Prof. Kruszyński dla WP.PL: nie mógł zapaść inny wyrok
- Nie mógł zapaść inny wyrok, to maksymalny wymiar kary w Norwegii. Oczywiście ona jest groteskowo niska, zważywszy na to, co zrobił ten bezwzględny morderca, ale takie są przepisy - tak wyrok dla Andersa Breivika, który został uznany za poczytalnego i skazany na 21 lat więzienia komentuje w rozmowie z Wirtualną Polską prof. Piotr Kruszyński, karnista z Uniwersytetu Warszawskiego, adwokat. Sąd uznał, że Breivik jest winny zamachów w Oslo i na wyspie Utoya, w których zginęło 77 osób. - Miałem okazję odwiedzić w Szwecji zakład karny o zaostrzonym rygorze i życzyłbym sobie, żeby niektóre z naszych trzygwiazdkowych hoteli tak wyglądały - dodaje prof. Kruszyński, oceniając warunki penitencjarne w Skandynawii.
Breivik chciał, by sąd uznał go za poczytalnego. Podczas procesu mówił, że umieszczenie go w zakładzie psychiatrycznym byłoby "gorsze od śmierci". To dyskredytowało by jego poglądy. Dlatego już wcześniej zapowiedział, że jeśli uzna się go za poczytalnego, to nie będzie się odwoływał. - Uznanie za niepoczytalnego byłoby dla Breivika klęską, bo wtedy wszystko, co zrobił zostałoby uznane za wytwór chorej wyobraźni. Zabójca cały czas powtarzał, że to, co zrobił było straszne, ale konieczne - mówi prof. Kruszyński.
Zdaniem rozmówcy Wirtualnej Polski szok wywołany sprawą Breivika nie wpłynie na zaostrzenie prawa w Norwegii. - Skandynawowie kierują się zupełnie inną filozofią prawa, która zakłada ogromną wyrozumiałość wobec sprawców nawet najbardziej odrażających przestępstw. Skazani odbywają wyroki w komfortowych warunkach. Miałem okazję odwiedzić w Szwecji zakład karny o zaostrzonym rygorze i życzyłbym sobie, żeby niektóre z naszych trzygwiazdkowych hoteli tak wyglądały - komentuje prof. Kruszyński.
Czy w związku z uznaniem go za poczytalnego, Breivik może znaleźć następców? Na początku miesiąca policja z Ostrawy ujęła 29-letniego recydywistę, podejrzanego o próbę przeprowadzenia ataku terrorystycznego, który wzorował się na norweskim terroryście i mordercy. - Żeby uniknąć takiego niebezpieczeństwa, sąd nie pozwolił Breivikowi wygłosić mów, które wcześniej przygotował. Ale niestety zawsze taki bezwzględny morderca może znaleźć naśladowców. Ważne, żeby odpowiednie służby działały sprawnie, tak jak miało to miejsce w Czechach. W USA niestety cyklicznie powtarzają się ataki zabójców, którzy strzelają do niewinnych, jak podczas premiery najnowszego "Batmana", a tam w niektórych stanach obowiązuje przecież kara śmierci - dodaje.
Proces Breivika trwał tylko 10 tygodni. - Zarówno śledztwo, jak i postępowanie sądowe przebiegło bardzo sprawnie - ocenia ekspert. Jednym z głównych zagadnień rozpatrywanych podczas procesu Breivika była kwestia zdrowia psychicznego oskarżonego. W pierwszej ekspertyzie psychiatrycznej orzeczono, że 33-latek cierpi na schizofrenię paranoidalną i jako osoba niepoczytalna nie może być sądzony. Z drugiej ekspertyzy wynikało, że jest on wystarczająco zdrowy umysłowo, by móc odpowiadać za dokonane czyny. - Gdybyśmy w Polsce mieli do czynienia z dwiema sprzecznymi opiniami, sąd zapewne poprosiłby o kolejną. Jednak zawsze obowiązuje swobodna ocena dowodów, decyzja, do której opinii biegłych się przychylić należy do sądu - tłumaczy.
Ekspert odniósł się także do słów obrońcy Breivika, Geira Lippestada, który stwierdził, że odkąd zajął się tą sprawą "czuje, że stracił duszę. Mam nadzieję, że ją odzyskam, jak wszystko się skończy". - Mnie również zdarzało się bronić zabójców, ale nigdy bym czegoś takiego nie powiedział. Każdy ma prawo do obrony, Breivik też. Ten zawód wymaga odcięcia się, subiektywne poglądy muszą iść w kąt, rolą obrońcy jest, żeby swojego klienta przedstawić w jak najlepszym świetle. Ta wypowiedź wygląda na chwyt pod media - mówi o słowach kolegi po fachu.
22 lipca 2011 roku Breivik dokonał zamachu bombowego w dzielnicy rządowej Oslo, w którym zginęło osiem osób, oraz masakry na wyspie Utoya, gdzie śmierć poniosło 69 ludzi, w większości młodych.
Choć podczas procesu oskarżony przyznał się do zarzucanych mu czynów, to utrzymywał, że jest niewinny. Tłumaczył, że dokonując ataków chciał obronić kraj przez wielokulturowością i falą islamu.