Skandal w Pleszewie. Ktoś rozrzuca odchody w reklamówkach
Od kilku tygodni na jednym z osiedli w Pleszewie mieszkańcy odnajdują porozrzucane reklamówki wypełnione odchodami. - Ludzie nie puszczają już dzieci, żeby się tam bawiły. Psy prowadzamy tylko na smyczy - relacjonuje lokatorka.
Początkowo mieszkańcy ul. Zielonej w Pleszewie bagatelizowali problem. Sytuacja stała się jednak bardzo uciążliwa. Lokatorzy nieustannie wyrzucają pakunki do kosza, by dbać o czystość na swoim osiedlu.
- Teraz worki pojawiają się regularnie. Nawet kilka razy dziennie. Sprzątniemy razem z tatą. Wrócimy do domu, po kilku godzinach idziemy na spacer i znowu znajdujemy worki z odchodami - wskazuje pani Andżelika w rozmowie z "Gazetą Wyborczą".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Kobieta podkreśla, że "nikt już nie pozwala bawić się dzieciom na skwerze". Sytuacja uniemożliwia też mieszkańcom swobodne spacery z psiakami. Z relacji rozmówczyni "Gazety Wyborczej" wynika, że torebki z odchodami często niszczą ptaki i inne zwierzęta, więc nieczystości się z nich wylewają.
- Moim zdaniem to ludzkie odchody. Ponieważ niektóre zwisają z gałęzi drzew i zatrzymują się na krzakach uważam, że są wyrzucane z jednego z bloków - mówi.
Sprawa została zgłoszona do Spółdzielni Mieszkaniowo-Lokatorskiej w Pleszewie. Brak monitoringu utrudnia jednak ustalenie tożsamości sprawcy. Oznacza to, że sąsiedzi sami muszą go namierzyć.
Komendant straży miejskiej o sytuacji dowiedział się z mediów. - Taką osobę można ukarać zgodnie z taryfikatorem regulaminu utrzymania porządku - wskazał. Kara za śmiecenie wynosi od 20 zł do 500 zł.
Źródło: "Gazeta Wyborcza"
Czytaj także: