Seria awarii tych okrętów to poważny problem dla US Navy
None
Amerykanie mają problem. Seria awarii okrętów US Navy
To już nie tylko pech czy kwestia przypadku - w ciągu ostatniego tygodnia dwa nowe amerykańskie okręty uległy poważnym awariom. I to w tym samym czasie, kiedy trzeci z nich wraca do USA z Singapuru, gdzie spędził ostatnie osiem miesięcy z tego samego powodu. US Navy zapewnia, że te incydenty nie są powiązane, ale wygląda na to, że Amerykanie mają spory problem.
(WP, TVN24, PAP)
Nowe okręty US Navy psują się seryjnie
W styczniu USS Fort Worth (na zdjęciu) doznał poważnej awarii maszynowni podczas misji patrolowej na wodach Azji Południowo-Wschodniej i spędził osiem miesięcy na naprawach w Singapurze. Teraz wraca do USA.
Wadliwe okręty LCS
Do kolejnych awarii doszło na przełomie sierpnia i września na pokładach okrętów USS Freedom i USS Coronado. Oba należą do typu okrętów określanych jako LCS (Okręty Walki Przybrzeżnej).
USS Freedom ma problemy z napędem. Jeden z jego dwóch głównych silników dieslowskich uległ awarii i musi zostać wymontowany z okrętu. Nie jest jeszcze jasne, czy będzie się w ogóle nadawał do remontu.
Nikomu nic się nie stało, ale okręt zawrócił do Pearl Harbor w celu oceny uszkodzeń
Problemy ma też USS Coronado. W ostatnich dniach sierpnia zmierzał przez Pacyfik w kierunku Singapuru, gdzie miał zastąpić USS Fort Worth.
Niestety, na południe od Hawajów doszło do awarii w maszynowni. Według nieoficjalnych informacji z elementów układu napędowego "miały wystrzelić łuki elektryczne i snopy iskier".
Słabe uzbrojenie i mała odporność na uszkodzenia
Okręty klasy LCS są najbardziej krytykowanymi od dziesięcioleci. Program ich budowy jest opóźniony i przekroczył koszty. Jeszcze więcej kontrowersji wywołuje fakt, że LCS wydają się być nie do końca przemyślane.
Pomysł budowy jednostek działających blisko brzegu zrodził się na przełomie wieków, wobec dominacji klasycznych okrętów US Navy na otwartych morzach. LCS mają małe szanse przetrwać na wodach przybrzeżnych ze względu na słabe uzbrojenie i małą odporność na uszkodzenia.
Swoje niezadowolenie obecną sytuacją wyraził admirał John Richardson, szef operacji US Navy. - Te okręty dają nam bardzo potrzebne możliwości. Musimy usunąć te problemy. Teraz - stwierdził stanowczo w wydanym oświadczeniu.