PolskaSikorski: trudno będzie ustalić, skąd "wyciekła" notatka Jesienia

Sikorski: trudno będzie ustalić, skąd "wyciekła" notatka Jesienia

Minister obrony narodowej Radosław Sikorski,
pytany w TVN24, czy to z jego resortu "wyciekła" notatka
sekretarza stanu w kancelarii premiera Leszka Jesienia powiedział:
Tego nigdy nie można wykluczyć, ale nie sądzę. Jego zdaniem,
trudno będzie ustalić, kto "spowodował wyciek".

Sikorski: trudno będzie ustalić, skąd "wyciekła" notatka Jesienia
Źródło zdjęć: © AFP

07.11.2006 | aktual.: 07.11.2006 12:32

Sikorski odniósł się do poniedziałkowej informacji telewizyjnych "Faktów" TVN, że wiceambasador USA w Polsce Kenneth Hillas na spotkaniu z Jesieniem miał stwierdzić, iż wypowiedzi wicepremiera Romana Giertycha o wojnie w Iraku "wzbudziły zaniepokojenie w Waszyngtonie". Jesień sporządził z tej rozmowy notatkę.

"KH (Kenneth Hillas) podkreślił, że dotychczasowy brak reakcji ze strony USA wynika z próby racjonalizowania wydarzeń i wypowiedzi na scenie politycznej. Jednak zaznaczył, że 'gdyby wicepremier rządu np. w Niemczech, Francji, czy Danii wypowiedział takie słowa, zostałby odwołany'" - napisał Jesień w notatce, którą publikuje "Gazeta Wyborcza".

Na notatce Jesienia widnieje odręczny dopisek Sikorskiego, prawdopodobnie dotyczący amerykańskiego dyplomaty: "Tradycyjnie, bezczelny", podpis RS (Radosław Sikorski)
i pieczątka ministra obrony narodowej.

Myślę, że pan premier mówił w imieniu całego rządu, że te wypowiedzi (opisane w notatce) będziemy traktować jako prywatne poglądy - zaznaczył.

W poniedziałek rzecznik rządu Jan Dziedziczak potwierdził, że Hillas rozmawiał z Jesieniem. Rzecznik zaznaczył, że premier odbiera słowa wiceambasadora jako wypowiedź osobistą, "która - rzecz jasna - nie będzie miała wpływu na politykę kadrową rządu".

Zdaniem Sikorskiego, ta sprawa nie powinna stać się przedmiotem publikacji. Podkreślił, że stosunki ze Stanami Zjednoczonymi są dla Polski bardzo ważne. Na pytanie, czy ktoś z ambasady amerykańskiej powinien zostać zaproszony na rozmowę do MSZ, Sikorski odpowiedział, że takie pytanie należy kierować właśnie do tego resortu.

Przechodząc do innych spraw, Sikorski powiedział, że z jego informacji wynika, iż w jednym z samolotów F-16, które wczoraj zawróciły do USA, zamiast przylecieć do Polski, "zapaliła się jakaś lampka kontrolna".

W poniedziałek dwa F-16 zamówione przez Polskę miały wylądować w bazie lotniczej w Krzesinach, zawróciły jednak do Stanów z powodu usterki technicznej jednego z samolotów.

Do czasu odbioru przez nas w Krzesinach samoloty te są własnością USA. My dokonamy bardzo szczegółowych przeglądów i dopiero wtedy je odbierzemy. Myślę, że dobrze, iż strona amerykańska chce nam dostarczyć samoloty w 100% sprawne - powiedział Sikorski.

Pytany, czy to prawda, że w którymś F-16 zatarł się silnik, Sikorski odpowiedział, iż zatarcie silnika miałoby poważniejsze konsekwencje niż zapalenie się lampki kontrolnej.

Potwierdził, że w czwartek w Polsce będą już cztery samoloty F- 16, a do końca roku będzie ich osiem. Zaznaczył, że przejęcie samolotów przez Polskę to część oficjalna, zaplanowana na czwartek, ale to także procedury celne i techniczne. Jak dodał, samoloty będą poddane wielotygodniowemu sprawdzianowi technicznemu.

Pytany, kiedy samoloty wejdą do służby, minister powiedział, że to jest proces, który się zaczyna w tym tygodniu, a skończy dopiero za parę lat.

Dzisiejszy samolot to nie jest tylko egzemplarz sprzętu, to cały olbrzymi system, także łączności, użycia broni, który działa nie tylko w powietrzu, ale i na ziemi, w spięciu zarówno narodowym, jak i sojuszniczym, który wymusza modernizację - podkreślił. Zaznaczył, że F-16 zaczną patrolować polskie niebo już na początku przyszłego roku, ale komplet samolotów zobaczymy dopiero za parę lat.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)