Siły rządowe wznowiły ostrzał wschodniego Aleppo. Rosja: strzelają rebelianci
Siły rządowe wznowiły w środę na pół godziny ostrzał rejonów wschodniego Aleppo będących wciąż w rękach rebeliantów - twierdzą przedstawiciele syryjskich rebeliantów, świadkowie i Syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka. Według Moskwy ataku dokonali rebelianci. - Ich opór potrwa prawdopodobnie jeszcze około dwóch-trzech dni - oświadczył minister spraw zagranicznych Rosji Siergiej Ławrow.
- Oddziały rządowe prowadzą ostre bombardowanie oblężonego Aleppo przy użyciu artylerii, czołgów i moździerzy - poinformował agencję Reutera znajdujący się w Turcji przedstawiciel grupy rebelianckiej Dżabha Szamija, powołując się na doniesienia z Aleppo. Informację o ostrzale potwierdził również szef Syryjskiego Obserwatorium Praw Człowieka z siedzibą w Londynie Abdul Rami Rahman.
Świadek, na którego powołuje się agencja Reutera, powiedział, że atak trwał około pół godziny i już ustał.
Tymczasem rosyjskie ministerstwo obrony oświadczyło, że to rebelianci w Aleppo wznowili walki o świcie, ale siły rządowe odparły ich ataki. Według tego resortu, syryjska armia kontynuuje operację tłumienia oporu w częściach miasta, które pozostają jeszcze w rękach rebeliantów - podała agencja Interfax.
- Liczę na to, że sytuacja w Aleppo rozwiąże się w ciągu najbliższych dwóch-trzech dni - powiedział Siergiej Ławrow na spotkaniu z dyplomatami w Moskwie. Ocenił, że po upływie tego czasu siły zbrojnej opozycji syryjskiej "przestaną stawiać opór".
Szef rosyjskiej dyplomacji powiedział też, że rozmowy prowadzone przez Rosję i USA w sprawie konfliktu zbrojnego w Syrii to "bezowocne gadanie".
Co z rozejmem?
Wcześniej obie strony informowały o zakończeniu działań militarnych w Aleppo, a zawieszenie broni obowiązywać miało od godz. 4 czasu polskiego w środę. Mająca ruszyć rano ewakuacja z nieznanych powodów opóźnia się - podało też Syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka. Opozycja obwinia o to szyickie milicje lojalne wobec prezydenta Baszara el-Asada. Pojawiają się też doniesienia o zaginięciu wielu mężczyzn, którzy znajdowali się w grupach ewakuowanych.
Bliska syryjskiej opozycji telewizja Orient TV poinformowała wcześniej, że ewakuacja wschodniego Aleppo może zostać odłożona do czwartku.
Przedstawiciele opozycji oświadczyli, że oczekiwali, iż pierwsza grupa rannych osób opuści ten rejon jeszcze we wtorek wieczorem. Z kolei przedstawiciel milicji wspierających siły reżimu Asada oświadczył, że ewakuacja miała rozpocząć się w środę o godz. 5 rano czasu lokalnego (godz. 4 w Polsce).
- Jednak do świtu nikt nie opuścił miasta - przekazał agencji Reutera świadek, który czekał w umówionym punkcie, skąd ewakuowani mieli wyruszyć. Na miejscu czekało 20 autokarów.
Tymczasem resort Obrony Rosji podaje, że w ciągu ostatnich 24 godzin Aleppo opuściło prawie 6 tys. cywilów. Wśród ewakuowanych ma być 2 tys. dzieci. Rosjanie twierdzą, że w tym samym czasie ponad 360 rebeliantów złożyło broń i opuściło bronione do tej pory części syryjskiego miasta.
Ministerstwo przekazało, że ewakuowani ze wschodniej części Aleppo ludzie zostali umieszczeni w centrach humanitarnych, gdzie udzielono im pomocy medycznej.
Opanowanie całej rebelianckiej części Aleppo oznacza największe zwycięstwo odniesione do tej pory przez prezydenta Syrii Baszara el-Asada i koalicję wojsk syryjskich, rosyjskich sił powietrznych, szyickich milicji z Iranu i Libanu w trwającej od 2011 roku wojnie domowej.
Utrata tego terytorium przez rebeliantów oznacza, że nie będą oni już w sposób znaczący obecni w żadnym z głównych miast w Syrii. W ich rękach wciąż jest większość terenów wiejskich na zachód od Aleppo oraz w prowincji Idlib, również na północnym zachodzie Syrii.
oprac. A. Jastrzębski