PolskaSkąd się biorą rozbieżności w sondażach wyborczych?

Skąd się biorą rozbieżności w sondażach wyborczych?

Metodologia badań oraz duża grupa osób, które odmówiły odpowiedzi na pytanie o kandydata popartego w wyborach prezydenckich - to zdaniem socjologów oraz firm badających opinię społeczną przyczyny rozbieżności między wynikami wyborów a sondażami niektórych firm.

21.06.2010 16:03

Według danych PKW z ponad 94% obwodów, Bronisław Komorowski otrzymał w I turze wyborów prezydenckich 41,22% głosów, a Jarosław Kaczyński 36,74%. Sondaż TNS OBOP dla TVP dawał Komorowskiemu 41,2% głosów, a Kaczyńskiemu - 35,8%. Z kolei z sondażu MB SMG/KRC dla TVN wynika, że Komorowski uzyskał 45,7% głosów, a Kaczyński - 33,2%. Zgodnie z sondażem Homo Homini dla Polsat News, Komorowski otrzymał 44,5% głosów, a Kaczyński 34,3%.

W ocenie socjologa z UJ Jarosława Flisa, rozbieżności te mają kilka przyczyn. - Zaważyć mogła tu sama metodologia badania. Sondaże telefoniczne pokazały także te osoby, które nie poszły głosować. Udzielane przez nie odpowiedzi dotyczyły deklarowanego poparcia dla kandydatów, a nie rzeczywiście oddanego głosu - powiedział.

Jak dodał, w sondażach telefonicznych odpowiedzi mogły udzielić także osoby, które nie interesują się polityką, ale które wiedzą, który kandydat prowadził w sondażach. W ocenie Flisa wskazywały one na Bronisława Komorowskiego, aby być "po zwycięskiej stronie", co mogło znacznie windować sondażowe wyniki tego kandydata.

Flis zwrócił też uwagę na grupę osób, które w badaniu telefonicznym odmówiły odpowiedzi na pytanie, na kogo oddały głos w niedzielnych wyborach. - Jest pewna grupa osób, która nie ufa firmom przeprowadzającym badania. W przeszłości taki "element wstydliwości" występował wśród zwolenników lewicy, a obecnie dotyczy to zwolenników Jarosława Kaczyńskiego. Sondaże stale nie wychwytują też elektoratu PSL. Ale przede wszystkim przez telefon odmawia się łatwiej - powiedział.

Na duży odsetek osób uchylających się od wskazania kandydata, na którego oddały swój głos zwraca uwagę także Marcin Duma - prezes zarządu Homo Homini, pracowni badania opinii, która w niedzielę przygotowywała sondaż wyborczy dla Polsat News. - W dniu wyborów co czwarty badany odmówił odpowiedzi na pytanie o kandydata. To o ponad 15% więcej niż w sondażach przeprowadzanych przed wyborami - powiedział.

Zaznaczył, że przed pytaniem o kandydata ankietowanych pytano o to, czy w ogóle brali udział w wyborach i o której godzinie głosowali oraz gdzie znajduje się ich lokal wyborczy. Na tej podstawie ankieter oceniał wiarygodność sondowanej osoby. Wiele osób na te pytania udzielało odpowiedzi, jednak potem nie chciało wskazać kandydata, na którego głosowały. - W przypadku badań prowadzonych przed lokalami wyborczymi odmowy praktycznie nie występują, nasze badanie prowadzone było telefonicznie - powiedział Duma.

- Te odmowy musiały w jakiś sposób zostać uwzględnione w badaniu i to jest główną przyczyną rozbieżności między rzeczywistymi wynikami wyborów a wynikami naszego sondażu - powiedział. Zaznaczył przy tym, że błąd oszacowania w badaniu Homo Homini w dniu wyborów wynosił 1,5% i został przekroczony wyłącznie w przypadku wyników Bronisława Komorowskiego.

Badania przed lokalami wyborczymi - tzw. exit polls - jako jedyny przeprowadzał TNS OBOP. Prezes Andrzej Olszewski ocenił, że ta metoda w przypadku badań w dniu wyborów sprawdza się najlepiej. - W ten sposób eliminowanych jest kilka czynników, ale przede wszystkim docieramy tylko do tych osób, które faktycznie brały udział w wyborach. Także sam akt głosowania chyba skłania do większej otwartości i szczerości - powiedział.

Jak dodał, czynnik ludzki - odmowa odpowiedzi lub odpowiedzi nieszczere - potrafi silnie zaważyć na wynikach sondaży. - Błąd wynikający tylko z matematyki jest zazwyczaj dużo niższy - powiedział.

Pytany o to, dlaczego w takim razie część klientów firm zajmujących się badaniem opinii publicznej decyduje się jednak na zamówienie sondaży telefonicznych, Olszewski zwrócił uwagę m.in. na ich niższy koszt. - Różnica jest duża, badania exit polls są nawet kilkakrotnie droższe od sondażu telefonicznego - podkreślił.

Także socjolog z Uniwersytetu Warszawskiego prof. Ireneusz Krzemiński przyczyn rozbieżności między wynikami wyborów a wynikami sondaży upatruje w metodologii badań, zastosowanych w niedzielę przez poszczególne firmy.

- Jako socjolog mam duży dystans do badań telefonicznych. Badania terenowe są znacznie bardziej wiarygodne, zwłaszcza w przypadku badań wyborczych, które są jednymi z najtrudniejszych - powiedział.

Według politolog z UW dr Anny Materskiej-Sosnowskiej, rozbieżności w sondażach mogły wyniknąć także z tego, że osoby głosujące na Jarosława Kaczyńskiego mogły nie chcieć się do tego przyznać. - Można taki wniosek wyciągnąć patrząc na wyniki sondaży. W każdym z nich uzyskał on niższe poparcie niż w rzeczywistości, choć sondaż telefoniczny teoretycznie powinien bardziej ośmielać - powiedziała.

Opinię tę podziela Kuba Antoszewski z firmy MB SMG/KRC, która przygotowywała sondaż na zlecenie TVN. - Ok. 10% osób świadomie odmawia udzielenia odpowiedzi na pytanie o preferencje wyborcze. Z naszego doświadczenia wynika, że rekrutują się one głównie z elektoratu Jarosława Kaczyńskiego. Nie bez znaczenia mógł być też fakt, że nasz sondaż przeprowadzaliśmy na zlecenie stacji telewizyjnej, do której wyborcy tego kandydata nie mają pełnego zaufania - powiedział.

Jak dodał, powodem rozbieżności w sondażach mogły być także liczne negatywne opinie o instytucjach badawczych i sondażach wyborczych, jakie w ostatnich tygodniach pojawiały się w mediach. - To mogło zadziałać jak samospełniająca się przepowiednia. Ankietowani potraktowali firmy sondażowe jak konkurentów politycznych - ocenił.

Zakładany przez MB SMG/KRC błąd oszacowania wynosił w sondażu wyborczym 2,5-2,8% w rzeczywistości był wyższy niż 3%. - Nie jesteśmy zadowoleni z tego wyniku, ale trzeba podkreślić, że tak duża rozbieżność wystąpiła tylko w przypadku dwóch pierwszych kandydatów. Trafnie przewidzieliśmy poparcie dla pozostałych oraz to, że będzie druga tura wyborów - powiedział. Zaznaczył, że w II turze MB SMG/KRC będzie prowadzić badania exit polls.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)