Sikorski: prezydent pochopnie chce jechać na szczyt UE
Minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski powiedział, że tematyka przyszłotygoniowego posiedzenia Rady Europejskiej w Brukseli jest "wybitnie rządowa",
dlatego - jak ocenił - prezydent "pochopnie chce jechać" na ten szczyt.
04.12.2008 | aktual.: 04.12.2008 21:30
- Pakiet klimatyczno-energetyczny, według nawet najszerszej definicji kompetencji głowy państwa w Polsce, jest kwestią stricte rządową. I jest to kwestia wyjątkowo skomplikowana technicznie - powiedział Sikorski w "Kropce nad i" w TVN24.
Jak podkreślił, "od pewnych parametrów bardzo technicznie zdefiniowanych zależą przepływy finansowe rzędu dziesiątków miliardów euro w tę lub drugą stronę kontynentu".
- Nie wiem czy pan prezydent chce być odpowiedzialny za te rozstrzygnięcia - zaznaczył szef MSZ.
Dodał, że tylko rząd ma odpowiednie dane i odpowiedzialność przed wyborcami. - To wszystko będzie miało wpływ choćby na ceny energii - zauważył Sikorski.
Z drugiej strony, jak mówił, może sobie wyobrazić celowość obecności Lecha Kaczyńskiego na szczycie.
Podkreślił, że podczas spotkania w Brukseli ma być obecna delegacja z Irlandii, która przedstawi swoją propozycję wyjścia z impasu dotyczącego Traktatu Lizbońskiego.
- Byłoby dużym wydarzeniem gdyby nasz prezydent, np. żeby naprawić swoje stosunki z prezydentem Francji, pojechał i powiedział: "przywożę", albo: "przy was podpisuję Traktat" - mówił Sikorski. - Uważam, że powinna obowiązywać zdroworozsądkowa zasada, że decyzje i moc negocjacyjna powinna leżeć tam, gdzie leży odpowiedzialność. I nie prezydenta społeczeństwo będzie rozliczać z cen energii, tylko rząd - podkreślił.
Jak dodał, cała odpowiedzialność jest po stronie rządu więc w tej sprawie prezydent powinien dać rządowi wolną rękę. Tym bardziej, że - zaznaczył - wielkiej pracy wymagało z naszej strony odzyskanie prawa weta w tej sprawie.