Siostry do bicia
Wyzwiska, pogróżki, a nawet rękoczyny towarzyszą codziennej pracy pielęgniarek – wynika z badań przeprowadzonych przez Instytut Medycyny Pracy w Łodzi. Badania objęły 400 sióstr w regionie łódzkim i 1700 w warszawskim.
– Tych bluźnierstw nie sposób nawet powtórzyć i choć mam świadomość, że padają one z ust chorych, to wytrącają z równowagi – mówi Bożena Stępień, pielęgniarka w szpitalu im. Babińskiego w Łodzi.
– Gdyby nie pomoc szpitalnego psychologa, trudno byłoby sobie z tym poradzić.
Wśród najbardziej agresywnych są jednak nie tylko pacjenci oddziałów psychiatrycznych, ale także izb przyjęć i intensywnej terapii. Wyniki badań są szokujące: ponad 30 procent pielęgniarek było pobitych, 90 proc. doświadczyło agresji słownej, 70 proc. miało do czynienia z pogróżkami, a niemal połowa z szantażem.
– Jeśli pielęgniarka podczas pracy jest nękana przemocą, przekłada się to na jakość opieki nad chorymi, gdyż także staje się wobec nich agresywna – uważa Agnieszka Mościcka z Zakładu Psychologii Pracy IMP. – W takich warunkach nie tylko gorzej pracuje, ale też gorzej funkcjonuje, zaczyna chorować i brać zwolnienia.
Czy z wyników badań zostaną wyciągnięte wnioski? Pielęgniarki w to wątpią.
– Agresja będzie narastać, ponieważ sprzyja temu pogarszająca się sytuacja w służbie zdrowia – twierdzi Anna Tasak, przewodnicząca Okręgowej Izby Pielęgniarek i Położnych w Łodzi. – Pielęgniarka jest najbliżej chorego, jego niezadowolenie z leczenia w pierwszej kolejności spada więc na nią.
Badania wykazały także, że krzyków i wyzwisk nie szczędzą pielęgniarkom przełożeni. Przyznało to 57 proc. sióstr. Prawie 23 proc. jest nękanych pogróżkami, a 13 procent twierdzi, że są obrażane przy pacjentach i innych pracownikach. Pielęgniarki najbardziej skarżą się na szefów oddziałów kardiologii, intensywnej opieki medycznej, położniczych i chirurgicznych. Specjaliści z Instytutu Medycyny Pracy tłumaczą to specyfiką tych oddziałów. Ich zdaniem, praca na nich jest najbardziej stresująca.
(luk)