ŚwiatSkandal w Niemczech - prezydent zataił kredyt

Skandal w Niemczech - prezydent zataił kredyt

Prezydent Niemiec Christian Wulff wyraził ubolewanie z powodu kontrowersji, jakie wywołało ujawnienie przez media, iż w przeszłości pożyczył pół miliona euro od żony zaprzyjaźnionego przedsiębiorcy. Przyznał, że sam powinien był o tym poinformować.

- Rozumiem, że powstało w tej sprawie mylne wrażenie. Bardzo tego żałuję - oświadczył Wulff. - Pełnienie funkcji publicznych wymaga dużej uczciwości i stałego poczucia odpowiedzialności. To dotyczy szczególnie urzędu prezydenta federalnego - dodał.

Czwartkowe oświadczenie to pierwsza osobista reakcja Wulffa na doniesienia wtorkowego dziennika "Bild", które wywołały falę krytyki w Niemczech. Według gazety w 2008 roku, gdy Wulff był jeszcze premierem kraju związkowego Dolna Saksonia, miał razem ze swoją małżonką pożyczyć od żony przedsiębiorcy Egona Geerkensa 500 tysięcy euro na zakup domu. "Bild" powołał się na dokumenty, z których wynika, że zawarto taką prywatną umowę kredytową. Odsetki od pożyczki ustalono na 4%.

W lutym 2010 roku, na cztery miesiące przed wyborem Wulffa na prezydenta RFN, frakcja Zielonych w regionalnym parlamencie Dolnej Saksonii zwróciła się do ówczesnego premiera landu z pytaniem, czy wiążą go jakieś interesy z Geerkensami; wcześniej wyszło na jaw, że Wulffowie spędzili święta w 2009 roku w willi przedsiębiorcy na Florydzie. Wówczas największe kontrowersje wzbudziło jednak to, że linie lotnicze Air Berlin bezpłatnie zamieniły Wulffom miejsca w klasie ekonomicznej na klasę biznesową.

Wtedy Wulff przeprosił za przyjęcie korzyści majątkowej od Air Berlin i spłacił różnicę w cenie biletów lotniczych.

Zielonym odpowiedział zaś, że w ciągu minionych 10 lat między nim a przedsiębiorcą, a także firmą Air Berlin nie było żadnych kontaktów natury gospodarczej.

We wtorek, po rewelacjach "Bilda", Zieloni zarzucili prezydentowi, że jako premier Dolnej Saksonii wprowadził parlament w błąd albo nie udzielił pełnej informacji, zatajając sprawę prywatnej pożyczki.

Jednak rzecznik prezydenta Niemiec Olaf Glaeseker odrzucił te oskarżenia, wyjaśniając, że zapytanie frakcji Zielonych dotyczyło jedynie relacji natury biznesowej z przedsiębiorcą Geerkensem. - Takich relacji nie było i nie ma. Istniała jedynie umowa z panią Edith Geerkens dotycząca pożyczki z jej prywatnego majątku. A zatem na jednoznaczne zapytanie udzielono odpowiedzi zgodnej z prawdą - dodał rzecznik prezydenta.

W opublikowanym w czwartek pisemnym oświadczeniu Wulff przyznał jednak, że byłoby lepiej, gdyby odpowiadając przed rokiem na zapytanie posłów o kontakty biznesowe z Geerkensem wspomniał również o prywatnej pożyczce od żony przedsiębiorcy. - W tej sprawie nie mam nic do ukrycia - zapewnił prezydent i zapowiedział upublicznienie dokumentów dotyczących kontrowersyjnej pożyczki.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (5)