Skandal w USA - chcieli wyrzucić z kraju Emada Burnata, Palestyńczyka nominowanego do Oscara
Twórca nominowanego do Oscara filmu "Pięć rozbitych kamer" był wraz z rodziną przesłuchiwany i przetrzymywany przez amerykańskich pograniczników, którzy grozili, że wyrzucą go z kraju. Nieprzyjemną historię, jaka spotkała Palestyńczyka, opisał na łamach witryny "The Huffington Post" znany reżyser Michael Moore.
21.02.2013 | aktual.: 21.02.2013 14:44
Emad Burnat to palestyński rolnik, który za pomocą amatorskich kamer od siedmiu lat dokumentuje życie swoje i swojej rodziny w małej wiosce na okupowanym przez Izrael Zachodnim Brzegu Jordanu.
Jego obraz "Pięć rozbitych kamer", nominowany do Oscara w kategorii "Najlepszy pełnometrażowy film dokumentalny", to osobista opowieść o nim samym, jego bliskich i mieszkańcach rodzinnej wioski, sprzeciwiających się izraelskiej opresji.
Burnat wraz z rodziną jeszcze przed wylotem na niedzielną galę oscarową w USA spędził na izraelskim posterunku kontrolnym aż sześć godzin. Z pewnością nie spodziewał się, że równie źle zostanie potraktowany w kraju mieniącym się ojczyzną wolności i demokracji.
Jak opowiada Michael Moore, w środę wieczorem w Beverly Hills organizowana była tradycyjna kolacja dla nominowanych dokumentalistów, sponsorowana przez Akademię Filmową. Wszyscy czekali już tylko na Burnata, gdy Moore nagle otrzymał SMS-a. "Pilnie - jestem na lotnisku LA, potrzebują więcej informacji dlaczego tu przyjeżdżam. Zaproszenie albo coś. Czy możesz pomóc, odeślą nas z powrotem, jeśli będziesz za późno. Emad".
Okazało się, że amerykańscy pogranicznicy nie chcieli uwierzyć Palestyńczykowi, który do USA przyjechał wraz z żoną i ośmioletnim synkiem, że jest nominowany do Oscara. Żądali "oficjalnego dokumentu" potwierdzającego ten fakt, wielokrotnie grożąc, że odeślą ich z powrotem pierwszym odlatującym samolotem.
Moore zawiadomił o incydencie wysokich przedstawicieli Akademii Filmowej i prawników. Sam zadzwonił również do Departamentu Stanu. W końcu, po ponad godzinie, funkcjonariusze imigracyjni ustąpili i wypuścili zatrzymanych. Gdy Burnat przyjechał na umówioną kolację, inni goście przeprosili go za zachowanie amerykańskich władz.
Co ciekawe, Palestyńczyk przyznał, że była to jego szósta podróż do USA i dopiero teraz został tak potraktowany. Pogranicznicy powiedzieli mu, że miejsce jego pochodzenia jest wystarczającym powodem do takiego potraktowania. Moore skwitował całą historię szyderczo: "Czy Imigracyjny nie ma dostępu do Google'a"?