej chwili wrogiem są liberałowie - uważa prof. Wódz.
Według danych PKW z ponad 94% obwodów, Bronisław Komorowski otrzymał 41,22% głosów, Jarosław Kaczyński 36,74%. Na trzecim miejscu uplasował się kandydat SLD Grzegorz Napieralski - uzyskał 13,68% głosów.