Sepsa przyszła do nas z Afryki
Naszym epidemiologom udało się ustalić, w
jaki sposób bakteria roznosząca sepsę opanowała w błyskawicznym
czasie niemal cały nasz kraj. Przybyła z Afryki. Lekarze nie
potrafią sobie z nią na razie poradzić - pisze "Dziennik".
31.01.2007 | aktual.: 31.01.2007 09:53
Niedawna epidemia sepsy w 1. Bazie Lotniczej w Warszawie zakończona śmiercią dwóch żołnierzy, zgony młodych ludzi w Cieszynie i Sandomierzu, dwa tysiące zakażonych na dyskotece w Bytomiu, w końcu zachorowania w jednostce wojskowej w Skwierzynie - to tylko niektóre z długiej listy ofiar afrykańskiego zabójcy, szczepu: ST11/ET37.
Sytuacja jest bardzo poważna. Lista miejsc występowania groźnego zabójcy (aż dwie na dziesięć jego ofiar umiera) stale się wydłuża. Do Głównego Inspektoratu Sanitarnego w Warszawie napływają od lekarzy z całego kraju kolejne podejrzenia zakażeń ST11. Klon atakuje głównie osłabione nastolatki i młodych ludzi. Sporadycznie, ale skutecznie, dopada też dzieci.
Okazuje się, że śmiertelna bakteria trafiła do Wielkiej Brytanii w 2004 roku. Przywiozła ją afrykańska studentka. Na dyskotece w Cambridge zaraziła ST11 kilkadziesiąt osób. Tak bakteria zaczęła się rozprzestrzeniać. Do Polski prawdopodobnie przywiózł ją młody chłopak z Pomorza, który jako pierwszy zachorował na sepsę właśnie od ST11. Osoby, które się z nim kontaktowały, rozniosły szczep po całym kraju.
Nie wiemy, ile z notowanych w Polsce przypadków to zakażenia ST 11, ale z tym klonem dzieje się coś bardzo niepokojącego- mówi prof. Józef Knapp, epidemiolog, specjalista chorób zakaźnych i zapewnia, że specjaliści będą wyjątkowo uważnie przyglądać się wszystkim niejasnym przypadkom zachorowań.