PolskaSikorski: Polska jest chwalona za udział w misjach NATO

Sikorski: Polska jest chwalona za udział w misjach NATO

Polscy żołnierze są dobrze przygotowani do misji w Afganistanie. Ćwiczą w Tatrach, w Sudetach, a wkrótce będą ćwiczyć na specjalnych poligonach w Niemczech. Nie będziemy też oszczędzać na bezpieczeństwie żołnierzy – dostaną oni taki sprzęt, jakiego zażądają. Na szczycie NATO w Rydze Polskę chwalono, a nasza ranga wzrosła dzięki temu, że dajemy naszych żołnierzy pod dowództwo Sojuszu – powiedział minister obrony narodowej Radek Sikorki w audycji "Sygnały Dnia".

30.11.2006 | aktual.: 30.11.2006 11:08

Dorota Wysocka: Panie ministrze, wrócił pan z Rygi. Nie czuł się pan troszkę osamotniony podczas szczytu NATO, kiedy okazało się, że na temat Afganistanu większość krajów NATO-wskich myśli inaczej niż Polska?

Radek Sikorski: Nie zgodziłbym się z tą oceną, to jest fałszywe wrażenie, jakoby inne kraje miały mniej żołnierzy w Afganistanie. Wręcz przeciwnie, chociażby Niemcy mają 2 tysiące 800 żołnierzy, chociażby Kanada, która ma połowę tej ludności co my, ma znacznie więcej żołnierzy w Afganistanie. My dopiero w przyszłym roku nadrobimy zaległości. Natomiast rzeczywiście Polskę chwalono i nasza ranga wzrosła dzięki temu, że dajemy naszych żołnierzy pod dowództwo Sojuszu w sposób, który najskuteczniej pozwoli realizować zadania.

Inne kraje jednak nie chcą tak wzmacniać swoich sił w Afganistanie, jak my.

- Bo prawda jest taka, że w Afganistanie jest dosyć żołnierzy, 42 tysiące. Gdyby tylko dowództwo mogło ich używać w sposób dyktowany logiką operacji pokojowej, to żołnierzy byłoby dosyć.

A podobno jest taka jednak taka wola wysłania znaczących sił przez trzy kraje, tak?

- Myślę, że te kraje same muszą mówić za siebie. Natomiast to, co jest ważne dla nas to przekaz, że jest to naprawdę ważna misja. Myślę, że w naszym społeczeństwie powstało wrażenie, że właściwie Afganistan jest krajem bardzo odległym i to prawda, natomiast dla Sojuszu, dla jego wiarygodności, dla jego siły odstraszania, a co za tym idzie dla polskich interesów jest to rzecz pierwszorzędna, bo gdybyśmy mieli sami sobie zapewnić bezpieczeństwo bez członkostwa w Sojuszu albo gdyby ten Sojusz okazał się niewiarygodny, będzie to znacznie bardziej kosztowne.

Ale czy taki właśnie brak wspólnej woli wyrażany bardzo głośno nie podważa tej wiarygodności, o której pan mówi?

- Ale kwestionuje, ta wola jest. Inni mają znacznie więcej żołnierzy niż my, to my dopiero nadrabiamy zaległości.

W dokumencie końcowym państwa NATO apelują do Unii Europejskiej, ONZ i innych organizacji o zaangażowaniem, pomoc i wsparcie w tej sprawie.

- To bardzo słuszne, bo to jest operacja pokojowa, naszym celem jest wzmocnienie demokratycznie wybranego rządu w Afganistanie, a co za tym idzie to nie militarne organizacje mają główne instrumenty działania. My możemy tylko zapewnić bezpieczeństwo, żeby nie mordowano kobiet, członków rządu, żeby nie mordowano przedstawicieli demokratycznego prezydenta. Natomiast rozwój Afganistanu, to, aby ugruntować tam nienarkotykową część gospodarki tego kraju i przede wszystkim demokratycznej struktury tego kraju, to jest zadanie, do którego wykonania lepsze instrumenty ma właśnie Unia Europejska, właśnie ONZ.

I jakiego rodzaju miałoby być to wsparcie?

- Gdybyśmy w Unii Europejskiej stworzyli mechanizm, dzięki któremu afgańscy farmerzy mogliby zarabiać na innych plonach niż narkotyki (pamiętajmy, że 90% tych narkotyków trafia na ulice Europy), można by to zrobić ułamkiem tego, co Unia Europejska, Stany Zjednoczone przeznaczają na subsydia rolnicze, a to by było bardzo znaczącym wzmocnieniem tego, co NATO próbuje w Afganistanie osiągnąć.

I jest taka wola, żeby takiego wsparcia udzielić?

- Myślę, że to, że kraje NATO, z których przecież znakomita większość należy do Unii Europejskiej, powiedziały to oficjalnie w komunikacie, że powiedziały także o bezpieczeństwie energetycznym w komunikacie, to wyznacza jednak myślenie na przyszłość. Pamiętajmy, że jeszcze parę lat temu, jeszcze parę miesięcy temu na przykład o energetyce mówiliśmy sami i byliśmy głosem wołającego na puszczy. Dzisiaj okazuje się, że jest to rzecz ważna, że po prostu byliśmy mądrzejsi przed czasem. Stanisław Koziej, do niedawna pana zastępca, do niedawna wiceminister obrony narodowej, mówi tak: „NATO będzie się tam psuło jako instytucja”.

- Nie podzieliłbym zdania, że sojusz wojskowy, gdy podejmuje się wojskowego zadania, się psuje. Wręcz przeciwnie, uważam, że bardzo dobrze, że się o niektórych mankamentach czy rzeczach do dopracowania dowiadujemy tam, w Afganistanie, na dalekich rubieżach, a nie dopiero gdyby zagrożenie trafiło do nas. A więc to na przykład, że są narodowe ograniczenia w użyciu wojsk, to lepiej wiedzieć teraz, niż gdyby miało się to okazać, gdyby Polska była zagrożona.

A czy Polska jest dobrze przygotowana? Czy polscy żołnierze są dobrze przygotowani do takiego wyjazdu?

- Ćwiczą w kraju, w Tatrach, w Sudetach, będą ćwiczyć w Niemczech niedługo na już takich bardzo profesjonalnych, właśnie pod Afganistan przygotowanych poligonach. Dowódcom zapowiedziałem, że nie będziemy oszczędzać na bezpieczeństwie żołnierzy, że ten sprzęt, którego zażądają i którego fizycznie możemy zamówić, wyprodukować, wszystko to dostaną.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)