Skandalista z Lublina "przegiął"
Odnoszę wrażenie, że coraz więcej wyborców dosyć ma kolejnego wybierania mniejszego zła: zagłosuję na PO by nie dopuścić do władzy Kaczyńskiego, bądź odwrotnie - oddam głos na PiS bo dosyć mam platformersów i ich wszechwładzy. Ten sposób myślenia zdominował wszystkie wybory od jesieni 2007 r. - Czas już powiedzieć basta - usłyszałem niedawno. Na moje pytanie: to kogo w takim razie poprzesz jesienią, odpowiedziała głucha cisza. Wyrazistej alternatywy na razie brak! - pisze w felietonie dla Wirtualnej Polski publicysta Wiesław Dębski.
13.01.2011 10:22
Wprawdzie na ławce rezerwowych siedzą jeszcze politycy SLD i PSL, ale to nie jest odpowiedź na oczekiwanie czegoś świeżego. Nic więc dziwnego, że wiele osób (w tym i niżej podpisany) z zaciekawieniem przyjęło zapowiedź powołania dwóch nowych partii: na prawicy ugrupowania Joanny Kluzik-Rostkowskiej, na lewicy zaś ruchu imienia Janusza Palikota. Czy to będzie owa nowość? Chcąc przybliżyć się do odpowiedzi na to pytanie, zajrzałem do ostatniego sondażu poparcia partii, zrobionego dla Wirtualnej Polski. Przede wszystkim do sporej nowości - pierwszy raz w wykazie partii umieszczono oba powyższe ugrupowania. Wprawdzie tylko w tej części badania, które oceniało poglądy internautów, ale dobre i to.
Co więc wynika z tej pierwszej próby? Najważniejszy wniosek: i lewica, i prawica mogą spać spokojnie, choć snem mimo wszystko nie nazbyt głębokim. PJN uzyskała poparcie tylko 4% wyborców (niezła wiadomość dla PO i PiS), Ruch Poparcia Palikota - 3% (dobra wiadomość dla SLD).
Stowarzyszenie uchodźców z PiS-u miewało już lepsze wyniki. Ostatnio jednak usadowiło się pod kreską wyborczą. Dlaczego? Odpowiedź jest prosta: do podziału doszło nie dlatego, że obie części PiS różniły się programowo, lecz z powodów raczej osobistych. A dokładniej była to część walki o przyszłą władzę w tym ugrupowaniu. Mianowany już na delfina (mam wrażenie, że mianowany także przez samego siebie) Zbigniew Ziobro ochoczo pozbył się konkurencji do przyszłego przywództwa, konkurencji groźnej, gdyż mającej prawo odwoływania się do swego ważnego miejsca zajmowanego przy boku Lecha Kaczyńskiego. To duży (poparty pochówkiem na Wawelu) kapitał. Wyrzuceni brutalnie z partii ustąpili Ziobrze pola bez zbytniego chyba żalu, mając nadzieję na pozyskanie tych zwolenników Lecha, którym niespecjalnie odpowiada bojowa i oderwana od rzeczywistości retoryka Jarosława.
By jednak pozyskać głosy tej grupy wyborców pani Kluzik i jej towarzysze powinni byli odciąć pępowinę wciąż jeszcze łączącą ich z Jarosławem Kaczyńskim. Nie zrobili tego, więc po pewnym zainteresowaniu czymś nowym, poparcie zaczęło się kurczyć. A stacje telewizyjne rzadziej zapraszać to towarzystwo do programów na żywo (bo - jak usłyszałem - nie podnoszą już oglądalności). I z nowości, z możliwości stania się trzecią siłą pozostały nici. A co na lewicy, czyli u Palikota? Z wielkich planów została kiepska zabawa. Z jego buńczucznych zapowiedzi wyszło jednoprocentowe poparcie (niewiele wyższe jest wśród internautów - we wspomnianymsondażu WP - 3%, zadziwiająco mało!). Prawdę mówiąc sam mam problemy z odczytaniem intencji skandalisty z Lublina. Jeśli robi sobie z nas żarty, jeśli chce pokazać, że polską politykę przeniesiono do cyrku, to osiągnął swój cel. Jeżeli to są jaja dla gawiedzi, która bawi się wraz z posłem, to dla żartu może ona nawet oddać na niego swój głos. Było już
tak przecież, gdy do sejmu weszli ludzie z... Partii Przyjaciół Piwa!!!
Jeśli jednak Palikot robi to co robi na poważnie, to żadnych szans mu nie daję. Ostatnia heca z szumną zapowiedzią przystąpienia do jego ruchu Ważnego Polityka, którym okazał się Piotr Tymochowicz, była łabędzim śpiewem ruchu i jego patrona. Ten "sensacyjny transfer polityczny", to chyba jednak za wiele, jak na wytrzymałość nieco bardziej wymagających wyborców.
Na naszej scenie politycznej jak jest każdy widzi, i niewiele się chyba do listopada zmieni. Jeśli ktoś koniecznie chce zagłosować na trzecią siłę, to będzie musiał wybierać między PSL a SLD. Problem w tym, że oba ugrupowania niewiele robią by wykorzystać niezwykle im sprzyjające okoliczności.
Wiesław Dębski specjalnie dla Wirtualnej Polski