Seksafera z Niesiołowskim. Wymowne słowa byłego szefa CBA
Według byłego szefa CBA Pawła Wojtunika, afera z udziałem posła Stefana Niesiołowskiego może być jedną z wielu, jakie obecne służby zdecydują się ujawnić w tym roku. - Można się spodziewać, że niektóre sprawy będą jeszcze wychodzić - mówi w rozmowie z WP Paweł Wojtunik.
Przypomnijmy, w ostatnich dniach agenci CBA zatrzymali trzech łódzkich biznesmenów uwikłanych w korupcyjny proceder. Śledztwo wykazało, że zatrzymani mieli wręczać posłowi Stefanowi Niesiołowskiemu korzyści majątkowe w postaci usług seksualnych. W sumie miało być ich nie mniej niż 31. Postępowanie w tej sprawie prowadzone było od 2013 roku. Czyli jeszcze za rządów PO-PSL.
Jak wynika z naszych informacji, materiał operacyjny był skompletowany pod koniec 2015 roku. Do prokuratury przekazał go nowy szef CBA Ernest Bejda. Od tamtego czasu o sprawie było cicho, wypłynęła dopiero teraz. Według byłego szefa CBA Pawła Wojtunika, sposób w jaki ujawniono aferę ze Stefanem Niesiołowskim nie jest przypadkowy.
- Kiedy odchodziłem z Biura, sprawa dotycząca Zakładów Chemicznych w Policach była już kompletna. Pytanie jest zasadnicze: kto i dlaczego dopiero po trzech latach zdecydował się to wyciągnąć z "zamrażarki”. Takich spraw nie robi się na zasadzie ujawnienia. Kłamliwy i szkalujący jest zarzut pod naszym adresem, że skoro sprawę robiliśmy w latach 2013-2015, to wtedy ją powinniśmy medialnie ujawnić. My tak nie działaliśmy. Nie było dla mnie znaczenia, czy dany polityk jest z Platformy, PSL czy z PiS. Przy tego typu operacjach nie było barw politycznych, a wszystko wskazuje na to, że teraz są. Sprawa z posłem Niesiołowskim wygląda mi na ewidentne niedopełnienie przez prokuraturę obowiązków. Śledczy powinni to zrobić przez pół roku. Gdybyśmy my tak robili aferę starachowicką, albo inne sprawy, to nigdy nie byłyby skończone - mówi Wirtualnej Polsce Paweł Wojtunik.
- Nie wolno wykorzystywać materiałów ze śledztwa, czy materiałów operacyjnych, by niszczyć człowieka. Zebrany materiał wypuszczany medialnymi przeciekami nie może służyć do walk politycznej. Służby nie mogą ulegać takiej pokusie, a wszystko na to wskazuje, że teraz tak robią - ocenia były szef CBA.
Zobacz także: Seksafera ze Stefanem Niesiołowskim. Szef KPRM: to byłby upadek legendy
Zdaniem byłego szefa CBA sprawa z udziałem posła Niesiołowskiego może być jedną z wielu, jakie obecne służby będą ujawniać w ciągu najbliższych miesięcy.
- Prokuratura i CBA mają nadal wiele spraw, które są kontynuacją naszych działań rozpoczętych przed 2015 rokiem. Wszystko wskazuje na to, że ktoś tym steruje i manipuluje, trzymając je na dogodny moment do publicznego wypuszczenia. Tam jest silna koordynacja wydarzeń medialnych. Mam wrażenie, że są funkcjonariusze partyjni, którzy w odpowiednim momencie wypuszczają przecieki. Można się spodziewać, że niektóre sprawy będą wychodzić przed wyborami. Mija bowiem ponad trzy lata, a ja niektórych spraw nadal nie widzę - ujawnia Wojtunik.
Przypomnijmy, w aferze trzech biznesmenów usłyszało zarzuty korupcyjne oraz dotyczące stręczycielstwa. A prokurator generalny przesłał do marszałka Sejmu wniosek o wyrażenie zgody na pociągnięcie posła Stefana Niesiołowskiego do odpowiedzialności karnej.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl