Skrajnie prawicowe bojówki chcą pilnować porządku na Ukrainie
Mają mundury, skrajnie prawicowe poglądy i chcą strzec "ukraińskiego porządku" na ulicach Kijowa. 600 nowych członków "Narodowych Drużyn", organizacji paramilitarnej publicznie złożyło przysięgę w stolicy Ukrainy. To nowe państwo w państwie?
30.01.2018 | aktual.: 30.01.2018 18:15
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
"Jest nas wielu. Nie boimy się stosować siły, aby zaprowadzić ukraiński porządek na ulicach!" - taką deklarację złożyli w Kijowie podczas "zaprzysiężenia" paramilitarnej formacji nowi rekruci. Uroczystość, w której udział wzięli także funkcjonariusze policji, wywołała - szczególnie za granicą - duże poruszenie. Nie bez powodu. "Narodowe Drużyny" to paramilitarna odnoga Korpusu Narodowego - partii założonej na bazie ochotników batalionu Azow. Jego przywódca - a zarazem przywódca partii - to Andrij Biłeckij, wywodzący się ze środowisk neonazistowskich. Tajemnicą poliszynela jest, że podobną przeszłość i poglądy prezentuje część członków.
- Ta formacja będzie pomagać tam, gdzie władze nie mogą, albo nie chcą pomagać ukraińskiej wspólnocie - wyjaśnił członek Korpusu Narodowego Roman Czernyszow Radiu Hromadskie. Dodał, że Narodowe Drużyny funkcjonują już od roku, choć wcześniej nie przeprowadzały tak publicznych ceremonii w mundurach.
Zobacz: "Zaprzysiężenie" Drużyn Narodowych
Choć członkowie organizacji mają być nieuzbrojeni, a formalnie ukraińskie prawo pozwala na udział organizacji społecznych w pilnowaniu przestrzegania prawa, to nie uspokoiło to obaw o to, że rodzi się równoległa, skrajnie prawicowa policja.
Dlatego we wtorek, szef ukraińskiego MSW, Arsen Awakow wydał zdecydowany komunikat. "Jako minister nie pozwolę, żeby istniały równoległe struktury, próbujące zachowywać się jako alternatywna formacja militarna na ulicach" - zapowiedział, oznajmiając, że tylko władza i jej służby mają monopol na stosowanie siły.
Ale nie dla wszystkich oświadczenie to było przekonujące. Między innymi dlatego, że Awakow postrzegany jest jako polityczny patron Biłeckiego i jego formacji i który od dawna wykorzystywał je do swoich celów. Co więcej, policja i członkowie Azowa od dawna prowadzą współpracę. W utworzonej po Majdanie Narodowej Policji Ukrainy znalazło się wielu członków prawicowych i skrajnie prawicowych organizacji. W efekcie, policja wspiera ruchy prawicowe w konfliktach z ruchami lewicowymi i działaczami prorosyjskimi. Członkowie Azowa z kolei często zastępowali policję w innych obszarach - np. walce z dilerami narkotyków - używając swoich, często brutalnych metod.
Problem równoległych struktur siłowych - tych oficjalnych i obywatelskich - nie jest na Ukrainie nowy i sięga samych początków wojny w Donbasie. Bataliony ochotnicze - takie jak Azow - wzięły na siebie dużą część odpowiedzialności za walki z Rosjanami. Problem pojawił się jednak wtedy, kiedy zaprawione w bojach formacje nie były chętne słuchać. Ostatecznie problem rozwiązano, wcielając bataliony w oficjalne struktury wojskowe. Tak samo stało sie z m.in. Azowem, który został wcielony do nowo powołanej Gwardii Narodowej.
Podobny proces może dokonać się w policji. Komentatorzy wskazują, że mimo robiącej wrażenie demonstracji siły nacjonalistów, z praktycznego punktu widzenia niewiele może ulec zmianie.
- Z punktu widzenia Awakowa, posiadanie paramilitarnej bojówki pod swoim wpływem i sprawowanie państwowego monopolu na przemoc może być dość skutcznym narzędziem, by kreować problemy, które potem się spektakularnie rozwiąże. - mówi WP dyplomata jednego z unijnych państw na Ukrainie. - Albo po to, by używać ich w pewnych osobistych celach i by potem uniknąć wykrycia.