Sellin: w dużej mierze podzielam poglądy Giertycha
(RadioZet)
06.03.2007 | aktual.: 06.03.2007 10:36
Czytał pan zapewne „Gazetę Wyborczą”, która donosi, że rodzinne sensacje w „Wiadomościach”, których nie pokazały, a mianowicie rozwód córki prezydenta mogły się stać przyczyną odwołania Bronisława Wildsteina. I co pan na to? To są spekulacje, oczywiście, co było tą przyczyną my do końca cały czas tego nie wiemy. Nie usłyszeliśmy uzasadnienia rady nadzorczej dlaczego odwołała Bronisława Wildsteina. No słyszeliśmy, słyszeliśmy przedstawicieli rady nadzorczej. Odnosząc się do tego materiału, ja szczerze mówiąc wolałbym rzeczywiście żeby była jakaś różnica między mediami publicznymi a tabloidami. Żeby jednak tematów, które są naturalne i oczywiste dla tabloidów w mediach publicznych nie poruszać, bo one są ot, tak zwane jednak poważne informacje, a nie sensacje. Czyli według pana w „Wiadomościach” nie powinna się znaleźć informacja o tym, że córka prezydenta się rozwodzi, a córka prezydenta wspierała prezydenta w czasie kampanii, a ciekawostką jest to, że związała się z osobą, która jest związana z SLD, której
ojciec był esbekiem itd., itd., to jest taka historia. Pani redaktor, no mamy polityków ilu w Polsce? Kilka tysięcy, z takiej najwyższej półki kilkuset, biorąc pod uwagę choćby liczbę parlamentarzystów. No, każdy ma swoje rodziny i co, mamy się zajmować w mediach publicznych życiem prywatnym tych osób, jakimiś problemami w tym życiu prywatnym. Czyli według pana byłoby to skandalem, gdyby ta informacja znalazła się w „Wiadomościach”? Ja uważam, że nie jest generalnie skandalem, że się ludzie interesują również życiem prywatnym osób publicznych, ale są do tego właściwe media. Już się tak wytworzyło w tym życiu medialnym, że są takie media, które tylko tym żyją tak naprawdę. Nie powinny się media publiczne tym zajmować. A czy uprawniona byłaby w takiej sytuacji według pana ingerencja prezydenta, czy też ludzi związanych z prezydentem, żeby wstrzymać taki materiał? Uważam, że osoba publiczna, która dowiaduje się o takim fakcie, że media publiczne w najważniejszym programie informacyjnym zajmują się jego życiem
prywatnym i to trudnym wątkiem tego życia prywatnego ma prawo do zdenerwowania. Natomiast inna sprawa czy... Telefon. ...czy można z tego powodu wyciągać jakieś daleko idące konsekwencje. Ale ja nie wiem czy to jest prawda, tego nie wiemy. Czy Andrzej Urbański może być dobrym prezesem telewizji publicznej? Pytanie, aha, bo pani warunkowo się zapytała czy może, bo nie wiadomo czy będzie, bo jest pełniącym obowiązki. No tak jak mówi premier to będzie. Jest pełniącym obowiązki. Jest konkurs, nawet nie słyszymy czy wystartował w tym konkursie. Jeszcze jest bodaj 10 dni na składanie ofert i zobaczymy czy Andrzej Urbański będzie. No, ale już mówi się o Andrzeju Urbańskim, że jest prezesem telewizji, tak mówi, i to nie warunkowo, premier Kaczyński. Ja uważam, że Andrzejowi Urbańskiemu na pewno będzie o wiele trudniej niż Bronisławowi Wildsteinowi udowodnić, że jest niezależny od świata polityki, bo przyszedł wprost z tego świata polityki. Miał oczywiście bardzo ciekawe momenty, etapy życia dziennikarskiego,
publicystycznego, nawet redaktorskiego, ale to było dosyć dawno. Teraz przyszedł wprost ze świata polityki i na pewno byłoby mu trudno udowodnić tą niezależność. A Bronisław Wildstein był niezależny? Był niezależny. A tak niezależny, że nawet nie pokazywał nagrody Nike i tak niezależny, że nawet nie pokazywał Europejskiego Festiwalu Filmowego, który odbył się w Polsce. Ale co to ma wspólnego z polityką. No właśnie. To są decyzje z dziedziny publicystyki kulturalnej. Dobre decyzje czy złe? : Ja uważam, że tych nagród literackich na przykład w Polsce mamy już kilka istotnych, jest Nike, jest Angelus, jest nagroda Gdynia, jest nagroda Józefa Mackiewicza i pewnie należałoby robić tak, że albo pokazywać wszystko i chciałbym żeby pokazywano wszystko, bo jestem i wiceministrem kultury, i wolałbym żeby ludzie o książkach częściej rozmawiali niż o czymś innym, niż nie pokazywanie niczego. Także Nike też, ale też Angelusa, ale też Mackiewicza. : No, ale Nike nie zobaczyliśmy i europejskiego festiwalu też nie
zobaczyliśmy. : Europejskiego festiwalu, jakiego? : No tak, no przecież nie było transmisji w telewizji, nie widział pan tego. Dobrze, ale wracając, czyli uważa pan, że trudno będzie Andrzejowi Urbańskiemu, tak? : Na pewno trudniej niż Bronisławowi Wildsteinowi udowodnić niezależność od świata polityki. : A co wiceminister kultury Jarosław Sellin sądzi o historii Marka Piwowskiego, o tym, że Marek Piwowski poszedł do swojego przyjaciela z podwórka Tadeusza Zakrzewskiego, nie mógł dostać paszportu, Tadeusz Zakrzewski był wtedy w SB. : Ja nie oceniam tych historii z PRL wedle jednej sztancy, prawda, że jak ktoś się znalazł na jakiejś liście, to możemy tak samo oceniać, jak innego, który na tej samej liście się znalazł. Każdy przypadek jest na pewno indywidualny. Tutaj mamy informacje takie, bezpośrednio od pana Marka Piwowskiego, że chodziło – po trudnych przejściach, bo nawet chyba jakimś biciu, przy próbie ucieczki. : Nie chyba, ale na pewno. : Na pewno, o chęci wyjazdu za granicę, miał kolegę w służbach,
załatwił sobie paszport, ale w zamian za jakąś deklarację współpracy i ponoć, wedle tych relacji, była to współpraca mało poważna, tak to można określić. Ale z drugiej strony też uważam, że rację mają też specjaliści, fachowcy, którzy te akta badają, głównie historycy IPN, którzy mówią, że informowanie SB o czymkolwiek nie było nigdy neutralne, że zawsze można było z informacji, które mi się wydawało, że są neutralne, niegroźne zrobić jakiś użytek, o którym nie mam pojęcia, w jaki sposób te informacje będą użyte. Naprawdę zespół informacji, które można było zebrać na temat na przykład jakiś osób mógł być wzbogacony przez rzekomo neutralną informację, która mogła być w sposób niegodny i upokarzający wykorzystana przez SB. Wiadomo było, że oni takie metody stosują. Więc moim zdaniem nie było jednak właściwe podejmowanie, nawet jeśli miałby to być jakiś żart, nie wiem – w takim świetle to jest trochę pokazywane, nie było właściwe współpracowanie z tymi służbami, już nie mówiąc o tym, że chyba lepiej należało
dobierać przyjaciół, jak ktoś wiedział, że ktoś pracuje w SB to przyzwoity człowiek się z takimi ludźmi nie przyjaźnił. : Działo się to w latach 50. i 60. Giertych działał przeciwko naszym interesom i przeciwko nienarodzonym, którym nie może pomóc, a może zaszkodzić, tak powiedział premier o wystąpieniu w Heidelbergu wicepremiera Giertycha, czy pan się zgadza z tym? : Ja uważam, że premier chyba gdzieś powiedział, że wicepremier Giertych wykazał się brakiem roztropności i to jest chyba najlepszy sąd w tej całej sprawie, ponieważ jest tutaj kilka kwestii do wyjaśnienia, o czym się nie mówi. Po pierwsze status tego spotkania w Heidelbergu. Co innego, jak jest spotkanie formalne, co innego, jak jest spotkanie nieformalne. To było spotkanie nieformalne, organizowane przez prezydencję niemiecką, dlatego w Heidelbergu. : No dobrze, Roman Giertych... : Ja w takich spotkaniach też uczestniczę, więc mam coś na ten temat do powiedzenia, nawet na spotkaniach nieformalnych przedstawia się stanowisko rządu. : Ale co
złego powiedział Roman Giertych, czy coś złego powiedział panie ministrze? : Ja uważam, że te poglądy, które wygłosił są do obrony i w dużej mierze ja je podzielam. Natomiast nie powinno się ich przedstawiać jako stanowiska rządu na spotkaniu, które chyba dotyczyło innego tematu. Bo słyszę też, że tematem była przemoc w szkole, a nie te kwestie, które pan Roman Giertych... : No właśnie, ale Roman Giertych się pyta z czym się nie zgadza premier, z jakimi moimi słowami. : Uważam, że należy o tych sprawach rozmawiać, które pan wicepremier Giertych podjął, ale w kuluarach, w indywidualnych rozmowach z innymi politykami europejskimi, z innymi ministrami. : I na koniec chciałam się zapytać pana, czy pan się czuje częścią hołoty? : Wiem do czego pani pije, do wypowiedzi z wczorajszej konferencji prasowej premiera. : Premier powiedział, że socjalizm to był ustrój dla hołoty. : W tym sensie ja podzielam tą opinię, że ludzie, których w taki sposób można określić, chociaż, których w taki sposób można określić... : Nie
poczuł się pan obrażony, nie wiem, za swoich rodziców? : moi rodzice nie robili kariery politycznej w PRL. : No dobrze, ale zrobili, nie wiem może skończyli studia, nie wiem może mieli jakąś pracę, po studiach czy nie. Nawet nie wiem, bycie urzędnikiem jest jakimś rodzajem kariery, więc... : Ale ja uważam, że można te słowa interpretować przez pryzmat określenia, słynnego określenia pana Janusza Szpotańskiego „towarzyszu szmaciaku” to o takich pewnie ludziach myślał. : No ja bym się nie powoływała na Szpotańskiego, bo ten Szpotański był zachwycony z tego powodu, że Piwowski chodził do esbeka i opowiadał, co się dzieje, bo dzięki temu Szpotański mógł napisać swoją słynną operę, więc nie powołujmy się na Szpotańskiego, dziękuję bardzo, gościem Radia ZET był Jarosław Sellin.