Sikorski dziękuje Niemcom za postawę ws. Eriki Steinbach
Szef polskiej dyplomacji Radosław Sikorski podziękował kanclerz i wicekanclerzowi Niemiec za postawę w sprawie szefowej niemieckiego Związku Wypędzonych Eriki Steinbach i "wrażliwość na polskie postulaty".
Jak mówił Sikorski, w poniedziałkowej rozmowie niemiecki wicekanclerz i minister spraw zagranicznych Frank-Walter Steinmeier potwierdził, że jego partia nie zaakceptuje Eriki Steinbach jako członka fundacji poświęconej wysiedleniom Niemców.
Jak mówił Sikorski, za jego czasów to jest pierwsza decyzja w której politycy niemieccy uznali, że stosunki polsko-niemieckie są czymś wartościowym, dla czego warto zaryzykować poparcie polityczne we własnym kraju. Jak mówił Sikorski, dowodzi to skuteczności polskiej polityki lepszych stosunków z Niemcami.
Wyrażając nadzieję, że sprawa Steinbach zostanie teraz definitywnie zakończona uniemożliwieniem jej udziału we władzach rady fundacji "Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie", Sikorski tłumaczył, że głównym powodem niepokoju Polski jest to, iż w Bundestagu na początku lat 90. głosowała ona przeciwko uznaniu granicy. Jak dodał, podważa to zaufanie do przedstawiania przez nią historii w zrównoważony sposób.
Polski minister zaapelował do Steinbach, by wzięła przykład z prezydenta Niemiec, który też urodził się w okupowanej Polsce, ale nie nazywa siebie wypędzonym. - Czy ludzie, których rodziny przez pokolenia tam mieszkały, chcą być identyfikowani z taką osobą jak pani Steinbach, która przyszła do naszego kraju z Hitlerem i z Hitlerem musiała się z niego wynosić? Która nie była żadną wypędzoną, tylko której rodzina, której tatuś, feldfebel Hermann bodajże, musiał czmychnąć, gdyż zwycięsko nacierała Armia Czerwona i Wojsko Polskie - mówił Sikorski.
Jak dodał, prawdziwymi wypędzonymi była ta polska rodzina w Rumi (woj. pomorskie), którą wypędzono z jej domu i - jak mówił minister - "w którym to domu pani Steinbach na nie swojej ziemi mieszkała". Erika Steinbach urodziła się w Rumii w 1943 roku.