Skandal w Instytucie Pamięci Narodowej - znaleziono 300 worków akt
W archiwum Instytutu Pamięci Narodowej
znaleziono trzysta nierozpakowanych worków akt z peerelowskiego
MSW. Byliśmy zbulwersowani informacją o stanie pionu
archiwalnego - mówią "Rzeczpospolitej" członkowie kolegium IPN.
Prezes IPN Janusz Kurtyka przyznał, że archiwum centrali IPN przechowywało trzysta nierozpakowanych jeszcze worków z dokumentami peerelowskiego MSW, których nie wykorzystywano w czasie kwerend. Nie było precyzyjnych zasad przyjmowania akt do zasobu archiwalnego. W Wydziale Ewidencji panował chaos w stosowaniu procedur, co powodowało długie okresy oczekiwania na wynik kwerendy. Biurokracja i przewlekłość procedur przyczyniły się do tego, że pion archiwalny nie był w stanie sprostać zwiększonemu w ubiegłym roku napływowi wniosków pokrzywdzonych o udostępnienie akt.
Mam wiele zastrzeżeń do dotychczasowego funkcjonowania Biura Udostępniania i Archiwizacji Dokumentów. Dlatego po objęciu prezesury dokonałem zmian w jego kierownictwie - powiedział Janusz Kurtyka.
W przyszłym tygodniu, jak podaje dziennik, prezes zatwierdzi nowy statut i regulamin IPN, w którym m.in. zostały precyzyjnie określone procedury obowiązujące w BUiAD. Porządkowanie pracy w pionie archiwalnym potrwa przynajmniej kilka miesięcy.
To w jakim stanie są archiwa IPN, będzie miało ogromne, negatywne znaczenie dla pomysłów przeniesienia lustracji do Instytutu - uważa sędzia maria Myślińska, członek Kolegium IPN.
Na inne zadane w tej sprawie przez gazetę pytania Myślińska nie chciała odpowiadać. Dodała tylko, że problem jest rzeczywiście poważny.
Inny członek Kolegium Instytutu Franciszek Gryciuk zapewnił "Rzeczpospolitą", że jeśli nadal będą napływały niepokojące informacje na temat stanu archiwów, to Kolegium się tym zajmie. Już zresztą dyskutowano o możliwości powołania specjalnej komisji, która miałaby zbadać ujawniony bałagan w archiwach centrali IPN. (PAP)