Seria zamachów bombowych na południu Tajlandii
W trzech zamachach
bombowych, jakie miały miejsce na południu Tajlandii,
zginęła jedna osoba, a trzynaście - w tym siedmiomiesięczne dziecko
- zostało poważnie rannych - pisze agencja Reutera.
14.11.2004 | aktual.: 14.11.2004 12:16
Celem zamachów w prowincjach Yala i Narathiwat na islamskim południu Tajlandii była stanowiąca tam mniejszość społeczność buddyjska. Do wybuchów, spowodowanych przez porzucone przez zamachowców ładunki, doszło w miejscach, gdzie przebywało dużo ludzi - przede wszystkim na rynkach i ulicach handlowych.
Zdaniem agencji Reutera dowodzi to, że ataki w islamskich prowincjach Tajlandii coraz częściej są wymierzone w zwykłych ludzi, wyznających buddyzm. To z kolei - pisze komentator Reutera - może oznaczać zasadniczy wzrost napięć i dalszy rozlew krwi.
Początkowo atakowano głównie instytucje buddyjskie, jak szkoły czy posterunki policji - obecne celem stali się mnisi buddyjscy, właściciele sklepów czy pracownicy plantacji. W piątek nieznani sprawcy ścięli 60-letniego pracownika plantacji kauczuku - później zastrzelony został mnich.
Od stycznia w niepokojach w południowotajlandzkich prowincjach zginęło co najmniej 450 ludzi. Wyznawcy buddyzmu w trzech prowincjach na południu kraju, gdzie dominuje islam, żyją w strachu. Część opuściła domy, czasowo przenosząc się do krewnych na północy Tajlandii. W trzech prowincjach - Narathiwat, Yala i Pattani zamknięto szkoły, w których wykładają buddyjscy nauczyciele.
Armia tajlandzka wzmocniła swe oddziały w niespokojnym regionie. Organizacja Narodów Zjednoczonych natomiast ostrzegła swój personel, by zachował jak najdalej posuniętą ostrożność w tej części Tajlandii.
Tajlandzcy muzułmanie walczą o oderwanie trzech islamskich prowincji od reszty kraju. Poza tymi terenami większość Tajlandczyków wyznaje buddyzm.