Sensacyjny dowód ws. śmierci Polaka w Kanadzie
W sprawie śmierci Roberta Dziekańskiego pojawiły się nowe dowody - ustaliła tvp.info. Specjalna komisja badająca tragedię na lotnisku w Vancouver dotarła do e-maila, z którego wynika, że policjanci, wbrew temu co wcześniej mówili, od początku planowali użycie paralizatora wobec Polaka.
W piątek komisja sędziego Thomasa Braidwooda, która bada sprawę śmierci Dziekańskiego na zlecenie władz Kolumbii Brytyjskiej (jednej z prowincji Kanady) miała zakończyć prace. Jednak zostały one tylko wstrzymane, bo pojawił się nowy dowód. To e-mail przesyłany pomiędzy wysokimi oficerami Królewskiej Policji Konnej (RCMP). Wynika z niego, że policjanci w drodze na lotnisko uzgodnili plan działań i postanowili użyć paralizatora, jeśli Polak nie będzie chciał z nimi współpracować. Jak podkreśla gazeta “Vancouver Sun”, która od początku opisuje sprawę, jeżeli treść e-maila zostanie potwierdzona zeznaniami jego autorów, może to oznaczać poważny zwrot w sprawie.
Czterej policjanci tłumaczyli bowiem do tej pory, że przybyli na lotnisko osobnymi samochodami i że nie mieli okazji porozmawiać ze sobą w drodze na miejsce akcji. Twierdzili, że nie mieli przygotowanego żadnego planu działań. Teraz przedstawiciele RCMP bronią się, że w ujawnionym e-mailu znalazły się błędne stwierdzenia.
Prace komisji śledczej zostały jednak odroczone do 22 września. Wtedy być może zostaną przesłuchane osoby, które pisały zagadkowego e-maila.
Na posiedzenie komisji Briadwooda obecny był też Piotr Banasik, polski adwokat wynajęty przez matkę zabitego. Złożył on wniosek do Prokuratury Okręgowej w Gliwicach o podjęcie postępowania karnego dotyczącego wyjaśnienia okoliczności śmierci Dziekańskiego. Od 2008 r. jest ono bowiem zawieszone, bo Kanadyjczycy nie przesłali niezbędnych dokumentów, o które wystąpili polscy śledczy.
Do tragicznego wydarzenia doszło w październiku 2007 r. Polak, który do Kanady przyjechał odwiedzić matkę, nie znał języka angielskiego i nie umiał wydostać się z vancouverskiego lotniska. Po ponad 10-godzinnym oczekiwaniu był tak wyczerpany, że próbował przekroczyć bramkę i - z niewiadomych przyczyn - rzucił w przesuwane drzwi krzesłem. Gdy na miejsce przybyła policja, poraziła Polaka paralizatorem. Mężczyzna zmarł na miejscu.
Karolina Woźniak