PolskaSiemiątkowski: tajne służby działają w świecie dziennikarskim

Siemiątkowski: tajne służby działają w świecie dziennikarskim

To, że służby są w świecie dziennikarskim jest faktem. Staram się być uważnym czytelnikiem, to co piszą poszczególni dziennikarze, a mniej więcej orientuję się kto z nich pozostaje w jakich kontaktach, z jakimi ludźmi, z jakim środowiskiem, od kogo mógł się dowiedzieć i zadaję sobie pytanie, komu i czemu ma to służyć. Systemowo nie są wykorzystywane, poza intencjonalnymi przypadkami, na przykład sytuacja, kiedy sfrustrowane służby nie mogąc się przebić z jakąś sprawą, idą do dziennikarzy - powiedział były szef agencji wywiadu Zbigniew Siemiątkowski w "Poranku w Radiu TOK FM".

24.06.2005 | aktual.: 24.06.2005 17:14

Jacek Żakowski: Teraz porozmawiamy o służbach w mediach. W najnowszym Pressie ukazał się dość sensacyjny materiał o werbowaniu wybitnych dziennikarzy, jak Anna Marszałek, Wojciech Czuchnowski, przez służby specjalne III RP. Czy pan będąc koordynatorem, potem szefem zdawał sobie z tego sprawę?

Zbigniew Siemiątkowski: Fakt, że służby są w świecie dziennikarskim są faktem.

Jacek Żakowski: Są wśród nas oficerowie czy tajni współpracownicy?

Zbigniew Siemiątkowski: Nie mogę powiedzieć, niestety jest tak, że te przypadki, które zostały przez pana przedstawione świadczą tylko i wyłącznie o braku profesjonalizmu ze strony oficerów dawnego UOP, którzy ważyli się na tego typu działania. Mówiąc, że służby są miałem na myśli jeden wzgląd, kontakty miedzy oficerami a dziennikarzami. Na początku lat 90. zwarte środowisko opozycyjne znalazło się w służbach jak i w dziennikarstwie i te światy mają styczność i się przenikają, na przykład towarzysko. Trudno jest znaleźć rozgraniczenie, gdzie jest tylko znajomość, a w którym momencie przekłada się to na inspirację.

Jacek Żakowski: Czy służby prowadzą gry operacyjne w mediach? Czy wykonują gry polegające na inspirowaniu mediów żeby pisały to i tamto?

Zbigniew Siemiątkowski: We wszystkich szkołach wywiadu jest taki przedmiot jak inspiracja, jak się robi inspirację.

Jacek Żakowski: Polskie media też inspirujecie?

Zbigniew Siemiątkowski: Nie mogę powiedzieć, są różne sytuacje, nie mogę powiedzieć w żaden sposób czy są takie działania. Gdy byłem pierwszy raz ministrem spraw wewnętrznych w 1996 roku, a było to pokłosie historii Olina, to wprowadziłem instrukcję operacyjną, która bardzo precyzyjnie regulowała zakres ewentualnego korzystania z dziennikarzy przez służby specjalne. Nie da się wykluczyć sytuacji, w której dziennikarze są potrzebni służbom, nie da się niekiedy uciec od pomocy ludzi, którzy podróżują, chodzą, znają stosunki, korzystają z tego wszystkie służby świata.

Jacek Żakowski: Nie chodzi mi o to, że służby korzystają z ludzi którzy znają świat, chodzi mi o to czy służby wpływają na opinię publiczną w Polsce.

Zbigniew Siemiątkowski: Systemowo nie, na zasadzie procedury, instrukcji, teczki, sprawdzeń, to nie jest stosowane, to jest nie pisanym prawem, że tego się nie robi. Nie da się uciec od sytuacji, w której indywidualnie, poszczególni oficerowie, a szczególnie byli oficerowie, a są to całe środowiska, które są poza służba, a którzy w dalszym ciągu nie wyzbyli się ambicji wpływania na służby, wykorzystują swoje stare kontakty wśród dziennikarzy, a różne są to kontakty, wykorzystują do gry i inspiracji.

Jacek Żakowski: Widzi pan takie przepadki?

Zbigniew Siemiątkowski: Oj, proszę pana. Staram się być uważnym czytelnikiem, to co piszą poszczególni dziennikarze, a mniej więcej orientuję się kto z nich pozostaje w jakich kontaktach, z jakimi ludźmi, z jakim środowiskiem, od kogo mógł się dowiedzieć i zadaję sobie pytanie, komu i czemu ma to służyć. Systemowo nie są wykorzystywane, poza intencjonalnymi przypadkami, na przykład sytuacja, kiedy sfrustrowane służby nie mogąc się przebić z jakąś sprawą, idą do dziennikarzy.

Jacek Żakowski: To co innego. To jest przeciek po prostu.

Zbigniew Siemiątkowski: Systemowo, że się robi operacje, byłoby to niedopuszczalne, bardzo ryzykowne, zostawiałoby ślady, przyjdą następcy, mogliby to wykorzystać. Ale tak zwana prywatyzacja stosunków z dziennikarzami niestety jest w służbach i poza służbami.

Jacek Żakowski: Czy pracują w redakcjach funkcjonariusze tajnych służb?

Zbigniew Siemiątkowski: Nie mogę panu powiedzieć na to pytanie. Każda odpowiedź byłaby z mojej strony naprowadzeniem kogokolwiek. Nie mogę nic powiedzieć na temat tek zwanego etatu N. Jest to najtajniejsza część działalności każdych służb specjalnych.

Jacek Żakowski: Gdyby nie pracowali łatwiej byłoby panu powiedzieć.

Zbigniew Siemiątkowski: Też bym panu nie mógł powiedzieć, bo to by sugerowało jaka jest taktyka ich pracy.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)