ŚwiatSkończyli czytać Breivikowi wyrok; "nie będę apelował"

Skończyli czytać Breivikowi wyrok; "nie będę apelował"

Zakończyło się odczytywanie Andersowi Breivikowi wyroku. Trwało to 7 godzin. Breivik, skazany na najwyższy wymiar kary, 21 lat więzienia, powiedział, że - zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami - nie będzie się odwoływał. Potem przeprosił. Za to, że "nie zabił więcej osób. Pożegnał się gestem zaciśniętej pięści i wyszedł z sali.

Skończyli czytać Breivikowi wyrok; "nie będę apelował"
Źródło zdjęć: © AP | Frank Augstein

Przeczytaj też: Prof. Kuszyński dla WP.PL: nie mógł zapaść inny wyrok

Na zakończenie posiedzenia, na którym Breivik został skazany na 21 lat więzienia za zabicie 77 osób, oświadczył on, że złożenie apelacji "legitymizowałoby" sąd, którego on nie uznaje.

Także prokuratura nie złoży apelacji.

Breivik został uznany za poczytalnego i winnego dwóch zamachów terrorystycznych. Sąd skazał go na co najmniej 21 lat więzienia. Kara ta może być przedłużana. Przez 10 lat wykluczona jest możliwość przedterminowego zwolnienia ekstremisty - ogłosiła przewodnicząca pięcioosobowego składu sędziowskiego Wenche Elizabeth Arntzen.

Posiedzenie zakończyło się kolejną prowokacją Breivika: zwrócił się on do "nacjonalistycznych bojowników" z przeprosinami za to, że w czasie zeszłorocznych ataków nie zabił więcej osób. Wyłączono mu jednak mikrofon, zanim skończył zdanie.

Odczytywanie wyroku trwało od godz. 10.00. Dokument liczy 90 stron.

Kara 21 lat pozbawienia wolności będzie mogła być przedłużana, dopóki Breivik będzie uważany za osobę stanowiącą zagrożenie dla społeczeństwa. W przypadku takiej kary więzień poddawany jest m.in. większej liczbie programów resocjalizacyjnych i terapii niż osoba skazana na zwykłą karę więzienia.

Wyrok ogłoszono ponad dwa miesiące po zakończeniu procesu. Decyzję podjęło jednomyślnie pięć osób: dwóch sędziów zawodowych oraz trzech ławników.

Breivik w czasie odczytywania wyroku wydawał się zeń zadowolony; słuchał z uśmiechem na twarzy. Po wejściu na salę sądową, natychmiast gdy tylko zdjęto mu kajdanki, 33-latek położył prawą rękę na sercu, po czym uniósł ją wyprostowaną z zaciśniętą pięścią. Podczas procesu Breivik wyjaśniał, że gest ten symbolizuje "siłę, honor i wyzwanie rzucone marksistowskim tyranom w Europie". Norweg ubrany był w czarny garnitur, białą koszulę i szary krawat.

Po skazaniu Breivik będzie dalej przebywał w odosobnieniu w więzieniu Ila, oddalonym kilkanaście kilometrów od Oslo. Do tego zakładu karnego ekstremista trafił już po aresztowaniu. Miał tam do dyspozycji trzy pomieszczenia, każde o powierzchni około ośmiu metrów kwadratowych. Jedno przeznaczone było do ćwiczeń fizycznych i zostało wyposażone w bieżnię. W innym pomieszczeniu stworzono mu miejsce do pracy, gdzie Breivik mógł korzystać z laptopa, który nie był podłączony do internetu. Miał również dostęp do telewizji i prasy. Kontakt ze światem zewnętrznym utrzymywał także za pomocą listów. Nie jest jasne, czy po wyroku warunki pobytu w więzieniu nie zostaną zmienione.

52 proc. Norwegów jest zdania, iż warunki przetrzymywania Breivika są zbyt łagodne - wynika z sondażu opublikowanego w piątek przez "VG", jeszcze przed ogłoszeniem wyroku. 72 proc. ankietowanych uważa, że Breivik jest wystarczająco zdrowy na umyśle i może przebywać w więzieniu.

Proces Brivika trwał od 16 kwietnia do 22 czerwca. Jednym z głównych zagadnień rozpatrywanych podczas 10-tygodniowego procesu była kwestia zdrowia psychicznego oskarżonego. W pierwszej ekspertyzie psychiatrycznej orzeczono, że 33-latek cierpi na schizofrenię paranoidalną i jako osoba niepoczytalna nie może być sądzony. Z drugiej ekspertyzy wynikało, że jest on wystarczająco zdrowy umysłowo, by móc odpowiadać za popełnione czyny.

22 lipca 2011 roku Breivik dokonał zamachu bombowego w dzielnicy rządowej Oslo, w którym zginęło osiem osób, oraz masakry na wyspie Utoya, gdzie śmierć poniosło 69 ludzi, w większości młodych.

Choć podczas procesu ten syn byłego dyplomaty przyznał się do zarzucanych mu czynów, to utrzymywał, że jest niewinny. Tłumaczył, że dokonując ataków chciał obronić swój kraj przed wielokulturowością i falą islamu.

Sędzia Arntzen poinformowała, że choć ekstremista twierdzi, że jest członkiem skrajnie prawicowej międzynarodowej organizacji "templariuszy", nie znaleziono dowodów na jej istnienie.

Źródło artykułu:PAP
norwegiawyrokoslo
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (858)