Rosja ma 200 brygad. Sikorski porównał do potencjału UE 

• Co powiedział szef MSZ? Podczas debaty w Taorminie na Sycylii minister Radosław Sikorski podkreślił, że wzmocnienie obrony Europy przyniesie korzyści ekonomiczne dla przemysłów krajów UE.
• Dlaczego to ważne? Sikorski zaznaczył, że nie można pozwolić, by Rosja była silniejsza od Europy, co wymaga zwiększenia wydatków na obronę.
• Szef MSZ był pytany o wsparcie z USA dla Karola Nawrockiego. - Nie sądzę, aby prezydent Donald Trump był zadowolony, gdybym pojechał do Chicago i agitował wśród tamtejszych Polaków przeciwko jego administracji - powiedział Sikorski.

Podczas debaty w średniowiecznym Palazzo Corvaja minister Radosław Sikorski podkreślił znaczenie wzmocnienia obrony Europy.

- To jest kwestia kontrowersyjna, bo nas jeszcze bardziej mocno związuje - powiedział Sikorski, mówiąc o konieczności wydatków na obronę i "reindustrializacji" Europy w tej dziedzinie. - Ale to ma sens. Fakt, że Niemcy wydadzą bilion euro - pół biliona na infrastrukturę i pół biliona na obronę - oznacza, że powstanie duży popyt wewnątrz Europy - dodał.

Minister Sikorski zwrócił uwagę na dysproporcje w dziedzinie obrony. - Kraje Europy mogą stworzyć małą liczbę brygad, podczas gdy Ukraina ma 110 brygad, a Rosja 200 - ocenił.

- To pokazuje, jak jesteśmy bezbronni - ocenił. - Nie możemy pozwolić na to, żeby Putin był o tyle silniejszy od nas - stwierdził.

Zapytany, czy martwi go to, że Niemcy stale się zbroją, odparł: - Nie, tak długo jak Niemcy są członkiem NATO i Unii Europejskiej, bardziej boję się niemieckiej niechęci do zbrojenia.

- Im bliżej jesteś Rosji, tym więcej musisz wydawać na obronę - zaznaczył szef MSZ.

Sikorski odniósł się także do relacji z USA, zauważając, że amerykańska administracja często patrzy na Unię Europejską przez pryzmat brytyjskiego eurosceptycyzmu. - A Brytyjczycy źle się nauczyli, jak działa Unia, i dlatego doszło do brexitu - ocenił. Minister wyraził nadzieję, że współpraca z USA będzie kontynuowana, mimo różnic w podejściu do polityki międzynarodowej.

Sikorski, pytany o udzielenie przez Trumpa wsparcia jednemu z kandydatów podczas kampanii przed wyborami prezydenckimi w Polsce, odparł: - Stany Zjednoczone ingerowały kiedyś w politykę autokratycznych rządów, popierając ruchy prodemokratyczne i wolną informację, i nie interweniowały w politykę krajów demokratycznych. Teraz jest odwrotnie.

- Nie sądzę, aby prezydent Trump był zadowolony, gdybym pojechał do Chicago i agitował wśród tamtejszych Polaków przeciwko jego administracji - dodał.

Dopytywany, czy to nie oznacza "rozwodu z wartościami" w USA, polski minister zapewnił, że nie da się namówić na krytykę pod adresem najważniejszego sojusznika.