PolitykaSkandal w PCK. Kolejny działacz PiS z zarzutami

Skandal w PCK. Kolejny działacz PiS z zarzutami

Kolejny działacz PiS usłyszał zarzuty w śledztwie dotyczącym okradania dolnośląskiego PCK. Jerzy S. to były radny poprzedniej kadencji wrocławskiej rady miejskiej. W PCK pod rządami polityków PiS zatrudniony był jako kierowca. Prokuratura zarzuca mu m.in. kilkukrotny udział w kradzieży. Grozi mu do trzech lat więzienia.

Skandal w PCK. Kolejny działacz PiS z zarzutami
Źródło zdjęć: © Agencja Gazeta | Franciszek Mazur
Natalia Durman

02.11.2019 | aktual.: 02.11.2019 14:00

O zarzutach dla Jerzego S. informuje wyborcza.pl. - Nie czuję się winny, ale wyjaśniać sprawę będę, gdy przyjdzie na to czas. Teraz nie czuję się na siłach - powiedział portalowi Jerzy S.

O możliwym udziale działacza PiS w aferze media donosiły już we wrześniu ub. roku. Jeden z byłych pracowników Czerwonego Krzyża mówił wtedy dziennikarzowi "Wyborczej": "Wykradane z kontenerów ciuchy sprzedawane były potem m.in. w nieistniejącym już lumpeksie należącym do znajomego Jerzego S. On dostawał z tego swoją działkę, przeważnie po kilkaset złotych od transakcji".

Po publikacji Jerzy S. zrezygnował z ubiegania się o reelekcję w ubiegłorocznych wyborach samorządowych.

Z nieoficjalnych doniesień wyborcza.pl wynika, że zarzuty dla kolejnych działaczy PiS to tylko kwestia czasu. Spodziewać się ich może również Piotr Babiarz, którego po zakończonej kadencji Sejmu nie chroni już poselski immunitet.

- Z dojenia PCK uczynili sobie razem z Jerzym G., kolegą jeszcze z czasów studenckich, stałe źródło dodatkowego dochodu. Zarzuty dla niego to kwestia czasu - przekonują źródła portalu w prokuraturze. Sam Babiarz stanowczo zaprzecza swoim związkom z aferą.

Skandal w PCK. O co chodzi?

Skandal w zarządzanym przez polityków PiS dolnośląskim oddziale PCK to jedna z najbardziej wstydliwych afer ostatnich lat. W czasie, gdy prezesem PCK był związany z PiS były radny wojewódzki tej partii Rafał Holanowski, wiceprezesem poseł PiS Piotr Babiarz, a dyrektorem Jerzy G., PiS-owski radny sejmiku i jeden z najbliższych współpracowników dzisiejszej PiS-owskiej eurodeputowanej Anny Zalewskiej, placówka była regularnie okradana.

Z kontenerów z logo Czerwonego Krzyża wykradano zbieraną dla ubogich odzież, którą później upłynniano w zaprzyjaźnionych lumpeksach. Prokuratorzy nie mogą się również doliczyć co najmniej 46 ton żywności, która zbierana była w PCK na rzecz najbiedniejszych.

Przynajmniej część z wyprowadzonych z oddziału pieniędzy miała później zasilić kampanie wyborcze polityków PiS, m.in. Zalewskiej i Babiarza. Na wiecach wyborczych prawdopodobnie rozdawana była również zbierana przez PCK żywność, np. jabłka, którymi chwalił się w czasie wyborów Babiarz.

Rola Anny Zalewskiej

Obecnie zarzuty w sprawie wyprowadzania pieniędzy z PCK postawiono w sumie ośmiu osobom. Z kierownictwa PCK prokuratorskie zarzuty usłyszał Jerzy G., jeden z najbliższych współpracowników byłej minister edukacji Anny Zalewskiej i jej zastępca w kierownictwie wałbrzyskich struktur PiS.

Co do udziału w aferze samej Zalewskiej, a także Babiarza, przedstawiciele prokuratury sukcesywnie uchylają się od odpowiedzi. Tajemnicą objęta jest nawet informacja, czy i w jakim charakterze zostali już przesłuchani.

Sama Zalewska pod koniec września zapewniła, że nie jest zamieszana w aferę z wyłudzaniem pieniędzy z Polskiego Czerwonego Krzyża. Uznała, że to "agresywny atak na Ministerstwo Edukacji Narodowej". Złożyła też pozew przeciwko szefowi PO Grzegorzowi Schetynie o ochronę dóbr osobistych i zadośćuczynienie pieniężne.

Zobacz także
Komentarze (784)