PublicystykaSikora: "W PiS nie dzieje się dobrze. Obietnice trzymali w tajemnicy nawet przed ministrami" [Opinia]

Sikora: "W PiS nie dzieje się dobrze. Obietnice trzymali w tajemnicy nawet przed ministrami" [Opinia]

Kierownictwo Prawo i Sprawiedliwości zdążyło już przyzwyczaić swoich posłów do tego, że o niektórych decyzjach dowiadują się z mediów. Teraz do tego poziomu sprowadza się ministrów. To pokazuje, jak bardzo politycy PiS sobie nie ufają.

Sikora: "W PiS nie dzieje się dobrze. Obietnice trzymali w tajemnicy nawet przed ministrami" [Opinia]
Źródło zdjęć: © Prawo i Sprawiedliwość | Prawo i Sprawiedliwość
Kamil Sikora

26.02.2019 | aktual.: 26.02.2019 13:51

Nie ma wątpliwości, że do polskiej polityki nie wrócą zwyczaje z lat 90., kiedy klub Unii Wolności godzinami dyskutował nad tym, jak głosować. Dzisiaj partie działają pod dyktando wodzów, a posłowie głosują według wytycznych. Co więcej, o niektórych decyzjach podjętych przez kierownictwo dowiadują się z mediów. W PiS kilkakrotnie zdarzyło się, że listę z podpisami posłów podłączano do projektu ustawy. O tym, że ją popierają dowiadywali się, kiedy pierwszy dziennikarz dzwonił z prośbą o komentarz.

Maszynka do głosowania

Często też całego klubu parlamentarnego nie informowano o nowych inicjatywach Prawa i Sprawiedliwości, by uniknąć przecieków do mediów. Przy blisko 300 osobach o przeciek do mediów łatwo. Jednak z reguły nie dotyczyło to ministrów - ci zwykle wiedzieli co się dzieje.

Teraz partyjna centrala straciła zaufanie nawet do nich. - To prawda, nie wszyscy ministrowie wiedzieli o konkretnych propozycjach, które zaprezentowaliśmy na konwencji programowej - przyznał w Polskim Radiu Michał Dworczyk, szef Kancelarii Premiera. - Tego rodzaju projekty przygotowuje się przez wiele tygodni, żeby były dobrze przygotowane, ale też robi się to w miarę dyskretnie, żeby te informacje nie zostały zbyt wcześnie ujawnione. Część osób mogła o szczegółach nie wiedzieć - dodawał minister.

Wielka tajemnica

Pomysł, by zaproponować 500 zł miesięcznie także dla pierwszego dziecka w rodzinie miał powstać zaledwie 10 dni przed konwencją - podaje "Fakt". Licząc na medialne przykrycie niewygodnego tematu budowy drapacza chmur przez spółkę Srebrna, po prostu zdecydowano, że pieniądze muszą się znaleźć. Kilka osób miało gorączkowo obliczać, czy budżet "się zepnie". Co zaskakujące, w tym gronie nie było minister pracy i rodziny Elżbiety Rafalskiej, której resort prowadzi program Rodzina+.

W tym kontekście nie byłoby zaskoczeniem, gdyby dopiero podczas konwencji o szacowanych na 40 mld zł wydatkach dowiedziała się minister finansów Teresa Czerwińska. Jej wpływ na politykę rządu odbiega od tego, do czego przyzwyczaili nas poprzednicy, którzy mieli bardzo mocną i samodzielną pozycję w rządzie. Leszek Balcerowicz, Grzegorz Kołodko czy Jan Rostowski byli na pierwszej linii działań rządu, o Teresie Czerwińskiej słychać z rzadka.

Konflikty

To zaskoczenie ze strony kierownictwa PiS pokazuje, że Jarosław Kaczyński nie tylko nie szanuje ministrów rządu stworzonego przez jego partię, ale też nie szanuje procedur. Wszak nieco ponad miesiąc temu przyjęto budżet państwa na ten rok. Nie zarezerwowano w nim środków na obfite transfery socjalne, które ogłoszono na konwencji.

Teraz ustawę trzeba będzie znowelizować. I oczywiście parlamentarzyści zrobią to bez mrugnięcia okiem. Jeśli będzie potrzeba, nawet w kilka godzin. A prezydent zapewne podpisze bez zbędnej zwłoki. Jednak taki brak stabilności negatywnie wpłynie na zaufanie inwestorów do naszego rządu. - Trudno, żebyśmy w ustawie budżetowej zdradzali pomysł, który miał być zaprezentowany wczoraj [wpis pochodzi z niedzieli - przyp. WP]. Ale jest takie słowo "nowelizacja" - stwierdził beztrosko osobisty asystent prezesa PiS Radosław Fogiel.

Ale poza elementem zaskoczenia wpływ na długie trzymanie w tajemnicy nowych obietnic mogła mieć też wzajemna nieufność. Rządem PiS targają konflikty. Poszczególne grupy interesu walczą o jak najlepsze miejsca wyborcze na listach do Parlamentu Europejskiego, ale też przymierzają się do walki o miejsca na listach do Sejmu. Latem czeka nas też rekonstrukcja rządu, bo część ministrów wyjedzie do Brukseli. Ale przy okazji będzie można się pozbyć tych, którzy się nie sprawdzają i są największym obciążeniem wizerunkowym przed wyborami i walką o utrzymanie władzy. Dlatego czeka nas kilka miesięcy wypuszczania przecieków, haków i prób podkopania pozycji wewnętrznych konkurentów.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)