Siergiej Andriejew żartuje z relacji rząd-opozycja w Polsce. "To wszystko wygląda absolutnie niepoważnie"
"Trudne" - tak ambasador Rosji Siergiej Andriejew ocenia polsko-rosyjskie relacje. Uważa, że Polska nie dąży to ich poprawy. Jego zdaniem to przez brak aktywności naszego kraju, nie powstają też pomniki w miejscu, gdzie doszło do katastrofy smoleńskiej.
15.02.2018 | aktual.: 28.03.2022 10:30
Dlaczego wrak nie może wrócić do Polski? - W Rosji kontynuuje się śledztwo i według prawa rosyjskiego, póki się nie zakończy, wrak jako materiał tej procedury musi pozostać na terytorium Rosji - tłumaczył w rozmowie w RMF FM ambasador Rosji w Warszawie. Podkreślił, że Rosja w tym temacie powiedziała już wszystko i nie ma niczego nowego. Co więcej, jego zdaniem ta sprawa "jest zbyt mocno spolityzowana" w Polsce.
Zapytany o to, czy na miejscu katastrofy powstanie pomnik, stwierdził, że sprawa stoi w miejscu. I to przez brak aktywności Polski. - Rozmowy na ten temat prowadziły ministerstwa kultury Rosji i Polski. Od pewnego czasu strona polska, nie wiem z jakiego powodu, ale nie wraca do tych rozmów. Ten proces negocjacyjny nie idzie od chyba 2-2,5 lat – mówił.
Zobacz także: Tajemnica pewnej koperty, czyli donosy w Prawie i Sprawiedliwości
Jak Rosja widzi relacje z Polską?
Andriejew spotkanie z nowym ministrem spraw zagranicznych Jackiem Czaputowiczem ocenił jako "miłe, spokojne i trzeźwe". "Pozytywna atmosfera" to jednak za mało. - Z tej rozmowy nie wynika niestety żaden sygnał do polepszenia naszych stosunków w niedługiej przyszłości – zaznaczył.
Jego zdaniem relacje między Polską a Rosją są "trudne". Jak dodał, stosunki między krajami za rządów PO-PSL i teraz "są mniej więcej na takim samym poziomie". - Gwałtowne pogorszenie było od wiosny 2014 roku. Oczywiście, że pewne rzeczy zmieniły nasze relacje w ostatnich latach w jeszcze gorszym kierunku, jak na przykład, odwołanie małego ruchu granicznego z Obwodem Kaliningradzkim, ale istotnie takim czynnikiem decydującym było pogorszenie relacji po zaostrzeniu kryzysu ukraińskiego wiosną 2014 roku – mówił.
Powiedział, że Rosja jest "zainteresowana normalnymi stosunkami z sąsiadem". - Ale jesteśmy zainteresowani tym w tej samej mierze, jak i strona polska. I oczywiste jest, że jeśli nie ma takiej chęci, takiej woli ze strony naszych partnerów, przyjmujemy to do wiadomości – podkreślił. Andriejew zwrócił uwagę na "kampanię antyrosyjską" prowadzoną w polskich mediach i "nie bardzo przyjazne wypowiedzi polskich polityków wobec Rosji". - Takie są realia - stwierdził.
Podkreśli też, że Rosja "nikomu nie zagraża". - Ta cała nagonka wokół problemu zagrożenia ze strony rosyjskiej to jest spekulacja, bo moim zdaniem poważni politycy, naukowcy dobrze rozumieją, że Rosja absolutnie nie dąży do jakiegokolwiek konfliktu, bo taki konflikt w obecnych warunkach byłby absolutnie destrukcyjny dla wszystkich stron – stwierdził.
"Absurdem" nazwał to, co przeczytał o książce Tomasz Piątka "Tajemnice Macierewicza". - Niestety w Polsce, przepraszam za żart, czasami mam wrażenie, że zachodzi jakiś wyścig pomiędzy władzą a opozycją o to, kto oskarży w najmocniejszy sposób inną stronę o tajemnicze powiązania z Kremlem, o zdradę z Kremlem, itd. Przepraszam, ale to wszystko wygląda absolutnie niepoważnie - ocenił.
"Pozostańmy na solidnym gruncie. Nie warto marzyć o rzeczach w obecnych warunkach nierealnych" - tak z kolei odpowiedział na pytanie o możliwość przyjazdu prezydenta Rosji Władimira Putina do Polski.
Źródło RMF FM