Skłonność do kieliszka może zgubić lidera brytyjskich liberałów
Brytyjska prasa na pierwszych stronach
zastanawia się, czy lider partii liberalno-demokratycznej Charles
Kennedy w świetle publicznego przyznania się do skłonności do
kieliszka utrzyma się na stanowisku.
06.01.2006 | aktual.: 06.01.2006 10:31
Liberalni demokraci są trzecią co do wielkości partią polityczną w Wielkiej Brytanii.
Kennedy na spotkaniu z dziennikarzami w siedzibie partii przyznał, że walczył z nałogiem od 18 miesięcy i - po kuracji odwykowej - dwa miesiące temu przestał pić. Oświadczył, że stawi czoło potencjalnemu konkurentowi, który zechciałby zająć jego miejsce.
"Desperat stawia czoło swoim demonom" - napisał "The Times" w nagłówku na pierwszej stronie. "Piłem, przestałem i zostaję (na swym stanowisku)" - cytuje "The Guardian".
"Guardian" uznaje wystąpienie Kennedy'ego za akt osobistej odwagi, ponieważ przyznał się on do własnej słabości i nie tylko spojrzał w lustro, ale co więcej - w telewizyjne kamery. Jednak według dziennika osobista szczerość i odwaga lidera liberałów nie przesądza zasadniczej sprawy - jego przywództwa.
W podobnym duchu pisze "The Independent": Kennedy "zamiast zdecydować się na ciche odejście postanowił raz jeszcze rzucić kostkę". Za jego największą zasługę gazeta uznaje najlepszy od 70 lat wynik wyborczy osiągnięty przez liberałów w wyborach z maja ub.r.
"The Daily Telegraph" pisze, że Kennedy "sam zaplanował swoje własne polityczne skrytobójstwo". Kieliszkiem nie gardzili premierzy Asquith i Churchill, ale w odróżnieniu do Kennedy'ego z powodu nałogu nie utracili zaufania własnej partii.
W przypadku lidera liberałów 11 na 23 członków jego gabinetu cieni podpisało się pod prywatnym listem, w którym wycofują poparcie dla niego.